Krzysiek 2011-04-27 14:03, Krzysiek

Przegląd sprzętu przed pływaniem



Takie niespodzianki mogą się przydarzyć każdemu.
Ale regularnie przeglądając sprzęt zmniejszasz ich ryzyko.

Coraz gorętsze dni i zbliżający się weekend majowy zachęcają do spędzenia tego czasu nad wodą. Prawdopodobnie dla wielu będzie to też pierwsza okazja do rozpoczęcia sezonu. Aby ten upragniony moment nie skończył się przykrą niespodzianką, warto przed zejściem na wodę poświęcić chwilę na przegląd naszego ekwipunku. Sprzęt windsurfingowy składa się materiałów i narzędzi, które, podobnie do części samochodowych, ulegają zużyciu. Tak jak przed każdą dłuższą trasą zaglądamy pod maskę samochodu, tak i teraz pobawmy się trochę w mechanika diagnostę. Awaria sprzętu na środku dużego akwenu jest wielokrotnie bardziej niebezpieczna niż unieruchomienie samochodu na ruchliwej drodze. Mimo to często o tym zapominamy, myśląc już tylko o tym pierwszym upragnionym ślizgu. A wystarczy kilkanaście minut oględzin naszych ulubionych zabawek…

Dla przypomnienia przedstawiamy krótką listę najważniejszych elementów zestawu, na które szczególnie warto zwrócić uwagę.



Zacznijmy od ubioru. Co prawda dziura w piance nie będzie przyczyną akcji ratunkowej, ale może się wiązać z utratą komfortu, szczególnie w chłodnej majowej wodzie. Dlatego warto przejrzeć naszą piankę szczególnie w okolicach szwów i klejeń, czy nie pojawiły się jakieś uszkodzone miejsca. Jeśli są to tylko pojedyncze rozcięcia, wystarczy skleić je klejem do neoprenu i po problemie. Natomiast jeśli będą to liczne drobne pęknięcia, najczęściej w okolicy ramion, prawdopodobnie nasza pianka przeżyła już swój najlepszy okres i warto zainwestować w nowy kombinezon. Wysłużony neopren staje się kruchy, sztywny, mało komfortowy i łatwo obciera skórę. Pływanie w starej piance nie ma nic wspólnego z przyjemnością.



Dla naszego bezpieczeństwa znacznie ważniejszy od pianki jest trapez. Sprawdźcie w nim, czy paski zapinające hak nie są już przetarte. Osłabiony pas może w każdej chwili pęknąć na wodzie, co zwykle kończy się nagłym, niekontrolowanym oderwaniem od zestawu i upadkiem do wody. Choć taka akcja zwykle kończy się tylko kąpielą, to warto pamiętać, że koledzy na spocie rzadko kiedy mają zapasowe trapezy. Tego typu awaria może oznaczać koniec pływania i wycieczkę do sklepu po nowy trapez.

Podobne emocje, jakie wiążą się z uszkodzonym trapezem, mogą nas spotkać gdy wypłyniemy z przetartymi linkami trapezowymi. Obecnie większość linek ma fabrycznie nałożone gumowe osłonki (rurki), przez które nie zobaczymy stanu linek. Należy więc zbadać palcami, naciskając na osłonkę, czy nie wyczujemy jakiejś zmiany grubości liny. Jeśli tylko znajdziemy wyraźniejszą różnicę w średnicy, warto wymienić linki na nowe. Sprawdźmy też paski opinające bom. One również potrafią się przetrzeć i zafundować nam niespodziankę.

Jedną z najczęstszych przyczyn awarii jest pęknięcie przegubu. W większości przypadków nie pęka sama guma, a metalowa śruba, na którą nakręcony jest pin. Jeśli pin nie został zabezpieczony przed odkręcaniem, jest niemal pewne, że po jakimś czasie zacznie się odkręcać pod wpływem obrotów pędnika. Gdy między podstawą gumowej części przegubu a pinem widzimy choćby niewielki fragment śruby, ryzyko pęknięcia tego elementu jest wyjątkowo duże. Bezwzględnie należy dokręcić pin do podstawki. Sprawdźmy też stan gumy przegubu. Należy to zrobić odginając przegub o 90 stopni w różnych kierunkach, obserwując, czy na środkowym przewężeniu gumy nie pojawiają się pęknięcia. Jeśli tak, koniecznie odwiedźmy sklep przed pływaniem.

Strzemiona - sprawdźmy czy są dobrze przykręcone. Poluzowane śruby łatwo mogą wyskoczyć z pokładu deski. Najczęściej podczas ślizgu, jeszcze gorzej, jeśli zrobią to w trakcie skoku. Wtedy o kontuzję naprawdę nie jest trudno.



