2010-02-14 13:48, ~Iwona Stankiewicz

Na desce za mężem i zdrowiem



Na desce za mężem i zdrowiem...

Nie, nie na pewno nie wyobrażałam sobie, że będę pływać na desce. To nawet jeszcze kilka miesięcy temu nie leżało w moich planach czy nawet marzeniach. Swojego wieku się nie wstydzę. Mam 43 lata, jestem matką dwóch córek Asi i Mai oraz babcią dla małego Mikołajka.

Zaczęło się od Antoniego

Sport w moim życiu był zawsze istotnym elementem, choć nie da się ukryć że przykład mojego Antoniego był zaraĽliwy, a ja być może nigdy nie byłabym zbyt wielką entuzjastką jego biegania, gdyby nie to że na studiach urodziła nam się Asia i drugi na Dolnym Śląsku płotkarz na 400 m ppł musiał zakończyć i tak dobiegającą kresu karierę profesjonalnego, ligowego lekkoatlety. Już w okresie naszego poznawania i studiowania wciągnął mnie i moje koleżanki w to swoje bieganie organizując dla nas co jakiś czas wielobojowe zawody. Rywalizacja była, że hej.


Zanim stanęłam na desce

Zanim pierwszy raz stanęłam w tym roku na desce miałam wreszcie okazję jakoś mocniej zająć się sportem i to w kilku dyscyplinach. Maja jest już coraz starsza i może mi na więcej pozwolić, a i ja staram się ją wciągać wraz z Antonim w sportową zabawę. Jestem bardzo wdzięczna mojemu staremu, że stać go na to, aby te moje sportowe zainteresowania rozwijać. Nie da się ukryć, że wolę sportować się z nim niż pozwalać mu na szukanie innych sportowych towarzyszek. W jego prawie codziennych joggingach (mieszkamy w Sobótce pod owianą tyloma tajemnicami legendarną Ślężą) zaczęłam mu towarzyszyć na rowerze. Mnie to sprawiało przyjemność, a i on był zadowolony. No i mój brytanek był tak czy tak na uwięzi. Kontaktów szukał w Internecie próbując jednocześnie rozwijać zainteresowania sportowe. W ten sposób zaczęliśmy jeĽdzić razem nie tylko na rowerach, ale i na nartach i takie sportowe odpoczywanie od codziennych obowiązków i stresów zaczęło mi się podobać. Mam przecież na głowie, dom, dzieci, a i wnuka muszę i chcę doglądać, wreszcie last not least pracę i kolejne studia,.

Pierwsze sukcesy

Prawdziwym przełamaniem było rozpoczęcie biegania razem z moim mężem i decyzja o starcie w zawodach. Po zajęciu 4 miejsca w biegu na Ślężę w ramach Otwartych Mistrzostw w Biegu Górskim pobiegłam z Antonim w Biegu Solidarności we Wrocławiu na 5,5 km otrzymując niespodzianie nagrodę za brąz w swojej kategorii wiekowej. Wreszcie wygrałam w Oleśnicy podczas dorocznego Międzynarodowego Memoriału Bogusława Psujka na 10 km z mistrzynią świata w biegu górskim Irmą Tomczak, starszą, ale jednak lekkoatletką i biegaczką od lat. A jak cieszył się nasz przyjaciel i dobra dusza naszej rodziny, tego biegania, sportu i w ogóle Maciek Głowacki...


Drogi Ryszard i na szczęście ABC

Skąd więc windsurfing? Motywacja do niego wzięła się zupełnie niespodzianie. Gdzieś tam z Antonim oglądnęliśmy pływających ludzi i razem pomyśleliśmy że może warto spróbować. I tym razem przyspieszaczem okazał się znów Internet. Wizyty na stronie www.windsurfing.pl, zachęcający mail od Ani, jej artykuł
oraz nawiązana przez Antoniego znajomość z koleżanka Rzeką sprawiłaby pewnie, że zaczęlibyśmy tak jak należy czyli od porządnej, do której w końcu trafiliśmy - szkółki. Nie zawsze jednak wychodzi tak, jak się chce. Nasz kolega Ryszard z Braniewa, znakomity deskarz uznał, że on nas ugości i nauczy pływania. Niestety mimo naszego uporu efekty były mizerne i zniechęcające. Po trzech dniach katowania się, poobijani i przemęczeni ruszyliśmy szukać na Półwyspie Helskim dobrej szkółki. Z daleka wszystkie wyglądały świetnie, z bliska jakoś nie większość menadżerów nie wykazywała wobec nas zbytniego entuzjazmu. Aż trafiliśmy na „ABC windsurfing”. Sympatyczna atmosfera, uśmiechy i ... zaczęliśmy.


Nie uwierzycie

Nie uwierzycie. Po dwóch godzinach potrafiłam przepłynąć z powrotem do brzegu, po trzech dniach nie bałam się już żadnego wiatru i samodzielnie wystartowałam z plaży. Potwierdzam to o czym wiedzieliśmy wcześniej: na początku koniecznie trzeba skorzystać ze szkółki. Dobiorą odpowiedni sprzęt dostosowany do osoby i warunków. Nasza znakomita instruktorka Marta po 2 godzinach wymieniłą mi deskę na mniejszą, a pędnik na większy. Półwysep heslski jest miejscem idealnym dla ludzi, którzy zaczynają. Jestem windsurfistką i nagle okazuje się, że nie tylko ja pływam, ale i wielu naszych, dalszych i bliższych znajomych. Choćby nawet brak Maćka Wojtek. A ponadto znakomity akwen dla deskarzy czyli zalew w Mietkowie jest kilka kilometrów od nas. Teraz marzę o nowym, lepszym sprzęcie i ruszamy na podboje Mietkowa oraz świata. Gdy jednak nie ABC...


Dajcie szansę kobietom

Na koniec chciałam jeszcze powiedzieć, że rozbawiły i zezłościły mnie negatywne komentarze co do nowej formuły FW Woman Cup, jakie przeczytałam na waszej stronie. Cóż w tym zdrożnego, że kobiety będą mogły pływać krócej i mniej się na początek męczyć. Czy ktokolwiek sobie wyobrażał, ze kobiety będą biegać maratony poniżej 2 godzin i 20 minut, rzucać młotem 70 m, nie bać się biegu na 3 km z przeszkodami czy boksu, podnoszenia ciężarów czy karate. Jednak nigdy nie rzucano nas od razu na głęboką wodę, więc i niech z deskami nie będzie inaczej. Nam trzeba dać szansę , a wtedy potrafimy pokazać że i z mężczyznami sobie radzimy. A w kraju, takim jak Polska, w którym sportem czy w ogóle rekreacją zajmuje się mniej osób niż w jakimkolwiek innym w Europie, gdzie rozwijają się choroby serca i wzrasta przedwczesna umieralność dajcie szansę zacząć i próbować również kobietom. PóĽniej nie będziemy miały dla was respektu i litości, ale przecież o to chodzi w tej zabawie.

Wasze komentarze

Katalog sprzętu

HOT

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.