Cóż to był za weekend!!! 🤩 Rewa ugościła nas iście po królewsku! Przez cztery dni mieliśmy piękne słońce i warunki, które pozwoliły rozegrać nie tylko zaplanowane wyścigi, ale i zrealizować wszystkie pozostałe aktywności. Frekwencja przerosła najśmielsze oczekiwania. Na zawody zapisało się ponad 240 zawodników, a poza startującymi do Rewy zjechały się tłumy fanów sportów wodnych. Wszyscy w jednym celu: szerzenia pasji i miłości do windsurfingu, kitesurfingu, wing foila, SUP-a i pump foila!
Sam jeszcze dobrze się nie otrząsnąłem po tym magicznym święcie sportów wodnych, ale to, jaki zastrzyk pozytywnej energii oraz motywacji do działania dostaliśmy zarówno ja, jak i nasz cały team EASY-surfshop… To jest po prostu nie do opisania! Przez te cztery dni działo się naprawdę wiele, a sam event można by podzielić na dwa oblicza: regatowe i targowo-festiwalowe, które chciałbym Wam pokrótce przedstawić.
King of the Bay miało być przede wszystkim długodystansowymi regatami, które miały połączyć i przybliżyć profesjonalne oblicze sportów wodnych z tym bardziej rekreacyjnym, amatorskim. No i nie ma co tu owijać w bawełnę – pomimo niezbyt rozpieszczającego nas wiatru, wyszło to genialnie! Organizatorom udało się rozegrać jeden fun race wiatrowy oraz jeden wyścig główny, a także wszystkie konkurencje niewymagające wiatru. Atmosfera była znakomita, czuć było zarówno ducha rywalizacji, jak i chęć wspólnej zabawy. W konkurencjach wiatrowych wystartowali nasi „firmowi” reprezentanci w składzie:
- nasz szef Bartek – wing NeilPryde FL SL 7.0, deska JP-Australia X-WINGER PRO 111l, foil NeilPryde Glide Swift 12;
- jego syn Michał – wing NeilPryde FireFly 5.0, deska JP-Australia F-WINGER 77l, foil NeilPryde GlideSwift 10;
- Adam „Serfer” – wing NeilPryde FLY II PRO 5.5, deska JP-Australia X-WINGER PRO 88l, foil NeilPryde Glide Swift 10;
- Bartek „Koza” – żagiel NeilPryde Speedster 7.2, deska JP-Australia Slalom PRO 72;
- Łukasz – żagiel GA-SAILS Cosmic 8.3, deska Tabou Rocket LTD 135.
Chciałbym w tym miejscu pogratulować Michałowi drugiego miejsca w kategorii U20 wing foil! Ale to nie wszystko – na starcie oczywiście nie zabrakło naszych team riderów: Maćka Rutkowskiego (wind), Piotra Myszkowskiego (III miejsce w wing) oraz Jacka Garncarza (wind), z którymi mogliście spróbować swoich sił na trasie wyścigu.
Jednak nie samymi konkurencjami wiatrowymi człowiek żyje. Pierwszego dnia odbył się wyścig SUP Long Distance z Jastarni do Rewy (12 km), w którym uczestniczyło 37 zawodników. Z naszego teamu zgłosił się Krycha, który zdecydował się płynąć na pompowanym JP-Australia SportsAir 12’6 x 30″ SE3DS, wraz z dwuczęściowym wiosłem JP-Australia Carbon o rozmiarze 83. Północno-zachodni wiatr i zafalowana zatoka okazały się ciężkie do ujarzmienia na typowo race’owym sprzęcie. Szeroki JP SportsAir pozwolił Krystianowi z łatwością utrzymywać równowagę i skupić się na wiosłowaniu. Finalnie nasz rider ukończył wyścig na 11. miejscu, ale jako pierwszy dopłynął do mety na pompowanej desce, co zapewniło mu tytuł Króla Zatoki SUP Freeride! Warto dodać, że Krycha zostawił w tyle 12 zawodników na sztywnych SUP-ach, a szerokość JP SportsAir wywołała niemałe zdziwienie wśród niektórych uczestników. Jeszcze raz gratulacje, Krycha!!!