Kadłub - przed pierwszym zejściem na wodę warto ocenić stan deski. Sprawdźmy burty, pokład i dno, czy nie ma na nich jakichś uszkodzeń, pęknięć itp. Często drobnemu uszkodzeniu ulegają też krawędzie skrzynki statecznikowej. Jednak to miejsce jest najczęściej dość solidnie wzmocnione, więc jeśli widzimy tylko drobne odpryski żelkotu, woda raczej nie powinna dostać się do środka deski. Jeśli jednak zobaczymy dziury odsłaniające dalsze warstwy konstrukcji, koniecznie zabezpieczmy to miejsce. Na koniec sprawdźmy, czy przypadkiem nie zostawiliśmy odkręconego zaworu odpowietrzającego.


Odpryski na krawędzi skrzynki statecznikowej

Wszystkie drobne uszkodzenia możemy na szybko załatać poxiliną lub innym podobnym środkiem, który nie zwiąże się z materiałem deski na stałe. Nie wygląda to może estetycznie, ale przynajmniej nasza ulubiona deska nie przybierze po pływaniu na wadze jak jej właściciel po Świętach Wielkanocnych.

Statecznik - drobne szczerby na przedniej krawędzi płetwy statecznika nie są dla nas niebezpieczne, ale psują pracę fina, zwiększając ryzyko spinout'ów. Można je lekko zeszlifować, pamiętając jednak o tym, że statecznik nie jest nożem i jego przednia krawędź nie możne być ostra, tylko lekko zaokrąglona. Sprawdźcie przed szlifowaniem jak wygląda takie nieuszkodzone miejsce. Statecznik z większymi szczerbami nigdy nie będzie miał dobrych właściwości i warto pomyśleć o jego wymianie, szczególnie jeśli zależy Wam na prędkości i kontroli deski. Przyjrzyjcie się też podstawie fina, czy nie ma idących wzdłuż pęknięć. Taki znak dyskwalifikuje już statecznik na amen. Zmieńcie go zanim zgubicie płetwę gdzieś na wodzie.


Wysłużony statecznik psuje zabawę i grozi nagłą awarią na wodzie

Czas na pędnik. Rozwińmy żagiel i zobaczmy w jakim stanie są jego panele. Każde drobne pęknięcie monofilmu czy laminatu koniecznie zaklejmy jakąś naklejką. Na wietrze nawet minimalna dziura może zamienić się w pęknięcie na całą szerokość okna. Sprawdźmy końcówki listew przy maszcie, czy są dobrze zabezpieczone materiałem. Przetarcie kieszeni listwowej może spowodować wyskoczenie listwy, co kończy się utratą właściwego naprężenia materiału żagla i uszkodzeniem ścianki masztu. Jeśli Wasz żagiel posiada variotop, upewnijcie się, że jego paski są pewnie zabezpieczone przed poluzowaniem.

Maszt - obejrzyjcie ścianki masztu, szczególnie w miejscu łączenia z bomem i dolnych końcówek. Drobne zarysowania nie powinny budzić podejrzeń, ale już większe wyżłobienia jak najbardziej. Połączcie połówki masztu i zobaczcie czy całość nadaj jest prosta. Krzywy masz nie tylko zwiastuje ryzyko złamania, ale przede wszystkim rujnuje właściwości żagla. Niestety wygięty masz nadaje się już tylko do wymiany.



Bom - sprawdźmy jego sztywność opierając się na jednej z rurek. Jeśli zauważycie jakieś luzy, warto zobaczyć, czy przypadkiem śruby skręcające głowicę nie uległy poluzowaniu. Starajcie się unikać używania bomu z maksymalnym rozsunięciem rur. Bom traci wtedy na sztywności i znacznie wzrasta ryzyko jego złamania. Koniecznie należy zbadać stan linek. Każde drobne przetarcie może skończyć się całkowitym pęknięciem linki i awaryjnym powrotem do brzegu.

Przedłużka - podobnie do masztu sprawdźmy czy nie jest krzywa. Następnie również oceńmy stan linek przy bloczkach. Pamiętajcie, że dla dobra ścianek masztu przedłużka powinna wchodzić w maszt przynajmniej na 12 cm. Krótsze osadzenie może się skończyć wyłamaniem lub pęknięciem masztu przy podstawie.



Jeśli przegląd wypadł pomyślcie, nic nie wzbudziło Waszych zastrzeżeń, a drobne usterki zostały choćby prowizorycznie naprawione, nie pozostaje już nic innego jak śmiało ruszać nad wodę. I oby wiało!

Podobne artykuły:

Wasze komentarze

Katalog sprzętu

HOT

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.