Aktualności

Wietrzne testy nad Miedwiem

W pierwszy weekend lipca do bazy Family Windsurfing nad Jeziorem Miedwie przybyła ekipa sklepu Easy-Surfshop.pl z całym busem testowego sprzętu. Niczym z worka św. Mikołaja wysypały się z niego najnowsze deski, żagle, skrzydła i foile takich marek jak JP Australia, Neil Pryde, Gaastra i Tabou. Każdy mógł przebierać w interesujących go zestawach, a nawet spróbować absolutnych nowości, jak choćby niedawno zaprezentowany foil Neil Pryde’a Glide Swift, skrzydło The Fly, czy kompletnie przeprojektowane wingi GA Cross i Poison. Chętnych do testowania nie brakowało, tym bardziej, że pogoda tego dnia dopisała jak na zamówienie. Słońce i wiatr do 6 bft. zachęcały do zejścia na wodę. 

Znakiem nowych czasów było znacznie większe zainteresowanie wśród gościnnych testerów sprzętem do wingfoila, który w różnych konfiguracjach przechodził z rąk do rąk. Zapewne wpływ na to miało samo miejsce testów. W  bazie Family Windsurfing wingfoil cieszy się ciągle rosnącą popularnością, skradając serca kolejnych windsurferów. 

Zaletą tego typu testów jest możliwość błyskawicznego porównania sprzętu. Ale jest też jeden minus – nie możesz spędzić połowy dnia na danym zestawie, idealnie go pod siebie ustawić i poznać w szczegółach jego zachowanie. Co czasami może prowadzić do lekko mylnej oceny. Trzeba przyznać, że ekipa Easy-Surfshop.pl bardzo pomocnie i profesjonalnie podeszła do tematu, starając się dobierać dla testerów najbardziej optymalne zestawy. Można było liczyć na fachowe doradztwo, poznać szczegóły techniczne danego sprzętu i na koniec przekazać swoje wrażenia z pływania. 

Podczas testów nad Miedwiem miałem okazję przepłynąć się na kilku zestawach wingfoil. Oto pierwsze, krótkie wrażenia, które co prawda nie nadają się na miano „testów”, ale są jakąś wstępną opinią, którą może później rozwiniemy, jak nadarzy się okazja do kolejnych, dłuższych sesji na wodzie: 

Neil Pryde Glide Swift Carbon 1200

Najnowsze foilowe cacko, zaprojektowane prze Nilsa Rosenblada. Już na lądzie przyciągają wzrok niezwykły kształt przedniego skrzydła. Poszerzony środek, łagodnie przechodzący w wąskie końcówki, stanowi połączenie skrzydeł o średnim i wysokim współczynniku AR. Czyli w praktyce chodzi o miks wyższych osiągów z łatwością prowadzenia. Foil składał się z przedniego skrzydła o powierzchni 1200 cm2, stabilizatora 270 cm2, masztu 85 cm i kadłuba 71 cm. Glide Swift Carbon zaskakująco wcześnie startuje, przypominając pod tym względem znacznie większe skrzydła. Chyba nie bez powodu jest to drugi największy rozmiar w kolekcji Neil Pryde’a. Start jest bardzo łatwy, równy i nie wymaga nadmiernego pompowania nogami. Po ustabilizowaniu lotu czuć świetne przyspieszenie i brak oporów, znane ze skrzydeł o wyczynowym charakterze. Glide jest przy tym super łatwy i przyjemny, zapewniając pewną kontrolę prowadzenia. Gęsta fala oraz bardzo szkwalisty wiatr nie pozwoliły mi na typowo prędkościowe „złożenie” na halsie. Mimo to czuć, że tkwi w nim niezły potencjał prędkości. Bardzo dobra kontrola podczas skrętów i fenomenalne „szybowanie” bez ciągu w wingu. Ten foil uwielbia pompowanie nogami oraz zjazdy z fali. Naprawdę zaskakująco udany sprzęt i jedna z największych gwiazd testu! 

