2001-08-13 16:55, ~Darek

Windsurfing USA!


Darek spędził kilka lat w Stanach w połowie lat dziewięćdziesiątych. Zadaliśmy Mu kilka pytań dotyczących windsurfingu w USA

Jak zaczęła się Twoja przygoda z deską?

Już na początku swojego pobytu, w Nowym Jorku powiedziałem sobie że musze spróbować tego sportu. Mieszkałem wtedy na Long Island, gdzie czasami miałem okazję obserwować deskarzy ślizgających się na falach morskich. Nie znaczy to że było ich tam dużo, Były to raczej rodzynki.

Prawdziwa przygodę z windsurfingiem rozpocząłem w Chicago. Zacząłem jak pewnie większość z Nas! Kolega pozbywał się akurat zużytego sprzętu. Kupiłem od niego za symboliczne pieniądze starą, długą deskę mieczową z żaglem i rozpocząłem zabawę z windsurfingiem.

Jak wyglądało twoje dalsze szkolenie

Wszystko opierało się na obserwacjach i własnym doświadczeniu. Przyznam ze nie widziałem w rejonie, w którym Ja pływałem żadnej szkółki czy wypożyczalni sprzętu. Ciężko było nawet o sklep ze sprzętem. Na całe Chicago był właściwie tylko jeden sklep windsurfingowy. Jak widać wszyscy byli zobligowani do samodzielnej nauki. Zresztą większość Amerykanów podchodziła z dużą rezerwą do podnoszenia swoich umiejętności. Dla nich największą wartością była zabawa i możliwość samego pływania, zwroty czy skoki to dla nich rzecz drugorzędna.

Czy zauważyłeś jakieś różnice w podejściu do pływania pomiędzy deskarzami w Stanach a Polakami?

Jak już wspominałem Amerykanów, których spotkałem cieszyło już samo pływanie, nie byli zbytnio zainteresowani podnoszeniem kwalifikacji. Jeżeli chodzi o nas Polaków to chyba większość, ma bardzo silna ambicję i chęć podnoszenia umiejętności. Zauważyłem to już w czasie pierwszego pływania na polskim akwenie. Widać było dużo świetnych deskarzy i wyraĽnie czuć było rywalizację.

Czy znaczy to że w Stanach nie ma dobrych deskarzy-amatorów?

Jest chyba tak jak wszędzie. W czasie bardzo wietrznych dni pojawiają się "znikąd" deskarze, którzy zadziwiają wszystkich swoimi nieprzeciętnymi umiejętnościami. Reszta towarzystwa patrzy tylko z podziwem. Tak jest i w Polsce i w Stanach.

Gdzie pływałeś?

Najczęściej pływałem na małym zbiorniku w okolicy Chicago, tam tez gromadziło się najwięcej deskarzy. Była tam ciepła, płaska woda i wiało lepiej niż na blisko położonym Jeziorze Michigan (Jezioro Michigan to olbrzymi zbiornik 82,4 tys. km2 na granicy USA i Kanady). Oczywiście że najciekawsze pływanie było na Michigan ale wbrew pozorom to zdarzało się bardzo rzadko.

Słyszałem że Chicago jest wraz z Perth w Australii i Christchurch w Nowej Zelandii, uznawane za trzy najbardziej wietrzne miasta Świata

Owszem Chicago jest uznawane za wietrzne miasto ale bynajmniej nie z powodu wiatru. Ten przydomek miasto uzyskało dzięki burzliwym walkom politycznym, które tutaj miały miejsce.

Co do wiatru to ogólnie wieje tu słabo, tak jak w Polsce. Pomimo że w pobliżu jest tak wielki zbiornik to lepiej pływało mi się na mniejszych jeziorkach. Co do jeziora Michigan to tam najlepiej surfuje się przy wietrze zachodnim, który przywiewa ciepłą wodę i ładną pogodę. To niestety ma miejsce niezmiernie rzatko. Ogólnie na Michigan wieją niebezpieczne bo odpychające wiatry wschodnie a do tego woda jest okropnie zimna.

Gdy przychodził jednak wiatr z zachodu to były moje najlepsze dni na desce!

Gdzie jeszcze pływałeś w Stanach?

Miałem okazje zobaczyć Hawaje. Jednak moje pływanie w tym miejscu było ograniczone. Wypożyczyłem kilka razy sprzęt w Honolulu, okazał się zresztą za mały. Nie wiało wtedy jakoś straszliwie, poza tym miejsce było spokojne i umiejętności trochę brakowało. Była to spokojna zatoczka otoczona rafami co trochę ograniczało moje pływanie.



Jak wygląda windsurfing na Hawajach?

Na Hawajach króluje surfing, który jest chyba sportem narodowym. Wydaje się, że tam każdy ma deskę, począwszy od dzieciaków a skończywszy na starszych osobach. Takich tez nie brakowało na fali. Większość jednak pływała na małych falach i długich deskach. Duże fale zarezerwowane były tylko dla najlepszych. Ja tez miałem okazje spróbować. Wziąłem kilka lekcji. Było super: długa deska i łagodna, ale bardzo długa fala. Naprawdę! Tym sportem można się zarazić.

Wracając do windsurfingu. Jest on mniej widoczny, ale za to jak już jest się w odpowiednim miejscu to można naprawdę wiele zobaczyć. Miałem okazje pooglądać na Maui kilku naprawdę niezłych deskarzy. To co oni wyprawiają na tych olbrzymich falach, przechodzi ludzkie pojęcie. Tam skoki i loopy nie są zarezerwowane tylko dla najlepszych, wykonują je nawet miejscowe dzieciaki. Największe wrażenie zrobiła na mnie łatwość z jaką deskarze rozprawiali się z tymi potężnymi falami. Choć trzeba przyznać, że nie wygląda to tak efektownie jak na filmach czy zdjęciach reklamowych. Na żywo fale i deskarze są po prostu bardziej oddaleni, w odróżnieniu do ujęć z helikoptera.

Co najbardziej pociąga Cię w windsurfingu?

Fale, Fale i jeszcze raz fale. Płaska woda szybko się nudzi a prawdziwe emocje i zabawa to dopiero żeglowanie na fali. Przyznam, że nie mam ostatnio dużo okazji do pływania wave ale z łezka w oku wspominam chwile na jeziorze Michigan, które potrafiło obdarzyć nas falami. Chyba każdy kto kiedyś spróbował fali będzie chciał do tego powrócić.

Na razie gdy tylko mam odrobinę czasu pływam na jeziorach a gdy zdarzy się okazja wyruszam nad Bałtyk.

Wasze komentarze

Katalog sprzętu

HOT

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.