2001-03-21 16:26, ~Pietro Porcella

Wywiad z Francisco Goya, aktualnym Mistrzem Świata w Wave.


Wywiad został przeprowadzony przez Pietro Porcella i udostępniony witrynie windsurfing.pl przez Redakcję MAGAZYNU WINDSURFING. Wywiad ukazał się tylko na witrynie windsurfing.pl .

Francisco Goya, urodzony w Buenos Aires 22 grudnia 1970r., szczęśliwie żonaty z piękną Tamarą, jest nowym mistrzem Pucharu Świata w klasie Wave w 2000r.
Dla takiego dziennikarza-weterana mistrzostw świata jak ja, po raz 17-sty będącego na Pro World Tour, ta prosta informacja agencyjna kryje mistrza innego od jego poprzedników. Bardzo wyjątkowego. Pete Cabrinha, Robby Naish, Jason Polakow, Bjorn Dunkerbeck stanowili doskonały prototyp mistrzowskiego sportowca kiedy zdobywali swoje tytuły w klasie Wave. Mieli wrodzony talent, który pozwolił im osiągnąć szczyt rankingów w krótkim czasie i młodym wieku. Poza tym nagłe pojawienie się Pete'a we wczesnych latach 80-tych, dominacja Robbiego, Bjorna i Jasona przez następne 15 lat wynikała z kombinacji nadzwyczajnych umiejętności, daru Matki Natury i bezpośredniej pomocy ich ojców.
Z Francisco jest zupełnie inaczej i dlatego tytuł Mistrza Świata 2000 jest warty o wiele więcej. Jest zwykłym człowiekiem, jakim był każdy z nas. Nie jest "supermanem", nie doświadczył wsparcia rodziny w tym co robił, ale posiadał inne cechy, które pozwoliły mu utorować sobie drogę na szczyt. Jako nastolatek nie popisywał się niczym szczególnym w windsurfingu, po prostu bardzo mocno pragnął oddać się swojej pasji i realizować marzenia. I aby je spełnić walczył z wieloma przeciwnościami. W końcu, w wieku dojrzałym, osiągnął odpowiedni poziom i sięgnął po złoto. Człowiek z pasją. Wyjątkowy człowiek z wielkim sercem i pozytywnym nastawieniem, gotów dzielić się swoim sukcesem (po tak długim czasie) z każdym, kto wie co oznacza słowo 'wytrwałość' i 'odwaga'. W ciągu 22 lat mojej kariery dziennikarskiej w windsurfingu nigdy nie podchodziłem emocjonalnie do zwycięstwa któregoś z konkurentów. Ani wtedy gdy moja ulubiona uczestniczka wygrywała Windsurfer Worlds, ani przy pierwszym złotym medalu olimpijskim w Los Angeles, nawet wtedy gdy mój najbliższy przyjaciel, Alex Aguera, był najlepszy w Pucharze Świata. Byłem podekscytowany kilkakrotnie przy powrocie Robbiego, to prawda, ale nigdy wzruszony. W przypadku Francisco Goi nie mogłem powstrzymać wzruszenia. Czyżbym się starzał? Nie, po prostu widziałem poświęcenie i ból jakie mu towarzyszyły, aby osiągnąć cel. Obserwowałem ostatnie trzy miesiące jego treningów na Maui ze Scottem Sanchez, zanim zabłysnął w Irlandii i w zawodach Aloha Classic. Kiedy wreszcie sięgnął po koronę, nie mogłem powstrzymać łez radości. Jego zwycięstwo było zwycięstwem wielu z nas.

Ten wywiad został przeprowadzony słonecznego popołudnia w jego przepięknym ogrodzie w Spreklesville. On oderwał się na chwilę od pakowania, a jego żona Tamara poszła na plotki do domu obok. Fransisco wreszcie był odprężony i spokojny, smakował się sukcesem, który przyszedł po długim zmaganiu.


P. Minęły dwa tygodnie od momentu gdy zdobył tytuł Mistrza Świata PWA. Czy nadal jesteś w szoku? Czy budzisz się rano z poczuciem, że to był tylko sen?

F. Rzeczywiście jeszcze się z tym nie oswoiłem. Mam zamiar wyjechać z Tamarą na kilka tygodni do Argentyny i może wtedy zdam sobie sprawę, że to było marzenie, które się spełniło.

P. Jak przyjmą Cię w Argentynie, teraz kiedy jesteś Mistrzem Świata?

F. Na pewno inaczej niż tutaj. Tutaj na Maui interesowali się mną moimi przyjaciele i czasopisma windsurfingowe. W Argentynie zwrócą na mnie uwagę krajowe media i telewizja. Windsurfing znalazł się też w centrum uwagi w Argentynie, szczególnie po tym jak Espinola wywalczył srebrny medal na Mistrzostwach Olimpijskich.

