2014-05-23 17:30, Krzysiek
Ach, co to był za dzień! 6-godzinne katowanie na wodzie zaoowocowało super postępami u kursantów. A na początku nie było tak kolorowo... Zaczęliśmy poranną sesją na żaglach 5.0-5.3. Okazało się to niewystarczające i ledwo pływaliśmy w ślizgu.
Po wypłynięciu dalej od brzegu bardzo dokuczliwy okazywał się prąd, który bardzo utrudniał utrzymywanie wysokości. Na efekty nie trzeba było długo czekać; Konrad wylądował 500 metrów z wiatrem i musiał wracać na piechotę.
Okazało się to niczym przy "trójkącie funboardzisty" Pawła, który dreptał ze sprzętem dobre 1,5km. Jednak, jak mawia mój kolega, "nie ma sesji straconych". Kursanci dowiedzieli się o trzech najbardziej skutecznych zwrotach przy niedożaglowaniu bez straty wysokości, o utrzymywaniu prędkości przy nierównym zafalowaniu i o kilku innych dość istotnych rzeczach.
Po przerwie na lunch warunki zdecydowanie się poprawiły - pod sam wieczór najwytrwalsi (Piotrek) śmigali już w pełnym dożaglowaniu na 4,7. Oznaczało to, że czas najwyższy potrenować skoki i sprawne zwroty.
Wiatr z każdym kolejnym dniem ma być coraz mocniejszy a fale większe. Będzie się działo, szczególnie, że widzieliśmy już kilku mistrzów windsurfingu (np. Iballę Moreno).
Pozdrawiam,
Maciej Kapuściński
Autor jest organizatorem windsurfingowych wyjazdów szkoleniowych Wavecamp, instruktorem Polskiego Stowarzyszenia Windsurfingu, pomysłodawcą i współorganizatorem zawodów windsurfingowych WinDiss Wave, Cold Water Freestyle Classic, Wavecamp Pipeline Contest (zdobywca 3. miejsca). Wielki miłośnik pływania na falach.
www.Wavecamp.pl
Drugi dzień Wavecampu - wieje!
Ach, co to był za dzień! 6-godzinne katowanie na wodzie zaoowocowało super postępami u kursantów. A na początku nie było tak kolorowo... Zaczęliśmy poranną sesją na żaglach 5.0-5.3. Okazało się to niewystarczające i ledwo pływaliśmy w ślizgu.
Po wypłynięciu dalej od brzegu bardzo dokuczliwy okazywał się prąd, który bardzo utrudniał utrzymywanie wysokości. Na efekty nie trzeba było długo czekać; Konrad wylądował 500 metrów z wiatrem i musiał wracać na piechotę.
Okazało się to niczym przy "trójkącie funboardzisty" Pawła, który dreptał ze sprzętem dobre 1,5km. Jednak, jak mawia mój kolega, "nie ma sesji straconych". Kursanci dowiedzieli się o trzech najbardziej skutecznych zwrotach przy niedożaglowaniu bez straty wysokości, o utrzymywaniu prędkości przy nierównym zafalowaniu i o kilku innych dość istotnych rzeczach.
Po przerwie na lunch warunki zdecydowanie się poprawiły - pod sam wieczór najwytrwalsi (Piotrek) śmigali już w pełnym dożaglowaniu na 4,7. Oznaczało to, że czas najwyższy potrenować skoki i sprawne zwroty.
Wiatr z każdym kolejnym dniem ma być coraz mocniejszy a fale większe. Będzie się działo, szczególnie, że widzieliśmy już kilku mistrzów windsurfingu (np. Iballę Moreno).
Pozdrawiam,
Maciej Kapuściński
Autor jest organizatorem windsurfingowych wyjazdów szkoleniowych Wavecamp, instruktorem Polskiego Stowarzyszenia Windsurfingu, pomysłodawcą i współorganizatorem zawodów windsurfingowych WinDiss Wave, Cold Water Freestyle Classic, Wavecamp Pipeline Contest (zdobywca 3. miejsca). Wielki miłośnik pływania na falach.
www.Wavecamp.pl
Podobne artykuły:
Wasze komentarze
Katalog sprzętu
HOT
Aktywne wątki na forum
Spoty
Planujesz wyjazd na deskę?
W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.