
Poranek na półwyspie przywitał nas wiatrem wiejącym z siłą w porywach ponad 30 kts i mega chaotycznym czopem co przy połączeniu ze sprzętem slalomowym tworzy idealne warunki do pogubienia wszystkich plomb. Po kilku mało przyjemnych halsach postanowiłem dalej nie walczyć i jechać na speed do Rewy. Jak się później okazało była to bardzo dobra decyzja.
W Rewie zgodnie z przewidywaniami wiatr był odrobinę słabszy a za cyplem przez Kaszubów zwanych Szperkiem miałem idealnie płaską wodę do speedu. Wiatr w okolicach 20-30 kts czyli idealny na duży zestaw speedowy co w moim przypadku oznacza deskę Tabou Manta 49 (63 litry) i żagiel 6,3 Maui Sails TR-8. Co prawda deskę mam od 2 sezonów - wygrałem w zawodach GPS speed organizowanych przez Easy Surf Center- ale dopiero w tym roku w maju przekroczyłem barierę 40 kts we Francji na popularnym speedowym spocie La Franqui. W czasie wizyty we Francji mogłem podpatrzeć jak pływa światowa czołówka speed gdzie prym wiodą Holendrzy. Niesamowite jest to jak GPS spedsurfing jest popularny w Holandii i jak profesjonalnie i poważnie zawodnicy traktują rywalizację. Na wodzie głównie Holendrzy, którzy wyskoczyli na weekend do Francji aby poprawić wyniki w rankingu GPS-Speedsurfing.com

Wracając do pamiętnego dnia 26 czerwca stosując opisana powyżej technikę udało mi się po raz pierwszy osiągnąć 40 kts prędkości maksymalnej na polskich wodach. Do pomiarów używam rekomendowanego przez GPS-Speedsurfing.com GPSa GT-31 z funkcją dopplerowskiego pomiaru prędkości (cokolwiek to oznacza). Tego dnia pływałem z dwoma GPSami aby uniknąć ewentualnych przekłamań. W przypadku gdy wyniki sa różne na poszczególnych urządzeniach wylicza się średnią. Biorąc pod uwagę umiarkowanie silny wiatr wynik ten daje nadzieje na pobicie w czasie jesiennych sztormów czego sobie i innym amatorom speedu serdecznie życzę.
Poniżej link do youtube z filmikiem z pływania we Francji