2010-02-13 20:29, ~Redakcja Windsurfing.pl

Jak zrobiłem Starboarda



Jak się nie ma co się lubi… - trzeba sobie to zrobić…


Kilka lat temu kumpel w rozliczeniu, chyba za polakierowanie mu auta, sprezentował mi deskę windsurfingową.


To znaczy dał mi U-bota 4,5 metra ("zdiełano" w CCCP) Deska była wielka jak Titanic i chyba tak samo ciężka.


Moja przygoda zaczęła się dosyć fatalnie bo maszt pękł mi chyba przy trzecim wodowaniu.

Niestety to wystarczyło żebym wsiąknął. Rozglądałem się za nowym sprzętem i niestety nic w moim zasięgu finansowym nie spełniało moich oczekiwań, jestem pilotem rajdowym wiec demona prędkości mam głęboko zakorzenionego.



Formuła niestety jest droga, zacząłem więc kombinować jak zrobić sobie deseczkę. Na stronach w necie jest niestety mało informacji na temat samodzielnej budowy deski ale troszkę tu troszkę tam i pozbierałem komplet informacji. Popełniłem pierwszą deskę na, której nie dało się niestety za bardzo pływać. Nauczyłem się jednak jednego: "3 razy mierz raz tnij".

Bardzo podobała mi się deseczka Starboarda F type wersja wood więc zdecydowałem, że zrobię replikę bo na oryginał mnie nie stać.




Materiały potrzebne do budowy zgromadziłem bez większego problemu poza jednym, płat styropianu o wymiarach odpowiednich do wycięcia deski, ale wpadłem na pomył poklejenia paczki kupionej w budomarkecie.




Co do formy i wymiarów zrobiłem sobie szablon z papieru przenosząc siatkę o odpowiednim powiększeniu.

Wycinanie to żmudna robota, ale też najbardziej fascynująca. Przyjemnie jest patrzeć jak powoli z kostki styropianu wyłania się zamierzony kształt.







Do laminowania wykorzystałem oczywiście pompę próżniową-tzn. odkurzacz niestety nie przeżył. Poległ po 4 godzinach pracy pod pełnym obciążeniem. Na szczęście żywica zdążyła złapać.

Zależało mi żeby deska była jak najlżejsza ale trapy i skrzynkę masztową wykonałem z aluminium i blaszek kwasowych. Jakoś nie miałem zaufania do plastikowych mocowań robionych ręcznie a nie posiadałem deski uszkodzonej z której mógłbym wykorzystać skrzynki.




Statecznik był raczej poza zasięgiem koszt około 600 używany. Trzeba było go też zrobić.


Bardzo podobało mi się oklejenie drewnem więc od czego są okleiny.









Malowanie zajęło mi jakieś 4 dni na szczęście kobiety z dzieciakiem nie było - wyjechały na działkę więc jadłem i piłem na dość oryginalnej ławie póki nie skończyłem szaleć aerografem.

Do powłoki zewnętrznej użyłem dwuskładnikowego lakieru samochodowego. Antypoślizg zrobiłem cukrem ale nie polecam ściera się dość szybko można kupić przezroczysty kwarc i taki też na przyszły sezon nałożę.





Deska oczywiście nie trzyma wagi oryginału 8,5 ale myślę że 12 kilo to i tak niezły wynik. Decha pływa rewelacyjnie kumpel którego zaraziłem surfingiem pożyczył od znajomych fanatyka 148 i wlazł na niego raz (pierwszy i ostatni ) potem niestety ja musiałem na nim pływać. Chociaż mój F-type nie wybacza za bardzo złej postawy czy złego dociążenia, szczególnie w momencie wchodzenia w ślizg (no ale to raczej nie jest deska szkoleniowa).




Często pływam sam wiec jak większość, co zdążyłem zauważyć, miałem problem z kluczykiem od auta!

Dlaczego w deskach nikt o tym nie pomyślał?

Podobno najprostsze rozwiązania są najlepsze po co nosić jakieś obskurne worki na pasku czy na szyi jak można by zrobić sobie w desce schowek (na :kluczyk, komórę czy nawet fajki i zapalniczkę) ...taka tak wiem sportowcy nie palą.


Może i kupna deska była by i lepsza ale ja musiał bym odkładać na nią ze dwa lata albo i dłużej..


Poza tym bardzo mi się podoba jak ludzie na brzegu pytają się ile kosztowała a ja z uśmiechem odpowiadam
DWA LATA PRACY…




















Macie pytania
Albo chcecie pogadać
Mój nr. GG:8574831
ByQba@op.pl Qba Szewczyk


Podobne artykuły:

Wasze komentarze

Katalog sprzętu

HOT

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.