Jeszcze było czuć wieczorne podmuchy ciepłego wiaterku...
Szybko udało mi się zlokalizować Leosia z rodzinką w wynajmowanej dużej, dość nowej przyczepie - i jedynie tuż obok pozostały wolne ostatnie połacie trawki na namiot. Wielki kemping (jedyny w okolicy) był zapełniony w 100% ! Oczywiście żadnej przyczepy wynająć się już nie dało...
Ok 20 st C, lekkie zachmurzenie...
Noc w miarę ciepła, ok 13st. Następnego ranka, słońce...
Wiaterek mizerny, ale ok południa zaczyna się rozwiewać do 3-4B, momentami szkwały do 5B...
Jako ze wymieniłem w zimie praktycznie cały sprzęt, wiec na początek biorę Formule 155 i takluje Gaastre Matrix 7.5...

Pierwsze ślizgi, ustawianie linek, uczenie się dechy...
Woda w miarę ciepła - chyba niewiele zimniejsza niż w ubiegłym roku w lecie na
zatoce :). Na początek jak zwykle trochę kłopotów z wejściem w tylnego strapa - dość wąsko rozstawione śruby utrudniają wsuniecie stopy...
Ale jak już wszystko w miarę zestroiłem...decha zaczęła frunąc nad wodą ;). Idzie bardzo ostro na wiatr, wręcz ma chyba taką tendencję, żeby ostrzyć (może za bardzo na tylnej nodze się opieram?).
Mała falka 30-40cm trochę utrudniała stabilne prowadzenie i często trącałem piętami w czubki fal...
Jak już nieco się oswoiłem z dechą i prędkością, starałem się prowadzić ją maksymalnie płasko, dzięki czemu uderzenia dziobu o fale stały się łagodniejsze. Niestety wiatr był dość nierówny i z 7.5m oraz waga 85kg
(i brakami w umiejętności pompowania i utrzymania ślizgu), wchodzenie w ślizg udawało się raz na jakiś czas...:(
W sumie 3 godz. plywanka, z czego 50% w ślizgu...
Nocka tym razem chłodniejsza - 10st.
W poniedziałek słońce od rana, temperatura rośnie do 25st, wiatr startuje z opóĽnieniem ok 14.00, ale znowu nie równy...
Wychodzę znowu z 7.5, bo trochę boje się o dechę...
i chcę poćwiczyć na mniejszym żaglu....
Scenariusz podobny jak w niedziele.

Tym razem postanawiam podpłynąć bliżej do plaży, gdzie trwają zawody PWA....
Wejście od strony lądu jest płatne (bo to plaża) 45ATS, zatem lepiej od wody :) Z powodu zbyt słabego wiatru (średnio 3B) zawodów nie rozgrywano. Na wodzie paru AUT-xxx ćwiczy freestylo'we tricki....
Dopływam tam gdzie zawodnicy wychodzą na brzeg, kładę mojego Starboarda obok innych podobnych ;) idę parę kroków, ale widok ochrony (od strony barierek na ladzie) i to z psami odstrasza mnie i szybko się wycofuje na wodę...
Ślizgów dziś też jakby mniej ...
Wieczorem w planie PWA jest prezentacja zwycięzców i wieczorne party.
Idziemy wszyscy obejrzeć sławy z bliska...
Okazuje się, że to nie na plaży, gdzie były zawody,
ale dalej, w klubie...
OK, szukamy klubu - wszyscy tam walą, wiec trafić łatwo. Przed wejściem - kasa - po 100ATS od łeba, bo to ....miejscowa dyskoteka.
Na szczęście panienka z kasy informuje nas, ze prezentacji zawodników nie będzie, bo nie wyłoniono zwycięzcy - może jutro powieje...
Cóż, rezygnujemy i wracamy padnięci na kemping
(to było ok 2km w jedna stronę ...)
Wtorek, 1 maja.
Jak zwykle słońce, upał 26st i ... słabo wieje.
Ale po 12.00 zaczyna dmuchać 3-4B...
Decyduje się otaklować Retro 9.5 - trzeba wreszcie wypróbować nowa szmatkę
:) Znowu nieco trymowania żagla, linek etc, ale w ślizgi wchodzę już bez kłopotów ...
Ponownie wypad w stronę plaży PWA - a nuż kogoś zobaczę w akcji...
Tym razem dopływam do ogólnodostępnej części plaży.
Ogłoszenia mówią, ze dziś znowu nici z zawodów :(
Wokół za to wielki festyn - na estradzie co 15-30 minut zmieniają się
prezenterzy i sponsorzy, wokół stoiska ze sprzętem w-s no i kawiarenka internetowa - 6 notebookow z przeglądarkami IE...
Udaje mi się w pełnym rynsztunku (pianka, trapez) wysłać maila do Kaszojada (wrzucił to 2.05 na listę), sprawdzić prognozy pogody dla Helu (brrrr, 11-13st) oraz Neusiedler (27 st, ale 2B tylko) i ruszam w powrotna drogę...
W wodzie widzę żagiel POL-xxx z identyczna jak moja F155 D-RAM -
to mieszkający w Wiedniu nasz zawodnik, który trenuje tam przed MS...
(o ile dobrze zapamiętałem, Michał Leszczkiewicz?).
Po krótkiej rozmowie startuję w stronę domu...