P. Czy pod koniec sezonu, uczestnicząc w zawodach w Aloha, nie obawiałeś się, że nie zostaniesz mistrzem świata przez mały błąd?

F. Zawsze towarzyszy nam obawa, szczególnie pod koniec, zanim nie osiągniesz celu. Ale nie można bać się ważnych wyników. Nie trzeba myśleć tylko wejść do wody i pokazać wszystko co najlepsze za każdym razem, bez kalkulacji.

P. Na Aloha wydawało się, że pierwsze próby były lepsze. Czym bliżej mety tym byłeś bardziej spięty

F. Rzeczywiście. Do czwartego wyścigu (heat) byłem odprężony i starałem się robić wszystko co możliwe. Chyba czwarty wyścig był najlepszy. Wtedy miałem za plecami Jasona Polakow, Josha Stone i Bjorna Dunkerbeck i skoncentrowałem się na rutynie, chciałem upewnić się, że mam trzy dobre przejazdy, aby uzyskać punktację sędziów.
Warunki nie były idealne, abym mógł pokazać na co mnie stać, ale trzeba było płynąć dalej. Trzeba być skoncentrowanym do ostatniej chwili. Tak naprawdę moje zwycięstwo w Finale z Rushem Randle przyszło z ostatnią falą i ostatnim skokiem.

P. A póĽniej opadły emocje wygrałeś! Co wtedy czułeś?

F. Nie mogłem uwierzyć, że już po wszystkim! Pomyślałem 'To wszystko? Nie, musi być jeszcze coś do zrobienia, jakieś eliminacje.. Otoczyli mnie wiwatujący ludzie, ale ja czułem, że to jeszcze nie koniec.

P. Cała twoja rodzina była w pobliżu. Czy to ci pomogło?

F. Jasne. Po raz pierwszy byli ze mną wszyscy razem na zawodach. Mój ojciec przyleciał z Argentyny, mój brat Alexandro z Los Angeles, i pozostali z rodziny, którzy mieszkają już na Maui też byli na plaży: moja mama Marinnes, siostra Lorena i brat Lalo.

P. Kto z nich był ci najbliższy, kto najbardziej cię wspierał?

F. Moja żona Tamara. Ona jest zawsze pierwsza na mojej liście. Wspaniale się rozumiemy. Znamy się od siedmiu lat i od początku dzielimy się wszystkim co spotyka nas w życiu, nawet jeśli pozostajemy daleko od siebie na dłużej.

P. Dobrze, opowiedz mi o Tamarze. ... jak się poznaliście itp.?

F. Tamara była najlepszą przyjaciółką Natalii - byłej dziewczyny mojego brata Alexandro. Spotkałem ją raz w Argentynie i od razu mi przypadła do gustu. Potem, latem 1993 przyjechała w odwiedziny do Natalii tu na Maui a ja pomyślałem sobie 'To jest właśnie kobieta dla mnie'. I od tej pory jesteśmy razem. Przedtem mieszkała w Nowym Jorku, ale po tym jak się poznaliśmy zdecydowała się przenieść na Maui. Tamara zajmuje się produkcją odzieży i kupuje materiały w Indonezji i innych krajach wschodnich. Dużo czasu spędza więc w podróży. Dwa razy w roku wyjeżdża na Bali gdzie ja pływam na desce. Nie możemy się doczekać chwil spędzonych razem.

P. Jak długo mieszkasz na Maui? Kiedy przyjechałeś tu po raz pierwszy?

F. Pierwszy raz byłem na Maui trzy miesiące w 1989. Miałem 18 lat, pamiętam, że oglądałem zawody Aloha Classic i marzyłem, że może kiedyś będę mógł w nich wystartować. Wtedy nie byłem jeszcze wystarczająco dobry, żeby podjąć taką próbę. Przyjechałem na Maui uczyć się, to było pod koniec szkoły średniej. W ciągu tych trzech miesięcy bardzo się podciągnąłem i oczarowała mnie magia mieszkańców Maui, którzy kochają sport i naturę. Po tym doświadczeniu zdecydowałem się zamieszkać na Maui i spróbować zostać profesjonalnym windsurferem. Wróciłem do Argentyny spakować rzeczy, sprzedać wszystko co miałem i z powrotem poleciałem na Maui. Tym razem zostałem dziewięć miesięcy, od marca do świąt Bożego Narodzenia.

P. Czy już wtedy dobrze szło ci pływanie na falach?

F. Wcale. Za windsurfing wziąłem się w 1984 po próbach w wielu innych dyscyplinach sportu (futbol, koszykówka, siatkówka itp.), ale nigdy nie próbowałem pływać na falach.

