Teneryfa

Hiszpania - Teneryfa


Teneryfa to miejsce, w którym przez okrągły rok panują doskonałe warunki do wypoczynku; 360 dni słonecznych i 260 wietrznych (skala wiatru przekraczająca 4)!!
El Medano położone jest w cieniu góry Mount Teide - najwyższy szczyt w Hiszpanii.
Najlepsze plaże rozlokowane są wokół południowego wybrzeża.
Krótka przejażdżka samochodem w górę, prowadzi nas przez, kolejno: obszar wysuszonej karłowatej roślinności, alpejskie lasy, kaktusowa pola, przebijamy się przez warstwę chmur i docieramy do szczytu wulkanu, w którym zaczyna się iście "księżycowy" krajobraz. Na szczyt - który ośnieżony jest przez 4 do 5 miesięcy w roku- możemy dostać się również kolejką linową. Na szczycie dochodzą nas wyraĽne wulkaniczne zapachy siarki. Godzinę jazdy na północ docieramy do miejsce, z którego rozciąga się -aż do zboczy gór - bujna tropikalna roślinność.
Ta oryginalna rybacka wioska El Medano ukształtowała na przestrzeni czasu swój niepowtarzalny styl i charakter, tak różny od tych panujących w komercyjnych resortach położonych na zachodzie wyspy. Z przyjaznego i uroczego centrum, spacerem wnikamy w urocze wąskie uliczki tej nadmorskiej wioski, bądĽ udajemy się na pobliskie plaże. Na spragnionych i zmęczonych turystów czekają liczne bary i restauracje, których atmosfera i styl w pełni odpowiada międzynarodowemu charakterowi El Medano.

Spoty
W El Mendo są dwie zatoki; szczególnie popularną jest zatoka Północna posiadające doskonałe warunki do pływania "Wave " oraz "bump". W zatoce są trzy główne miejsca do uprawiania windsurfingu. Najbliżej Centrum Windsurfingowego znajduje się duży obszar, idealny do wykonywania skoków. Przy plaży El Cabazo wieje wiatr od morza (on-shore)a fale sięgają zwykle 1-2 metrów - przy mocniejszych wiatrach od 3 wzwyż. To miejsce, w którym rozgrywają się mistrzostwa świata (będąc tu można liczyć na obejrzenie praktycznie wszystkich możliwych manewrów na desce), dlatego też bez wahania można powiedzieć, iż panujące tu warunki są bardzo sprzyjające. Przy korzystnych warunkach wieje wiatr cross-shore od portu El Molle, aczkolwiek zależy to od przypływów. Przy niskim przypływie pojawia się piasek, przy wysokim, z kolei, piasek zmieszany z kawałkami skał. Pływając w Północnej zatoce należy spodziewać się konieczności startu z wody.

Południowa zatoka El Medano odznacza się bardziej umiarkowanymi warunkami; nieregularny wybrzeże, wiatr wiejący wzdłuż plaży, fale dochodzące do 1 metra (max. 2 metry.) Start może być utrudniony przez wolno opadające, w kierunku morza, piaszczyste dno. Pływanie poza obszarem zatoki staje się niebezpieczne z uwagi na silne prądy oraz wysokie fale.

Kitesurfing na Teneryfie

El Medano nie jest najlepszym miejscem do uprawiania tego sportu. Mała powierzchnia startowa, bliskość skał przy końcu zatoki oraz duża liczba osób windsurf-erów w wietrzne dni sprawiają, iż jest to miejsce dla odpowiednie jedynie dla zaawansowanych kitesurf-erów. Znacznie dogodniejszym miejscem może być zatoka południowa, gdzie znacznie dłuższa plaża czyni zadość początkującym i średnio-zaawansowanym kitesurferom, na których czekają lokalne szkoły kitesurfingu. Jakkolwiek wciąż nie jest to idealne miejsce dla tej grupy sportowców z uwagi na licznych plażowiczów.

