
Ostatnimi czasy dość głośno się zrobiło na temat Hawajów. Władze tego stanu postanowiły mocno ograniczyć wolność windsurferów i kitesurferów. Nowe prawo zezwalało na pływanie wyżej wymienionym tylko w odległości minimum 60 metrów od pływaka lub surfera. W praktyce oznaczało by to, że na tak sławnych plażach jak Hookipa czy Kanaha windsurfing i kitesurfing przestał by istnieć.
Na szczęście dzięki szybkiej i rozległej akcji środowisk windsurfingowo-kitowych projekt został odrzucony, a my na nowo możemy planować wyprawę do windsurfingowego raju. Jak widać nie tylko w naszym kraju przepisy mogą dać się mocno we znaki.