JP X-Winger 95

Zawsze chciałem sprawdzić tę deskę. Upakowanie 95 litrów do deski o długości 5’ wydaje się świetnym kompromisem, gdy pływamy na szkwalistych jeziorach i zależy nam na zachowaniu zdolności do unoszenia się na wodzie, gdy siądzie wiatr. Ale jednocześnie nie chcemy poświęcać żywszej reaktywności kadłuba. Większa wyporność ułatwia wstawanie na desce, jednak mniejsza długość powoduje, że musimy trochę bardziej uważać na obciążenie dziobu. Deska łatwo przyspiesza i jest bardzo komfortowa pod stopami. Pozycje strzemion wydają się w niej idealnie rozmieszczone, a zakres ustawień powinien zadowolić nawet te osoby, które mają pewien problem z komfortowym pływaniem w strapach. Uczucie lotu na tak krótkiej desce daje sporo radochy. Zdecydowanie godny polecenia sprzęt. 

Tabou Pocket Air 97

Testowaliśmy już rozmiar 87 tego modelu, dlatego z ciekawością sięgnąłem po nieco większego Pocketa. Tabou jest dłuższą deską od JP, z większą wypornością skupioną na dziobie. Od razu czuć, że chętniej wybacza błędy w ułożeniu ciała podczas startu i generalnie jest odrobinę łatwiejszy w prowadzeniu. Z uwagi na cieńszy kadłub kontakt z foilem jest nieco wyraźniejszy, co pomaga choćby podczas manewrów. Większość testujących osób było zachwyconych tym modelem. 

GA MP 1290

Najnowsze skrzydło foila typu high aspect Gaastry z AR wynoszącym 8.15. Solidna węglowa konstrukcja jest w pełni kompatybilna z wcześniejszymi zestawami GA. Do przedniego skrzydła przeznaczony jest nowy stabilizator o powierzchni 210 cm2. Po przesiadce z foilii o średnim AR zaskoczyła mnie bezproblemowość tego modelu. Po tak sportowo wyglądającym foilu spodziewałem się większego wyzwania. Start i prowadzenie są tylko trochę bardziej wymagające niż w przypadku Neil Pryde’a Glide Swift. Tutaj również mamy to wrażenie braku oporów, z chyba jeszcze większym potencjałem prędkości. To sprzęt, na którym trzeba trochę dłużej popływać, żeby wyrobić o nim sensowną opinię. Po pierwszym, krótkim pływaniu duży plus za osiągi i zaskakującą łatwość, jak na tego typu foila. 

GA Cross 3.5

Gaastra w tym sezonie gruntownie przeprojektowała swoje dwa wingi: Cross i Poison. Obydwa otrzymały nowszy kształt, mocniejsze naprężenie materiału i sztywne uchwyty. Biorąc do ręki nowe skrzydełko odrazu czuć wyższą jakość w porównaniu do poprzednich modeli. Cross generuje wyraźnie lepszy ciąg i przyspieszenie, zachowując bardzo dobrą kontrolę na halsie. Łatwo znajdujemy dobre ustawienie zarówno rąk na uchwytach, jak i samego skrzydła względem deski. Po krótkiej sesji mogę powiedzieć, że nowy Cross wyraźnie zyskał na osiągach. Stał się bardziej sportowy i wydajny na wietrze. 

GA Poison 5.2

Tutaj wrażenia były bardzo podobne do Crossa, z tym że znacznie krótsze. Po prostu za mocno wiało jak na ten rozmiar, więc dość szybko zawinąłem do portu po mniejszego winga. Może będzie jeszcze okazja do bliższego poznania nowego Poisona. 

Neil Pryde The Fly 3.6

Publikowaliśmy już pierwsze wrażenia Daniela Michalskiego z lotów na Fly’u, sam używam tego skrzydła w rozmiarach 4.7 i 3.6, zatem mógłby tu powstać pełnowartościowy test. Co pewnie niedługo nastąpi, ale trzymając się konwencji pierwszego wrażenia, będzie tylko krótkie podsumowanie. Choć jeden z testujących wyraźnie polubił Gaastrę Cross i stawiał ją zdecydowanie przed Fly’em, to jednak wśród większości testerów właśnie to skrzydło zyskało największą popularność. Fly jest wyjątkowy. Niezwykle energiczny, lekki i zwinny. Nie ma jednej pozycji, którą preferuje, tylko pozwala ustawić się jak chcesz i leci tak, zachowując dużą moc i kontrolę. Ergonomia oraz kształt uchwytów zawstydzają wiele konkurencyjnych skrzydeł. Nic dziwnego, że niektórzy testerzy po pływaniu chcieli chwytać za portfele…

Zobaczcie krótki film z testów Easy-Surfshop.pl nad Miedwiem:

Galeria zdjęć:

Napisz komentarz

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

To Top