WiatrNajnowsze raporty pogodowe dla Południowego lotniska na Tenerryfie dostarczane przez National Weather Service w USA - http://weather.noaa.gov/weather/current/GCTS.html
El Medano w dużej mierze zawdzięcza swoje doskonałe warunki północno-wschodnim wiatrom, które dodatkowo wzmacniane są przez sąsiedztwo Mount Teide.
Wiatry wieją na okrągło przez cały rok, jednakowoż najsilniejsze w trakcie letnich miesięcy, aczkolwiek najlepsze fale pojawiają na całych Wyspach Kanaryjskich w trakcie okresu zimowego.

Windsurfing Centers
FUN FACTORY El Cabazo Centrum ulokowane jest przy hotelu Playa - wyposażone jest w najnowszy sprzęt do wave-u oraz slalomu, takich marek jak Fanatic i Arrows. Start z łatwością wykonać możemy z plaży, położonej naprzeciw centrum- gdzie fale są mniejsze…jeden zwrot i znajdujemy się w strefie idealnego wiatru albo zostajemy na miejscu i korzystamy z warunków do bump&jump.
Centrum wyposażone jest również w deski do uprawiania surfingu, body-boardu, kajaki, rowery górskie.
Przez okrągły rok centrum organizuje wycieczki rowerowe w głąb wyspy. - wypożyczając sprzęt do windsurfingu otrzymujemy zniżkę na wypożyczenie sprzętu rowerowego.

Centrum Surfingowe PLAYA SUR Centrum w El Medano prowadzone jest przez Klausa Gahmiga już przez 25 lat. Wypożyczalnia oferuje najnowsze deski Mistrala i żagle Naisha, każdy wypożyczający sprzęt zyskuje bezpłatny dostęp do baru oraz basenu w pobliskim hotelu.


STATYSTIKI
























RELACJA

Wyjazd na Teneryfę w 100% sponsorowany przez pracodawcę, zapowiadał się na wprost bajeczną inaugurację mojego sezonu windsurfingowego. Niestety, poprzedzające go tragiczne wydarzenia rodzinne - nagła śmierć mojego ukochanego Taty - sprawiły, iż perspektywa podróży, nawet do tak wspaniałego zakątka świata, wydała się być złośliwą igraszką przewrotnego losu, który wpierw mamił egzotyką dalekiego kraju, aby po chwili zadać cios i zmienić radość oczekiwania w ból, pustkę i nieznośnie poczucie bezsilności. Początkowo planowałem zrezygnować z podróży, ale po namowach bliskich i współpracowników zdecydowałem, że jednak pojadę, zwłaszcza, iż mój wyjazd i udział w konferencji były już opłacone, a wobec minionych bolesnych wydarzeń byłem bezradny.

Mam nadzieję, iż mój Ojciec, który zaraził mnie jeszcze w wieku szczenięcym miłością do żagli i przygody, spoglądał na mnie czasem z pobłażliwym uśmiechem, gdy podejmowałem walkę z falami i wiatrem pod El Medano...

WYJAZD

Tak się złożyło, iż w całej dziewiętnastoosobowej ekipie jedynie ja byłem zainteresowany zmierzeniem się z osławionymi kanaryjskimi falami i wiatrem, reszta co najwyżej obserwacją, jaki będzie wynik tego pojedynku. Po prawdzie jest to moja osobista porażka, gdyż przez 7 lat pracy w jednej firmie nie udało mi się nikogo skutecznie zarazić chorobą o nazwie windsurfing. Widocznie mój przypadek, jakkolwiek ciężki, jest raczej niegroĽny dla otoczenia.

Na wyspę zabrałem ze sobą wszystko co miałem: nowiutką deskę F2 Axxis 273, żagle ART Twister 6.5 i Naish Nalu 5.25, dwa trapezy, kask i wiele rupieci, które zawsze "mogą się przydać". Upchałem to wszystko w pożyczony Quiverbag (ukłony dla Andrzeja Szczypka) i zapakowawszy na dach mojej Sieny wraz z resztą ekipy ruszyłem ku zachodniej granicy. Samolot, który miał nas szczęśliwie przetransportować na wyspy, startował z lotniska w Lipsku. Lot odbyt się bez przygód, a sprzęt dotarł na miejsce w całości.

