Po teście freerace’owego zestawu Starboard Futura 77 z żaglem Severne Turbo 7.5, sięgnęliśmy po klasykę windsurfingowego freeride’u – Starboarda Carve 139 z bezkamberowym żaglem Severne NCX 7.5. Byliśmy bardzo ciekawi nie tylko, jak ten zestaw pływa, ale też jak wypada porównaniu do bardziej wyścigowej deski i kamberowego żagla z poprzedniego testu.
Starboard Carve 139
- Długość: 240 cm
- Szerokość: 80 cm
- Pojemność: 139 l
- Waga: 9.24 kg
Linia Carve od wielu lat należy do najbardziej popularnych modeli Staboarda. Swój sukces zawdzięcza legendarnej już łatwości pływania, połączonej z dobrymi osiągami, będącymi w zasięgu możliwości większości rekreacyjnych windsurferów. Do wyboru mamy aż 7 rozmiarów od 99 do 169 litrów pojemności. Mimo tak dużej rozpiętości litrażu, większość Carve’ów ma podobną długość, wynoszącą między 238 a 240 cm. Jedynie dwa największe rozmiary są odpowiednio o 15 i 18 cm dłuższe. Nie są to ultra-krótkie deski, jak np. Futura, co już na wstępie sugeruje ich rekreacyjny charakter. Carve 139 posiada więcej freeride’owych udogodnień, m.in. łagodniejsze wycięcia w rufie czy ustawione pod kątem kontroli pozycje strzemion. Cechą wspólną z wyczynowymi deskami Starboarda jest natomiast wyraźnie wklęsły pokład w przedniej części kadłuba. Dzięki niemu pozycja pędnika jest lekko obniżona, co ma wpływać na lepszą kontrolę podczas ślizgu oraz w trakcie wykonywania zwrotów.
Z deską otrzymujemy cztery wygodne strzemiona, zestaw śrub, podkładki antyskrętne, wkrętak oraz statecznik Drake FreeRide Power 44. Podobnie do testowanej wcześniej Futury, wszystkie elementy są najwyższej jakości, a deska cieszy oczy dopracowanym kształtem i atrakcyjnym designem.
Jeszcze na lądzie Carve 139 wydaje się dużą i łatwą deską, co szybko znajduje potwierdzenie na wodzie. Umiarkowanie długi i szeroki kadłub daje spore poczucie bezpieczeństwa np. przy wyciąganiu żagla z wody czy podczas przechadzek po pokładzie w trakcie sztagów. Nie trzeba mieć gibkości młodego freestylowca, by zgrabnie i bez niezamierzonego kontaktu z wodą wykonywać podstawowe manewry z pędnikiem. Skoncentrowana na rufie wyporność ułatwia przejście na tył deski i szybkie przyjęcie pozycji do wejścia w ślizg. Nawet jeśli nie macie dopracowanej techniki wczesnego odpalania, Carve zrobi wszystko, by Wam w tym pomóc. Dłuższa linia płaskiego rockera oraz mniejsze wycięcia w rufie ułatwiają bardziej pasywne wejście w ślizg. Nie musimy tak jak na Futurze wspomagać się bardzo szybkim wsunięciem stóp w strzemiona i dynamiczną pompką. Oczywiście taka technika sprawi, że jeszcze wcześniej wejdziecie w ślizg, ale mniej wprawni windsurferzy również docenią niebywałą łatwość, z jaką Carve odkleja się od wody. Deska kapitalnie przyspiesza, momentalnie wchodząc na najwyższe obroty. I tutaj spotkało nas największe zaskoczenie – ten freeride, gdy tylko zacznie lecieć w ślizgu, w niczym nie przypomina tak dużej deski! Carve leci jak pocisk puszczony po tafli wody, smagając grzbiety fal bez najmniejszej utraty kontroli. Ślizg jest z jednej strony bardzo „wysoki”, czyli deska tylko minimalnie zanurza się w wodzie, z drugiej jednak dziób cały czas pozostaje płasko ułożony nad wodą. Daje to poczucie kapitalnej kontroli i zachęca do wyciskania jeszcze wyższych prędkości, nawet na zafalowanej wodzie. Pływaliśmy na wielu znacznie mniejszych deskach, które nie dawały tak lekkiego, dynamicznego i przyjemnego wrażenia ślizgu jak Carve 139. To niesamowite, co potrafią nowoczesne freeride’y!
Carve z powodzeniem radzi sobie z większością kursów względem wiatru, jednak, jak na freeride’a przystało, najbardziej lubi płynąć półwiatrem. Deska wyposażona jest w trzy pozycje tylnych strzemion względem odległości od burty. Trafionym rozwiązaniem okazała się druga pozycja, ustawiona nieco bliżej osi deski. Dzięki niej nadal zachowujemy dobrą prędkość na halsie, ale też świetną kontrolę w trudniejszych warunkach oraz na kursie z wiatrem. Osoby lubiące maksymalne osiągi na płaskiej wodzie mogą pokusić się o ustawienie tylnych strzemion najbliżej krawędzi.