Wiatr się wzmógł, szkwały do 5B ciężko przetrzymac, żagiel klei mnie do wody, wiec ślizg często przerywam kąpielą :)
W końcu jest upał - a ja w grupowej koszulce i krótkich szortach :)
Ambitnie usiłuję startów z wody (lub prawie z wody, bo woda po szyje),
ale ciężko z takim 9.5m smokiem walczyć ;(
Dno jeziora to jedna glina - twarda, ale śliska! Pod wiatr, zanurzony po szyje nie jestem w stanie iść, wiec pozostaje pływanie wokół sprzętu...
Wychodzą braki kondycyjne...
W końcu startuję ciągnąc za fal...:(
Wykończony wracam ok 18.00 na brzeg...
Wieczorem wpada Marcin Behrens - od 1,5 roku pracuje w Wiedniu i nie ma dostępu do listy! :(
Właśnie nabył nowe BT 273 '00 za ok. 1900zl :)
Miły wieczór u Leosia z czeską Beherovką :)
Wyprawę na oglądanie mistrzów PWA odkładamy na następny rok ;)
środa, 2 maja oraz piątek, 4 maja, mijają na niczym nie zmąconym upale i
leżakowaniu :(((
za to we czwartek, 3 maja, idealne warunki dla mojego zestawu 9.5m ! Parę godzin ślizgów przy 3-4B!
Prawie płaska woda. Szybkość dechy mnie momentami przeraża! ;)
Płynie podobnie szybko jak Mega Ray 276 (100l) przy 6B i 6m2 !
Ze 4 razy złapałem spina na F155 - jak bardzo mocno cisnąłem tylna noga gdy przychodził szkwał i ostrzyłem żeby nie odlecieć ponad żaglem...;)
Sobota, 5 maja
od rana pakowanie, zwijanie namiotu, suszenie po nocnym deszczu...
Ale duży zestaw czeka w pogotowiu...
O 13.30 zaczęło się chmurzyć, wiec wyszedłem na wodę, licząc na przedburzowy wiatr...
Wprawdzie powiało trochę, ale zbyt słabo - 2-3B i tylko kilka słabych
ślizgów przez 4 godziny pływania :(
O 20.00 wyjazd do domu.
Na koniec parę szczegółów technicznych.
Jechałem z Krakowa przez Słowację - Ok 460km. Zamiast przez Chyżne, pojechałem przez Chochołów, dzięki czemu nie stałem w żadnej kolejce (w sobotę w południe!), a droga tylko o kilka km dłuższa (choć nieco gorsza na odcinku Rabka-Czarny Dunajec). Słowacka autostrada to 150km - 50km za Zilina się zaczyna. Wcześniej 70km całkiem dobrej drogi (dolina Popradu). Znaczek na 15 dni - 130koron słowackich (po 0,86zl).
Benzyna bezołowiowa 95 po 34,50-35,00 kSl. W Bratysławie Tesco i Carrefour obok siebie, ale jakoś nie zauważyłem wyraĽnych kierunkowskazów na nie z drogi przelotowej.
Są usytuowane w pobliżu granicy z Austria, po lewej stronie od drogi.
Ceny brutto na kempingu Podersdorf (za dobę):
osoba dorosła - 88 ats
dziecko 7-15 lat - 37 ats
namiot - 65 ats
przyczepa - 75 ats
auto - 65 ats
SPRZET SURFINGOWY!!! - 45 ats
prysznic z ciepłą woda - 5 ats za 5 minut
w tych cenach jest już podatek.
Teraz był rabat sezonowy ok 10% od cen netto.
Kemping bardzo sympatyczny, bardzo dobre sanitariaty
(kabiny z umywalkami lub prysznicami, osobne zlewy do mycia garów, osobne do prania, a dla leniwych pralki automatyczne i zmywarki na szylingi :)
Jezioro max. 1.80m głębokości !
Ale z moja kosa 58cm wystarczyło odejść z 30-40m od brzegu :)
Szer. ok 4-5km, dl. 10-15km (tak "na oko")
Woda I klasy czystości, ale mętna (brunatna) z powodu gliniastego podłoża. Brzegi dostępne w nielicznych miejscach - Podersdorf na wschodnim brzegu, Neusiedler i Weiden na PN, Rust na zach. (tam drugi kemping). Na miejscu 3 sklepy w-s ( Gun, Upside-Down i Gaastra/Starboard), sporo używanego lub po testowego sprzętu,
np. po testach Gaastra GTR 7.5 '01 + maszt Technofiber 460 C30 + bom Gaastra za 1000DM udało się kupić moim znajomym (nie wiem, czy to już po odjęciu MwSt, czy przed). Wejście nad wodę tylko przez płatne plaże - 45ats za dzień lub tygodniowe karty.
Wszyscy przyjeżdżają z rowerami, rolkami lub hulajnogami :) - do transportu po kempingu ( alejki asfaltowe i z kostki brukowej), dużo tras rowerowych w okolicy, rezerwat ptasi...
W lecie raczej nie warto tam jechać, bo nie wieje.
Ale wiosna i jesienią jest ok.
Dla południa Polski jest to niezła alternatywa do zatoki :)
Na 7 dni - 5 dni pływania, z czego 4 dni ślizgowe, ale dla cięższych
polecam duże zestawy :)
Uff!
Pozdro