Położenie naszej bazy noclegowej, było bezpośrednio związane mającą się odbyć pod koniec drugiego tygodnia konferencją (Autodesk), dlatego też rzuciliśmy kotwicę w najmniej chyba ciekawym miejscu na wyspie, w Las Americas - mieście hoteli, steak house'ów i chińskich restauracji. Na szczęście docieraliśmy tam tylko na nocleg. Ponieważ nie zamierzam konkurować z przewodnikiem Pascala, opis atrakcji jakich można zasmakować na wyspie ograniczę do minimum, skupiając się głównie na epizodzie związanym z moimi przygodami widsurfingowymi. Nawiasem mówiąc, ta tematyka w przewodnikach, które miałem okazję przeglądać, jest raczej potraktowana po macoszemu lub zignorowana zupełne. Widać ten "nasz sport" to musi być jakieś dziwactwo, którym "normalnym" ludziom nie warto zawracać głowy.

WINDSURFING

Już z okien samolotu widać było, że nie będą to przelewki. Szykowałem się więc na twardy bój, świadom iż mogę polec. Nazajutrz w Las Americas wiatru było jak na lekarstwo. Trochę mnie to zaniepokoiło, ale już wkrótce miało się okazać, iż tam po prostu nie wieje prawie nigdy! Po wiatr natomiast trzeba się udać do odległego raptem o 15 km El Medano, gdzie też wybraliśmy się następnego dnia. Po dotarciu na miejsce, miałem podobno bardzo niewyraĽną minę....



To co zobaczyłem to nie był wiatr, to była regularna wichura! Podszedłem do leżącej na plaży deski, żeby sprawdzić na czym ludziska pływają. Mina zrzedła mi jeszcze bardziej, gdy się okazało, iż była to mała "łejfówka" z żaglem 4.0m... Przejechaliśmy jeszcze paręset metrów wzdłuż plaży, gdzie znaleĽliśmy dogodne zejście do wody, a cała wyprawa musiała wyglądać przekomicznie. Cztery samochody, 19 osób i jedna deska!!! Z miejsca cała ekipa (poza operatorami kamer i aparatów) zabrała się do wypakowywania sprzętu. Podejrzewam, ze żaden z zawodników PWA nie ma tak licznej ekipy technicznej, jaką dysponowałem owego dnia ja. Niestety nie wpłynęło to na poprawę mojego samopoczucia, zwłaszcza, że tuż obok miejsca gdzie 10 osób zajmowało się taklowaniem mojego najmniejszego pędnika 5.25m, leżały zestawy wave z żaglami od 3.7 do 4.2 m... Przypomniał mi się wtedy artykuł, chyba z pierwszego numeru Magazynu Windsurfing, kiedy to Robby Naish wychodził na wodę z żaglem 5-ciometrowym, podczas gdy reszta latała na 4m... Taaak, coś mnie z tym człowiekiem wtedy łączyło, szkoda że była to tylko marka mojego monstrualnych rozmiarów żagla - Naish Nalu...


Nadeszła wreszcie chwila startu. Dzielnie ująłem sprzęt i szarpany podmuchami wiatru, pomaszerowałem z nim w kierunku wody. Start odbył się bez większych przygód, przybój akurat w tym miejscu był wyjątkowo łagodny, wiec pomyślałem sobie nie jest tak Ľle. Ale już pierwsza fala, dała mi lekcję pokory. Ledwo uchroniłem mój zestaw przed wzbiciem się w przestworza. Po czym nastąpiło kilka karkołomnych uników przed kolejnymi falami, aż w końcu nie udało mi się powstrzymać deski przed lotem i poszybowałem w górę. Lot nie trwał długo, niestety lądowanie odbyło całkowicie poza moją kontrolą... Start z wody kosztował mnie wiele nerwów i wysiłków, gdyż co tu dużo gadać, nie miałem siły utrzymać żagla i co chwile wiatr mi go wyrywał z rąk (a wcześniej śmiałem się z Czesia i Mariusza, ze to ich chodzenie na siłownie nie na wiele się zda). Dodatkowo co jakiś czas wiatr podwiewał mi deskę, która była dobrana do warunków równie dobrze, jak mój żagiel. Wreszcie wystartowałem i powrotnym halsem z megaprędkością dopłynąłem do brzegu. Byłem cokolwiek oszołomiony i "nieco" wyczerpany...