P. Czy ktoś pomógł ci zorganizować życie na Maui?

F. Musiałem radzić sobie sam. Zajmowałem się urządzaniem ogrodów, sprzątałem w domu, w którym mieszkałem w Haiku. U rodziny Womserów. Pamiętam mój pierwszy zakup - to były dwa używane żagle Simmer za 100$ i deska Sailboard Maui za 300$.

P. Byli jacyś sponsorzy?

F. Moim pierwszym sponsorem była firma Hot Sails. Poszedłem do Jeffrey-a Hendersona i poprosiłem żeby pozwolił mi zostać dystrybutorem sprzętu w Argentynie. Kupiłem parę żagli, żeby zabrać je do Argentyny kiedy będę jechał na święta Bożego Narodzenia, a on dał mi jeszcze kilka za darmo. To była zima 1991r., ale wciąż nie byłem gotowy, aby spróbować swoich sił w 'Trials of the Aloha'. Wtedy moja matka razem z moim bratem Alexandro przeprowadzili się na Maui i mieszkaliśmy razem do chwili kiedy poznałem Tamarę. Przez te dwa lata nabrałem pewności siebie w pływaniu.

P. Czy bardzo przeżyłeś separację rodziców?

F. Nie, myślę, że tak było lepiej. Miałem wtedy 9 lat i kiedy miałem problemy z jednym z rodziców miałem możliwość pojechać do swojego drugiego domu.

P. Czy byłeś niedobrym chłopcem w dzieciństwie??

F. Nie, nie byłem wcale zły czy niegrzeczny. Po prostu przepełniała mnie energia i razem z Alexandro (o rok ode mnie starszym) robiliśmy różne szalone i niebezpieczne rzeczy. Pamiętam jak byliśmy nastolatkami chodziliśmy na wiadukt i skakaliśmy na dach przejeżdżających pociągów. Tak jak w filmach. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale czasem nagle biliśmy się aż do krwi. Moja siostra Tamara zawsze musiała nas rozdzielać.

P. A Lalo?

F. Był dla nas za mały. Był zawsze tym młodszym, który musi słuchać starszych braci. Nie miał żadnych szans.

P. Teraz ty jesteś w centrum zainteresowania twojej rodziny ...?

F. Niezupełnie. Każdy z nas ma swoją odrębną osobowość i życie, zawsze jednakowo dzieliliśmy się naszymi problemami i sukcesami.

P. OK, a teraz wracając do twoich wczesnych lat na Maui. Kiedy poi raz pierwszy wyjechałeś poza Maui aby posurfować?

F. Jak już mówiłem rok 1992 był czasem mojego rozwoju. Z moim przyjacielem, Jasonem Prior pojechaliśmy do...Oahu na HWSP organizowane przez Craiga Yester, sponsorowane przez Fram A. Wygrałem moje pierwsze zawody w klasie amatorskiej i pamiętam, że Mark Angulo wygrał wśród zawodowców. Mark był kimś z zupełnie innej planety w porównaniu do mnie. Był moim idolem za jego radykalny styl O takich 360' "table top" albo zwrotach na jednej ręce jakie on robił mogłem tylko pomarzyć .

P. Kiedy po raz pierwszy osiągnąłeś znaczące wyniki jako zawodowiec?

F. Następnej wiosny, 1993r. na zawodach O'neill Invitational doświadczyłem wspaniałego szeregu zwycięstw. Przez całą drogę od Eliminacji do głównego wyścigu finałowego W finale dwa razy przegrałem z Joshem Angulo, ale w końcu i tak byłem w czołówce.

P. Kiedy po raz pierwszy pokonałeś Robbiego Naish?

F. W 1994r. w Pucharze Świata Chiemsee na Maui (wcześniej O'Neill Invitational).

P. Czy to był właśnie ten rok kiedy zacząłeś poważnie traktować Puchar Świata?

F. Tak, Wybrałem się do Europy: Wyspy Kanaryjskie, Tarifa, Grecja, Sylt. Wtedy po raz pierwszy dostałem trochę pieniędzy od sponsorów. Dzięki Mikiemu Eskimo i Jasonowi Prior, Chiemsee płacił mi 500$ miesięcznie, a póĽniej zacząłem współpracę z Naishem pływając na ich żaglach. Kiedy Robby się do mnie zwrócił byłem naprawdę dumny.

P. Rok 1994 był też początkiem waszej działalności pod szyldem 'Quatro', ty razem z Jasonem Prior, Keithem Taboul i Seanem Ordonez....

F. Zgadza się. Byliśmy czteroma entuzjastycznie nastawionymi nowicjuszami, którzy chcieli zrobić coś z myślą o przyszłości. Keith i Sean kierowali wszystkim (were the shapers), a ja byłem ich pilotem i pomagałem w projektowaniu (design). Przede wszystkim zainwestowaliśmy w nasz wizerunek jako dostawcy desek (a custom board company).Teraz chcemy rozszerzyć działalność w branży produkcyjnej.

