I kiedy już wszystko było przygotowane i nadszedł piątek, ostatni dzień przed godziną zero, okazało się, że front atmosferyczny zmienił kierunek i nici z wiatru. Pobudzony silnymi emocjami nie dałem jednak za wygraną. Cały ostatni dzień w pracy (mam nadzieje, że szef tego nie przeczyta) szukałem miejsca, w którym dało by się poślizgać tego weekendu.

W czasie podróży myśli były daleko przy zapowiadanej PIˇTCE w skali Boforta. Czułem się prawie jak Sobieski podczas pochodu na Wiedyń, więc nawet ulewny deszcz nie był mi straszny. Gdy rano po wczesnej pobudce nie zobaczyłem za oknem wiatru, pomyślałem "dopiero się rozwiewa".
I wiecie co ujrzałem gdy obudziłem się na dobre? Wielkie NIC! Przez cały dzień nie ruszył się nawet jeden listek na drzewie! Jedyne czego nie brakowało tego dnia to deszczu z nieba.
W niedzielę na otarcie łez złapałem kilka ślizgów, nie zdołały one jednak zmyć goryczy niespełnienia! Spotkałem nawet dwóch amatorów windsurfingu na wodzie, którzy również wykorzystywali każdy silniejszy podmuch wiatru.


-> Cypel na końcu Polańczyka, wychodzi prawie na środek zbiornika, dobre miejsce na roztaklowanie sprzętu (Ciężko dojechać do samej wody-zakaz, parking jest oddalony o ok. 250m od wody, rozwiązanie-dałem w łapę parkingowemu i wjechałem pod samą wodę)
-> Ośrodek Jawor gwarantuje dobry dostęp do wody, parking, zaplecze gastronomiczne i hotelarskie oraz przystań wodną
Powracając do wiatru a właściwie jego braku. Pomyślicie pewnie "ale naiwniak, wierzy prognozie pogody" I pewnie jestem naiwniakiem, tyle tylko, że będąc tak wygłodniałym ślizgu, każdy jest podatny na wszelkie dobre nowiny, nie za bardzo zastanawiając się nad ich wiarygodnością.
Chciałbym aby moja historia była odosobnionym przypadkiem. Tak jednak nie jest. Zdaje sobie sprawę, że taka przygoda zdarzyła się nie jeden raz większości z Was. Po prostu Polska nie jest stworzona do uprawiania windsurfingu, który w Polsce jest tylko sportem dla najbardziej wytrwałych.
Na koniec oświadczam, że ta niemiła przygoda wcale nie podłamała mojej motywacji do pływania i melduje pełną gotowość do dalszej walki z żywiołem: Ku chwale windsurfingu!