Moja ekipa nacieszywszy oczy moimi wyczynami, ruszyła na zwiedzanie wyspy, a ja zostałem ze sprzętem i mieszanymi uczuciami na brzegu. Podjąłem jeszcze kilka prób opanowania mojego zestawu "big size", ale trudno było to nazwać czerpaniem przyjemności z windsurfingu, bo bliższe było walce o życie. Około godziny 16-stej postanowiłem, przejść się do pobliskiej wypożyczalni i zorientować w możliwości wynajęcia czegoś bardziej odpowiedniego do warunków panujących na wodzie. Okazało się, że minimalny czas wypożyczenia wynosi 3 godziny, a do zamknięcia wypożyczalni pozostały niecałe dwie, postanowiłem więc wynająć sprzęt następnego dnia, z cichą nadzieją, że wiatr może trochę odpuści i da się normalnie pływać na mojej deseczce...

jutrz przyjechałem już sam, oczywiście wziąłem ze sobą mój sprzęt i oczywiście nawet go nie zdjąłem z dachu samochodu, udając się od razu do wypożyczalni. Pracownik wypożyczalni widząc moje wahania jaką deskę wybrać, postanowił mi pomóc i zapytał jaką deskę wave mam w domu. Jakież było jego zdziwienie, gdy usłyszał, że nie mam żadnej! Jego twarz zadawała się mówić "to co ty facet tu robisz, z choinki się urwałeś?!!!" Starał się jednak trzymać fason i wręczył mi deskę Naish Hawaii 8"5' - największą jaką miał. Komplet uzupełniał żagiel: Gaastra Manic 4.0m. Było to mój pierwszy kontakt z zestawem wave i pierwsze zdziwienie: nie miałem pojęcia, że sprzęt windsurfingowy może być tak lekki!!! Ponieważ trzy godziny, to znowu nie tak wiele, natychmiast przystąpiłem do walki.

Podobnie jak poprzedniego dnia, przybój przeszedłem bez większych trudności, choć figlarność deski wave była dla mnie zupełnie nowym doznaniem. Niestety po dotarciu do fal okazało się, iż tej deski przy wodzie utrzymać się po prostu nie da. Praktycznie z wierzchołka każdej fali byłem wystrzeliwany w górę jak z katapulty, zaliczając kilka spektakularnych rozstań ze sprzętem w powietrzu. Niestety, zanim zdążyłem się oswoić z deską, mój czas dobiegł końca i z poczuciem niedosytu pomaszerowałem do wypożyczalni, gdzie skrzętnie sprawdzono w jakim stanie jest to co oddaję. Na szczęście niczego nie urwałem, co świadczy jak najlepiej o wytrzymałości desek Naish Hawaii i żagli Gaastra. Udało mi być na wodzie ponad 7 godzin i wróciłem do hotelu ledwo żywy, z tak poobcieranymi dłońmi, ze przez najbliższe dwa dni miałem problem z utrzymaniem sztućców. Wybrałem się wtedy po raz pierwszy na plażę dla "mniej zaawansowanych" (na prawo do portu w El Medano) i pływałem na swoim zestawie: Axxis + Nalu 5.25. Było po prostu super. Fale nie były może mniejsze, ale jakby nieco mniej strome i dłuższe, no i wiało ciut słabiej, tak że spokojnie mogłem opanować mojego Naish'a.