P. Trochę to trwało zanim wygrałeś zawody w 'wave' jako zawodowiec.

F. Wygrałem w Omaezaki, w Japonii w 1996. Josh Stone był drugi a Robby Seeger trzeci. Pływaliśmy z żaglami 3,7 lub 4,0. Strasznie wiało! Trochę to trwało zanim znowu wygrałem. Udało się w 1997 w Pistol River, w Oregonie na Mistrzostwach Ameryki. Tego samego roku byłem drugi za Seanem Ordonez w zawodach Trilogy w Capo Verde.

P. Tytuł Mistrza Świata w 'wave' wciąż był odległy…

F. W 1998 zacząłem pokonywać prawie wszystkich, Bjorna na Maui, Jasona (Polakow) i Robbiego (Naish) na Gran Canaria, ale jednak wylądowałem na 11 pozycji w Klasyfikacji Ogólnej w 'Wave' (11th Overall in wave), bo przegrywałem jakieś inne głupie wyścigi. Nie byłem jeszcze konsekwentny.

P. A jak relacje ze sponsorami?

F. Zdobyłem firmę O'Neill jako sponsora ubrań zamiast Chiemsee, ale największa poprawa nastąpiła w 1999r. kiedy stałem się jednym z głównych członków grupy Fanatica. Wreszcie miałem możliwość współpracować z dużą rozwijającą się drużyną. Dużo się nauczyłem pracując z takimi ludĽmi jak Jurgen Meyer, Sebastian Wenzel, Craig Gerthenbach, Boris i Karin. Każdy coś z siebie dawał, żeby otrzymać najlepszy wynik. Miałem też bardzo dobry kontakt z innymi członkami grupy: Rushem Randle, Samem Ireland i Stevem Allen.

P. W 1999 roku osiągnąłeś dojrzałość...

F. To był rok kiedy wygrałem Grand Prix- Grand Slam na Gran Canaria. To jest zwycięstwo, które wspominam z ogromną przyjemnością. Uwolniłem się z klubu przegranych i dwukrotnie pokonałem Bjorna na jego rodzimych wodach w podwójnych eliminacjach. Potem w pojedynczym wyścigu wygrałem znowu, tym razem z Joshem Stone. Wtedy zacząłem myśleć, że może kiedyś uda mi się tego dokonać.

P. Właściwie to na Gran Canaria spotkałeś osobę, która miała ogromny wpływ na twoją karierę - Scott Sanchez. Dzięki jego trenowaniu uwidoczniły się twoje najlepsze umiejętności. Prawda?

F. Zdecydowałem się na współpracę ze Scottem zaraz po Gran Canaria, ponieważ zrozumiałem, że potrzebuję pomocy kogoś z doświadczeniem, aby kierował mną 'całkowicie' od diety do przygotowania fizycznego, treningów, sprzętu, wyjazdów i zawodów.

P. Musiałeś dostosować się do całkiem surowego harmonogramu....

F. Podobało mi się wyzwanie i byłem gotowy na taką zmianę. Zazwyczaj jesteśmy razem w zwykły dzień od 7.30 rano do 8 wieczorem. Yoga, ciężary, trening fizyczny, o 11 do wody pływając wave albo surfing jeśli nie ma wiatru, i czasem jeszcze wieczorem ćwiczymy na sali. Czasami latem łapiemy pierwszy lot do Oahu żeby popływać na Diamond Head i wracamy tego samego dnia wieczorem.

P. Częściej widujesz Scotta niż swoją żonę....

F. Tak, ale jakoś sobie dajemy z tym radę.

P. No to przejdĽmy do tego ostatniego sezonu.

F. Nie zacząłem zbyt dobrze. W zimie miałem kontuzję prawej nogi po nieudanym loopie, więc na początku sezonu byłem w Kanadzie i póĽniej Argentynie przez dwa miesiące na rehabilitacji. W kwietniu nie byłem przygotowany do 'Da Kine' i złamałem stopę. Ten sezon wcale nie zaczął się dobrze, ale potem wiesz jak to się skończyło.

P. Musiałeś zarobić dużo pieniędzy w tym sezonie?

F. Mylisz się. Wszystkie zarobione pieniądze przeznaczyłem na sprzęt, podróże i treningi. Nie narzekam, wiem, że to się zwróci.

P. Ostatnie pytanie. Kto jest twoim najlepszym przyjacielem na Maui?

F. Pio Marasco, szef firmy Maui Fin Company. A jego żona Donatella jest najlepszą przyjaciółką mojej żony. Spotykamy się więc raz na jakiś czas. Ale w ciągu tych 10 lat na Maui spotkałem tylu wspaniałych ludzi, że jeśli nawet wymienię 100, pozostanie jeszcze 1000 osób, które na to zasługują.


Wasze komentarze

Katalog sprzętu

HOT

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.