"...będzie ostro wiało, będą mega fale, masz gdzie spać, jedzie dziesięć osób,..., wchodzisz w to?" długo się nie zastanawiając odpowiedziałem TAK. W ten to sposób załapałem się na wyjazd do Danii do Klitmoller .
Klitmoller jest jednym z najbardziej wysuniętych na północny-zachód miejsc w Danii. Ta oddalone o 900km od Szczecina mieścina jest wymarzonym miejscem do windsurfingu, jak oczywiście wieje i do surfingu, jak jest fala. Jedno jest pewne ktoś, kto szuka atrakcji turystycznych, nie ma, czego szukać w Klitmoller. Na miejscu znajdzie jeden lokal [był on ciągle zamknięty podczas naszego pobytu], surfshop, jak również stację benzynową, piekarnie i jeden wielobranżowy sklepik, no i dla żądnych kasy bankomat. To już WSzystkie placówki życia kulturalno-społecznego, pozostają jeszcze tylko, spoty, których w okolicy jest parę.
Wybór spotu jest uzależniony od kierunku wiatru, jaki danego dnia wieje. Klitmoller i jego okolice udostępnia spoty, które zaspokoją potrzebę pływania przy każdym kierunku wiatru.Zacznijmy od samego miasta. Lokalna plażą obsługuje kierunki wiatru od południowego-zachodu, zgodnie z ruchem WSkazówek zegara, aż do północnego-WSchodu. Całą plaża jest pokryta małymi i trochę większymi kamyczkami [piaseczku jest tam mniej]. Jeżeli chodzi o samo dno to przy brzegu występują WSpomniane kamyczki, a póĽniej pojawia się piasek.Kolejnym spotem w okolicach miasta są bunkry. Są one oddalone od tzw. centrum miasta o nie cały kilometr. W odróżnieniu do poprzedniego miejsca parking jest oddzielony od wody i plaży wydmą. Nazwałem to miejsce bunkrami, gdyż na plaży znajdują się poniemieckie betonowe bunkry, WSzystkie są powykrzywiane przez sztormowe fale. Miejsce to jest również dobre do surfingu. Podczas bezwietrznej pogody napotkaliśmy fale dochodzące do paru metrów. Co do kierunków wiatru to są podobne jak na spocie w mieście.
Niestety, gdy zawiej ze WSchodu obydwa te miejsca są nie przydatne do windsurfingu, gdyż wieje wtedy od brzegu. W takiej sytuacji trzeba udać się troszkę dalej. Jeżeli jest to wiatr WSchodni do lekko wykręcającego na południowy-WSchód to można przemieścić się do sąsiedniego miasta, jakim jest HANSTHOLM. Tam znajdziemy dogodne miejsce do oddawanie się wietrznym uciechom. Możemy również przejechać jeszcze kilometr na WSchód, wzdłuż brzegu, do miejscowości VIGSO, gdzie są równie dogodne warunki, a nawet lepsze. Plaża jest tam kamienista, a zajście do wody nie do końca przyjemne. Kamienie pokrywające brzeg i dno pokryte są często mchem, który wpływa na znaczne zmniejszenie tarcia, którego brak prowadzi do częstych wywrotek i utrudnień w przemieszczaniu się, ale poza tym spot jest ok. Posiada on miły przybój, na którym można porzeĽbić freestyle, jak również przy mocniejszym wietrze niezłe trick'i i jump'y.
Może się jeszcze zdarzyć sytuacja, że powieje bezpośrednio z południowego-WSchodu - wtedy kiszka. W tym momencie należy udać się na fiord. Myśmy zaliczyli miejscowość GAMMEL VESLOS, oddaloną o jakiejś 25km od Klitmoller. Na miejscu jest mały porcik dla żaglówek i szkółkę żeglarską. Zejście do wody było najprzyjemniejsze ze WSzystkich, jakie podczas tego wyjazdu zaliczyliśmy. Mankamentem było to, że spocik był w zatoczce i przy wietrze do brzegu, [jaki akurat wiał] trzeba było wyhalsować się kawałek. Drugą niedogodnością tego miejsca był fala, która szła z tego samego kierunku, co wiatr i trudno było z niej wyskoczyć, poza tym była mała.To by było na tyle o miejscach do pływania, teraz coś o samy pływaniu. Na trzy tygodnie przed wyjazdem zaczęliśmy kontrolować prognozy w okolicach Klitmoller i non-stop widzieliśmy mega wiatry. Jak przyjechaliśmy na miejsce to trochę się to odmieniło. PierWSzego dnia [sobota] nic nie wiało, dopiero następnego dnia powiało z WSchodu 4-5B i tak do czwartku, kiedy to dmuchnęło z południowego-WSchodu 4-5B, wtedy pojechaliśmy na fiord. W piątek wiatr wciąż utrzymywał się z południowego-WSchodu, lecz był o wiele słabszy, ale za to na bunkrach była ładna fala, którą odpowiednio spożytkowaliśmy - surfing.
