Krzysiek 2015-01-27 16:43, Krzysiek

Vandal Flow WindSUP 10’0” - test




Firmę Vandal znamy głównie z produkcji żagli, będących nieco tańszą alternatywą modeli Gaastry (czy też obecnie GA Sails). W ubiegłym roku Vandal wkroczył na zupełnie nowe terytorium rynku - pompowanych desek SUP. W tym roku oferta firmy powiększyła się o kolejny segment, będący fenomenem ostatnich 2 lat - również pompowanych SUPów, które w prosty sposób możemy przekonwertować w duże deski do windsurfingu. Najmniejszy z takich modeli mieliśmy już okazję przetestować. Poznajcie Vandala WindSUP 10’0”.



Jak spisuje się koncepcja pompowanej deski z żaglem mogliśmy się przekonać przy okazji testu Starboarda WindSUP 10’. Choć Vandala ze Starboardem łączy podobna długość i praktycznie identyczne elementy wyposażenia, pozwalającego zamienić SUPa w windsurfing, to deski te dość mocno się różnią. Zacznijmy od parametrów: 304 cm długości, 81 cm szerokości, 10 cm grubości i 180 litrów pojemności. Kadłub wyposażono w dwie skrzynki us box, pozwalające doczepić typowy statecznik oraz centralny mieczyk gdy chcemy popływać z żaglem przy słabym wietrze. Na pokładzie znajdziemy praktyczne elastyczne linki do przewożenia bagażu, uchwyt do przenoszenia deski, zaczep na leasha i drugi do holowania na dziobie. Większą część pokładu pokrywa miękka pianka EVA, a pod nią, w centralnej części deski, ukryty jest gwint do wkręcenia windsurfingowej palety. W komplecie otrzymujemy typowe wyposażenie pompowanych SUPów, czyli plecak, pompkę oraz zestaw naprawczy.



To co wyróżnia testowanego Vandala na tle dużej części desek na rynku to niewielka grubość. Deska jest naprawdę cienka i dlatego mimo „normalnej” długości i szerokości, mieści w sobie zaledwie 180 litrów pojemności. Dla porównania testowany wcześniej Starboard miał 300 litrów. Kształt Vandala również nie przypomina prosto ciosanych desek SUP - łezkowaty obrys z wąską rufą od razu rzuca się w oczy. Podobnie jak kolejna widoczna cecha tego modelu - duże podgięcie dziobu.




Dzięki mniejszej pojemności deskę pompujemy dość szybko i bez zmęczenia dochodzimy do wymaganych 15 psi. Napompowany kadłub prezentuje się rasowo i widać, że jego kształt nie jest dziełem przypadku pracowników fabryki dalekiego kraju. Jakość wykonania stoi na wysokim poziomie, choć da się zauważyć drobną różnicę w staranności dopieszczenia detali na korzyść Starboarda.

Mając na uwadze mniejszą pojemność, od razu wiadomo, że Vandal nie jest przeznaczony dla cięższych osób. Surferzy o wadze do około 85 kg nie powinni mieć problemów z komfortowym pływaniem, jednak kilka(naście) kilogramów więcej i… lepiej poszukać innej, większej, grubszej deski. Pod osobą z „bezpiecznego” zakresu wagi deska zachowuje się bardzo stabilnie i praktycznie od początku można się na niej poczuć całkiem pewnie. Mniejsza grubość sprawia, że lepiej czujemy kontakt z wodą, co przekłada się na wrażenie większej żywiołowości. Choć obecnie wiele firm prześciga się w budowaniu desek wytrzymujących coraz większe ciśnienie, to trzeba przyznać, że te 15 psi w zupełności wystarcza, biorąc pod uwagę przeznaczenie tego modelu. Owszem, lekko podskakując czujemy sprężystość kadłuba, ale podczas normalnego pływania nie to większego znaczenia. Plusem jest to, że nie „zapompujemy się na amen” przed zejściem na wodę…

Prawdziwym zaskoczeniem jest rozwijana przez Vandala prędkość. Choć w żadnym razie nie przypomina deski race (i z taką na pewno nie miałby szans w regatach) to według pomiarów GPS nasz WindSUP potrafił osiągać jedne z wyższych chwilowych prędkości z testowanych do tej pory modeli. Być może część przyczyny tkwi tutaj w wysoko podniesionym dziobie, który faktycznie fantastycznie pokonuje fale. Najpierw wydawało nam się, że to tylko złudzenie, ale kiedy kolejna osoba stwierdzała - wow, ta deska jest szybka! - to jednak coś musi być na rzeczy. Ale nie czarujmy się, różnice w prędkości tego typu desek nie są duże i nie mają aż takiego znaczenia podczas pływania.