Po dwóch dniach podjąłem kolejną próbę poślizgania się na mojej deseczce, niestety przykra przygoda sprawiła, iż przeszła mi ochota na pływanie. W czasie, gdy wyszedłem na brzeg ocenić warunki na wodzie, jakiś wredny tubylec gwizdnął mi z samochodu aparat fotograficzny. A że była to moja ukochana lustrzanka (Canon EOS 500N) tego dnia odechciało mi się już wszystkiego. To było moje ostanie podejście do pływania. Następnego dnia zdawaliśmy samochody i transport sprzętu nad wodę stał się "nieco" utrudniony, co zresztą nie miało większego znaczenia, gdyż w hotelu odkryłem, że moja deseczka "broczy" wodą na szwach i postanowiłem już jej nie moczyć przed reklamacją u producenta. Planowałem jeszcze póĽniej coś wypożyczyć ale napięty budżet i nieprzewidziane wydatki nie pozwoliły mi już na takie szaleństwa.

Na koniec słów kilka o tym, co się działo na wodzie. Powiem tak: byłem w zeszłym roku nad Gardą i widziałem ludzi kręcących na przykład speed loopy, ale to co zobaczyłem w El Medano, po prostu mnie zatkało! Goście więcej czasu spędzali w powietrzu niż na wodzie! Kilkumetrowe loty, table topy, back loopy forward loopy i niewiarygodna, wręcz małpia sprawność, gdy podpływali na kilka metrów do skał i trzaskali najróżniejsze zwroty, w tym również super szybkie zwroty na wiatr. Naprawdę wspaniałe widoki! Miałem to wszystko uwiecznione moim aparatem...


PODSUMOWANIE

1. Teneryfa to doskonałe miejsce na wspaniałe rodzinne wakacje. Ilość atrakcji: parki wodne i urokliwie położone miasteczka, różnorodność flory i fauny, wspaniałe widoki i górujący nad wszystkim najwyższy szczyt Hiszpanii - wulkan Teide, sprawią, iż na pewno osoby (czytaj: małżonki) nie zainteresowane bezpośrednio windsurfingiem będą miały co robić.


2. Żeby zwiedzić wyspę, trzeba wynająć samochód. Na szczęście są to naprawdę nieduże pieniądze (sporo mniejsze niż np. wynajęcie deski), a benzyna jest o połowę tańsza niż w Polsce (ok. 2.2 zł/litr).


3. Trzeba uważać na złodziei (nie tylko ja miałem przykrą przygodę). Jest to plaga, o której ostrzegają wszystkie przewodniki. Warto wziąć sobie te ostrzeżenia do serca...


4. El Medano to najbardziej znany spot na wyspie, ale na pewno nie jest to miejsce dla początkujących. Fale i przeważające silne watry mogą zniechęcić do uprawiania windsurfigu. Oczywiście nie trzeba być orłem - ja tu jestem najlepszym przykładem - ale moim zdaniem umiejętnością "progową", bez której opanowania nie warto się tam pojawiać, jest wodny start.


5. Podstawowy zestaw w jaki warto się zaopatrzyć, to deska wave i małe żagle (3.5-5.5 m), choć może się zdarzyć, że coś większego też się przyda.


6. Dobrze wcześniej popróbować pływania na fali, żeby się nie okazało, ze większość czasu spędzi się na "walce o życie".


7. No i wydaje mi się, iż przynajmniej na parę tygodni przed wyjazdem warto w miarę regularnie poodwiedzać siłownię... pływanie na fali to jednak nie to samo co wożenie siedzenia w trapezie po Zatoce Gdańskiej...

To tyle.

Mój wyjazd od początku traktowałem jako rekonesans i teraz już wiem, ze na pewno tam wrócę, ale tym razem z rodziną i grupką znajomych maniaków windsurfingu. Może w przyszłym roku, może za dwa lata. Niestety, nie zabiorę już tam mojego Taty...

Od redakcji windsurfing.pl: Opis wyjazdu został przeniesiony z witryny http://www.procad.com.pl/windsurfing za zgodą autora reportażu.


utor relacji: Horacy (Maciek Horeczy )



Wasze komentarze

Dodaj swój komentarz

Nie ma jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!

Katalog sprzętu

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.