Gdy kitesurferzy zaczynają przekraczać barierę 60 węzłów, windsurferzy wciąż walczą o przekroczenie magicznej 50-ki. Wydawać by się mogło, że wyścig o rekord został już dawno przegrany i pozostaje jedynie pogodzić się z tym faktem.

Jednak obecnie najszybszy windsurfer świata - Anders Bringdal - ma nieco inne zdanie na ten temat. Serwis boardseekermag.com przeprowadził z nim dość obszerny wywiad, w którym Anders przedstawia swój pogląd na temat kondycji współczesnego speedsurfingu na desce z żaglem. Na pytanie czy windsurferzy mają jeszcze szansę nawiązać walkę o rekord, albo choć zbliżyć się do wyników kitesurferów, odpowiedział:

Jeszcze rok temu powiedzialbym inaczej, ale teraz, bogatszy o nowe doświadczenia, mam odmienne zdanie. Nie ma wątpliwości, że latawce są szybkie. W sytuacji kiedy kajty będą dawać sobie radę z wiatrem, ich wyniki będą o około 2-4 węzły szybsze od windsurferów. Ale ciekawie zacznie się dziać dopiero wtedy, kiedy warunki staną się dla nich za ostre. Gdy wiatr naprawdę dołoży, kajciarze zaczynają mieć ogromne problemy w szkwałach oraz z utrzymaniem deski na wodzie. Kiedy już stracą kontrolę, nie mają wtedy żadnej przewagi nad windsurferami.

Patrząc na to co osiągnąłem (w Lüderitz Anders uzyskał maksymalną prędkość 50,72 węzły), wystarczy, że trafię na silniejszy wiatr. Ostatnio mieliśmy szkwały dochodzące do 55 węzłów, jednak średni wiatr podczas moich przejazdów wynosił zaledwie 37 węzłów. Odnoszę wrażenie, że wyniki wiatromierza były nieco zawyżone. Przy 55 węzłach miałbym już problemy z moim 5.7, a w rzeczywistości w ogóle nie traciłem komfortu.

Jeśli trafimy na warunki takie jakie mieliśmy w ubiegłym roku, z wiatrem dochodzącym do 65 węzłów, pchniemy windsurfing dobrze powyżej 50 węzłów na odcinku 500 m, a może nawet pobijemy obecny rekord.

Jest sporo windsurferów, którzy w przeszłości byli ode mnie szybsi . Jeśli tylko obudzą się ze snu, żeglarstwo speedowe ujrzy w przyszłym roku nowe wydarzenia.


Cały wywiad znajdziecie na stronie Boardseekermag.com