Jedną z najważniejszych cech każdego SUPa jest zdolność do trzymania kierunku. I tu WindSUP wypada całkiem dobrze. Choć nie była to jazda po przysłowiowych torach i wymagana była korekta kursu, to na tle większości innych testowanych desek (poza Starboardem) Vandal spisywał się przynajmniej tak samo dobrze o ile nie lepiej. Mimo dobrych właściwości trzymania kursu deska oferuje też znakomitą manewrowość. Cienki kadłub wraz z wąską rufą pozwalają na obroty w miejscu jednym machnięciem wiosła. Natomiast połączenie cienkiego kadłuba z dużym rockerem dawały jeszcze jeden bonus - super nośność z falą! Nawet na małych falkach Zalewu Szczecińskiego deska żywo łapała falę i przez kilka metrów potrafiła płynąć w czymś co przypominało „półślizg”, momentalnie podnosząc zabawę z pływania x 10. Niestety możemy tylko zgadywać jak zachowywałaby się na większych morskich falach. Gdzieś obiło nam się o uszy, że cienkość tego kadłuba była specjalnie zachowana właśnie ze względu na potencjał zabawy z falami.



OK, czas na żagiel. Podpięcie pędnika odbywa się dokładnie tak jak w testowanym Starboardzie. Po prostu wkręcamy w deskę tradycyjną paletę. Z żaglem Vandal wydaje nam się nieco większy niż z wiosłem i z powodzeniem może służyć jako szkoleniowa deska dla osób o lekkiej i średniej wadze. Czujemy dobrą stabilność, a deska (ponownie dzięki mniejszej grubości) sprawia dość żywiołowe wrażenie. W warunkach 2-3 Bft momentalnie możemy się poczuć jak na zwykłej dużej desce WS. Jedynie mocniejsze tąpnięcie w pokład przypomina, że pod nogami mamy sprężone powietrze a nie styropian z laminatem. Vandal całkiem dynamicznie (jak na tego typu konstrukcję) reaguje na pracę pędnika i wręcz fantastycznie manewruje. O ile Starboard przez swoją wielkość był z żaglem lepszą platformą szkoleniową, to Vandal powinien bardziej przypaść do gustu windsurferom skorym do zabawy w słabowiatrowy freestyle. Deska sprawia wrażenie jakby przy silniejszym wietrze stawiała nieco mniejsze opory od Starboarda, ale niestety nie udało nam się sprawdzić jej zachowania przy wietrze +4 Bft. Generalnie duży plus za windsurfingowe właściwości. 

Jeśli szukacie deski typowo rodzinnej do pływania z wiosłem, nauki windsurfingu, zabawowego pływania przy słabym wietrze z żaglem oraz do stawiania pierwszych kroków z wiosłem na morskiej fali i nie łapiecie się w górnym przedziale wagi - Vandal WindSUP 10’0”jest bardzo dobrą propozycją. To jedna z najbardziej uniwersalnych desek SUP na rynku. Dodatkowo, pod kątem nauki windsurfingu, możecie zaopatrzyć się w firmowy pędnik Vandala, specjalnie skonstruowany z myślą o kompaktowych wymiarach:



Osoby o cięższej wadze raczej nie będą w takim samym stopniu zadowolone z tak cienkiej deski. Dla nich Vadal przygotował większe i grubsze modele: Flow 11’0” WS(220 litrów) i Flow 12’6” Touring WS(330 litrów). Wszystkie łączy podobna konstrukcja, jednak o ile Flow 11 może przypominać testowany model, o tyle Flow 12 jest już deską przeznaczoną głównie do dłuższych kursów po płaskiej wodzie.

Deskę Vandal Flow 10’0” WS udostępniła do testów firma www.easy-surfshop.pl
Podobne artykuły:

Wasze komentarze

Katalog sprzętu

HOT

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.