Starboard Carve, jak sama nazwa sugeruje, został stworzony nie tylko z myślą o gnaniu po prostej, ale też by maksymalnie ułatwić wykonywanie zwrotów w ślizgu. Pod tym względem deska również pozytywnie zaskakuje. Kręcenie ruf w ślizgu jest wyjątkowo łatwe. Z uwagi na swoje gabaryty, Carve 139 lubi prowadzić się po szerszym łuku, zachowując świetną kontrolę podczas skrętu i dobrą prędkość na wyjściu. Dzięki swojej szerokości oraz rozłożeniu wyporności na rufie, chętnie wybacza błędy, przez co czujemy się pewniej i śmielej podchodzimy do zabawy w manewry.
Starboard Carve 139 to kwintesencja udanej deski freeride. Jest bajecznie łatwa, oferując przy tym zaskakujący zapas osiągów, który docenią nawet bardziej doświadczeni windsurferzy. Byliśmy zdumieni, że tak duża deska może dawać tyle frajdy ze zwykłego ślizgu. Jeśli szukacie maksymalnie progresywnego freeride’a, deski nadającej się zarówno do szkolenia podstaw żeglugi ślizgowej, jak i do szalonej zabawy w wyścigi z kolegami na spocie, a jednocześnie niesamowicie przyjemnej i ekscytującej w szerokim zakresie warunków, Starboad Carve będzie idealnym wyborem.
Severne NCX 7.5 m
Podobnie do testu deski Starboard Futura 77, teraz również mieliśmy okazję sprawdzić, jak freeride’owy Carve spisuje się z idealnie dobranym pędnikiem. W zestawie z deską otrzymaliśmy siedmiolistwowy żagiel bez kamberów, Severne NCX 7.5 m, wraz z firmowymi elementami pędnika:
- maszt SDM Apex 460
- węglowy bom Enigma 170-220 cm
- przedłużkę HD Race
- paletę
- regulowane linki trapezowe
- fał startowy.
Otaklowanie NCXa, szczególnie na firmowych elementach pędnika, jest niezwykle proste. Wystarczy ustawić długości bomu i przedłużki na podanych przez producenta wartościach, następnie bez użycia jakieś większej siły dociągnąć linki po bomie i maszcie. Gotowe. Mamy idealnie ustawiony pędnik. Brak kamberów jest tutaj rekompensowany lekkim zachodzeniem listew za maszt, przez co żagiel uzyskuje wyraźniejszy profil bliżej kieszeni masztowej. Lik wolny jest widocznie poluzowany, natomiast główna powierzchnia żagla zachowuje pewną odczuwalną elastyczność. Nie jest to żagiel typu „blacha”, raczej „organicznie pracujący na wietrze”.
Dopiero złapaniu wiatru NCX pokazuje swój profil w pełnej okazałości. Bezkamberowa konstrukcja z wąską kieszenią masztową sprawiają, że, mimo swojego rozmiaru, żagiel wydaje się dość lekki. Łatwo wyjmuje się z wody i chętnie ustawia do złapania ślizgu. Siedem listew, głębszy profil w przedniej i dolnej części żagla oraz lekko elastyczna charakterystyka naprężenia materiałów sprawiają, że NCX fantastycznie łapie wiar i momentalnie generuje silny ciąg. Pompowanie żaglem jest łatwe i wydajne. Dzięki lżejszej konstrukcji i bardziej bezpośredniej reakcji na wiatr, wejście w ślizg z tym pędnikiem wydaje się łatwiejsze od kamberowego odpowiednika. Nisko skrojona stopa żagla sama układa się do slalomowego „domknięcia”, pozwalając szybko przyjąć odpowiednią pozycję. NCX oferuje bardzo dobrą prędkość, szczególnie w swoim optymalnym zakresie wiatru, kiedy potrzeba posiadania rotatorów w żaglu staje się mocno dyskusyjna. Namiastkę kamberów poczujemy natomiast podczas rotacji żagla. Wykonując zwrot musimy trochę mocniej szarpnąć pędnikiem po wybraniu go na drugiej stronie halsu, aby pozwolić listwom swobodnie przeskoczyć na drugą stronę masztu. Czuć, że żagiel powstał głównie z myślą o fanach szybkiego pływania, którym zależy na slalomowych osiągach, ale bez ciężaru i drobnej uciążliwości, związanej z kamberami. W tej roli spisuje się rewelacyjnie, a spasowanie z deską typu szybki freeride, czy freerace, jest doskonałe. Nasz testowy Carve momentalnie dogadał się z NCXem, tworząc niezwykle przyjemny i naprawdę szybki zestaw.
Jeśli priorytetem są dla Was szybkie ślizgi, wyścigi z kolegami, a nawet starty w amatorskich regatach, lubicie lżejsze żagle z dobrym czuciem wiatru, świetną kontrolą i stabilnością, Sevene NCX sprosta tym zadaniom na medal. Jedynie windsurferzy preferujący bardziej manewrowy lub spokojniejszy freeride, prawdopodobnie więcej skorzystają z żagla o mniej freerace’owej charakterystyce.
Sprzęt do testu udostępnił sklep Hydrosfera.pl