Pozostając przy SUP, nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie dorzucili swojej cegiełki do wyścigów, i tak oto stworzyliśmy własną konkurencję – EASY-surfshop MonstAir SUP race! Plan był prosty: wyścigi 6-osobowych zespołów na ogromnych deskach SUP – JP-Australia MonstAir. Zainteresowanie i zaangażowanie uczestników tą konkurencją było nieprawdopodobne! Wszystkie drużyny nie tylko były gotowe na wszystko, by wygrać tę konkurencję, ale także walczyły o dodatkowe punkty, przebierając się w fantastyczne stroje. Gratulujemy wszystkim wyników oraz kreatywności:
Wyścigi wyścigami, ale to nie wszystko, co czekało na tych, którzy zdecydowali się odwiedzić Rewę w miniony weekend. Drugie oblicze King of the Bay to miasteczko festiwalowo-targowo-testowe, gdzie mogliście odwiedzić stoiska największych brandów sportów wodnych oraz partnerów. W tym również nasze, poświęcone najnowszym kolekcjom JP-Australia, NeilPryde, Loftsails, Exocet, Unifiber oraz Ensis. Ponadto, na zaproszenie organizatorów, pojawiły się „gwiazdy” z naszej branży: Sarah-Quita Offringa, Ben Proffitt, Amado Vrieswijk, Taty Frans, Arnon Dagan, Mario Kumpel, Wojtek Brzozowski, Przemysław Miarczyński, jak i sam organizator tego całego zamieszania, Maciek Rutkowski!
Do tego wszystkiego odbyły się pokazy windsurfingowe tow-in freestyle w wykonaniu Sarah oraz Tomka Wyrzykowskiego, warsztaty taklowania żagla NeilPryde RS z Maćkiem Rutkowskim, testy desek SUP, wyścigi pump foil oraz efoil. Jednym słowem, każdy znalazł coś dla siebie. W trakcie wydarzenia miały miejsce prezentacje sprzętów wind, wing, kite, SUP oraz efoil z kolekcji 2024. Byłem pod ogromnym wrażeniem, jak wiele osób przyszło na moje prezentacje. Na pierwszej z nich mogliście posłuchać o freeride’owym sprzęcie na rok 2024 od JP-Australia oraz NeilPryde. Druga prezentacja poświęcona była najnowszej kolekcji desek Exocet oraz żaglom Loftsails, które od tego roku są jednym koncernem. Trzecia prezentacja to już absolutny hit, czyli wcześniej wspomniane warsztaty z taklowania, na których wraz z Maćkiem Rutkowskim miałem przyjemność pokazać Wam, jak przygotować i wytrymować żagiel przed zawodami.
Wisienką na torcie były niedzielne testy sprzętu windsurfingowego oraz wing foil marek JP-Australia oraz NeilPryde. Lekko kapryśny wiatr od 10 do 20 węzłów pozwolił na wodę wyjść niemal całemu sprzętowi windsurfingowemu oraz wing foilowemu, jaki ze sobą przywieźliśmy. Cała rozmiarówka wingów NeilPryde FLY II, wingi NeilPryde FLY II PRO, a także najnowsze FLY SL 7.0 oraz moja nowa miłość, FIREFLY! Po żagle NeilPryde Speedster, V8 oraz slalomowy RS wręcz czekała kolejka. Do tego deski wing X-Winger, R-Winger i F-winger, oraz windsurfingowe Magic Ride, Super Ride, Super Sport, Superlight Wind, Slalom i nowość, Magic Move.
Wszystko to, o czym napisałem, nie miałoby miejsca, gdyby nie dwie osoby, które zamarzyły o organizacji Defi Wind w Polsce, czyli Maciek Rutkowski i jego dziewczyna Ania! Guys, to było coś totalnie nie z tej ziemi, po prostu chapeau bas!!! Przez te cztery dni King of the Bay działo się wiele więcej, niż Wam pokrótce opisałem, ale nie sposób zmieścić to w jednej krótkiej relacji. Jestem przekonany, że ta pierwsza edycja King of the Bay była najmniejszą i wszyscy, którzy zastanawiali się, czy warto przyjechać, to po obejrzeniu relacji, przeczytaniu wszystkich podsumowań i rozmowach z osobami, które były, na pewno dołączą do nas za rok! Zapraszam do obejrzenia całej naszej galerii, a także albumu na oficjalnej stronie wydarzenia www.kingofthebay.pl/media.
Źródło: easy-surfshop.pl