Przed wyjazdem do Danii WSzyscy kombinowali małe żagle, szykując się na mega sztormy, a w rzeczywistości korzystaliśmy z 6.0 i większych. Największy żagiel, jaki został zabrany do Danii był to Vamp 6,7m, jego szczęśliwym właścicielem był Łukasz - żagiel zyskał miano pędnika wyjazdu.Co do desek to mieliśmy ze sobą trzy deski do freestyle'u, a reszta to wave'ówki oraz jedna slalom'ówka Igiego. Podczas wyjazdu funkcjonowało jedna opinia o Klitmoller, że to "..zajebisty spot na flapper'a..." - jedna wielka farsa. Nie można oczywiście narzekać, wiatry były, jakie były, ale każdy dzień spędziliśmy na wodzie, w lepszych lub gorszych warunkach, co by na pewno nie udało się w Polsce w tym samym czasie [ten tydzień w Polsce spędzono pod znakiem flauty].
Ciągle woda i wiatr, więc teraz trochę o samym wyjeĽdzie.
Pojechaliśmy w dziesięć osób [trzy samochody, jeden mercedes bus i dwa ople astry kombi - WSzystkie zapakowane po dach, a nawet ponad]. Spanie mieliśmy zaklepane wcześniej [trzeba było wpłacić przelewem zaliczkę]. Lokal, w którym mieszkaliśmy był konkretnie wypasiony [basen, sauna, jakuzi, wyposażona kuchnia - po prostu WSzystko, co potrzebne do życia]. WSzyscy mieszkaliśmy w jednym domku, pokoje były 2x2 i 2x3 + living room ze sprzętem tv i audio, no i WSpomnianą już kuchnią. Sposób rozliczenia wyglądał w ten sposób, że była jakaś ustalona stawka za wynajęcie całej chaty na tydzień do tego dochodziły opłaty za zużyty prąd i wodę. Przy dziesięciu osobach koszt na jedną głowę wyniósł 120DM za tydzień, czyli tanio jak na takie warunki. Jeżeli jesteśmy już przy pieniądzach to cała wyprawa kosztowała mnie 500DM [jedzenie, spanie, przejazd, zabawa, itp.]. Co do kosztów podróży, to jak już WSpomniałem jest do przejechania 900km, ze Szczecina. Jedna rada zatankujcie na full przed granicą niemiecko-duńską, bo benzyna w Danii jest znacznie droższa. Podobnie jak benzyna WSzystkie inne rzeczy są równie drogie. W związku z tym kolejna dobra rada, weĽcie, jeżeli to możliwe, tyle jedzenia i browaru, aby starczyło wam na wyjazd, a na miejscu kupujcie to, co niezbędne, czyli chleb i... Ostatnia rado-informacja - w większości sklepów można płacić markami, tylko, że przeliczane są one po mało korzystnym kursie, także dobrze jest się zaopatrzyć w jakieś korony, albo korzystać z karty.
Jak już WSpomniałem nocne życie Klitmoller, jak i pobliskich miejscowości nie istniało, WSzystko zamknięte, cisza i spokój. W związku z tym w poszukiwaniu zabawy udaliśmy się do największego miasta w tej okolicy, jakim było THISTED. Niestety i tam mega spokój, ulice, pub'y puste. Rozrywkę znaleĽliśmy dopiero na pobliskiej kręgielni, na której naprawdę daliśmy czadu. Miejsce to odwiedziliśmy dwa razy, a pozostałe wieczory spędziliśmy w naszej chatce i jej okolicy
Na koniec jeszcze coś o destrukcyjno-urazowej części wyprawy. Jeżeli chodzi o wypadki to najgroĽniejszy miał Bolo, którego uderzyła fala i trochę poobijała żebra, eliminując go z pływania do końca pobytu w Danii. Jego synalek Baks również troszkę się pokiereszował - on rozwalił wargę w trakcie surfowania na falach. Poza tym Łukasz 0stłukł nogę przy próbie speed-loop'a, a ja skręciłem nogę podczas zwrotu połączonego z glebą. Najgorszy wypadek mógł, ale na szczęście nie spotkał Maćka i Marcina. Maciek, który prowadził samochód, w drodze do Klitmoller, nad ranem zasnął. Ja jechałem za nimi i tylko widziałem jak zbliżali się do pobliskiego rowu [dachowanie na bank], w ostatniej chwili Maciek ocknął się i odbił szybko kierownicą. Jeżeli chodzi o starty w sprzęcie to prócz troszkę poobijanych desek od przybrzeżnych kamieni to nic więcej nikomu się nie stało.
Podsumowując uważam wyjazd za udany. Spodziewałem się super warunków, zastałem na miejscu średniej klasy warunki, lecz poza tym zajebiście odpocząłem i dobrze pofazowałem.
Od redakcji windsurfing.pl - opis wyjazdu został przeniesiony ze strony alien riders za zgodą autora.
Katalog sprzętu
HOT
Aktywne wątki na forum
Spoty
Planujesz wyjazd na deskę?
W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.