Krzysiek 2013-12-18 18:51, Krzysiek

Exocet SL Sport 61 - test


Kiedyś wybór był prosty. Gdy ktoś chciał być naprawdę szybki na wodzie, kupował wyczynową slalomówkę. Jeśli zależało mu bardziej na łatwej zabawie, czekały na niego rekreacyjne deski freeride. Te co prawda nie grzeszyły maksymalną prędkością, ale, dzięki swojej przyjaznej naturze i świetnej kontroli, niejednokrotnie okazywały się szybsze pod nogami mniej doświadczonych windsurferów. Typowa slalomówka wymaga precyzyjnego ustawienia, dobrej techniki i porządnego żagla o stabilnym profilu. Dla niedzielnych deskarzy taki wyczynowy kadłub prędzej ułatwia wykonanie spektakularnej katapulty niż osiągnięcie super prędkości. Z czasem deski slalom/race stały się coraz bardziej wyspecjalizowane i na tyle radykalne, że nawet bardziej doświadczeni rekreacyjni surferzy czuli, że za ich osiągi trzeba zapłacić zbyt wysoką cenę, poświęcając komfort, kontrolę, manewrowość, a także zawartość portfela…

Na szczęście producenci zrozumieli, że istnieje całkiem spora grupa windsurferów, którzy co prawda nie startują w pucharze świata, ale chcą mieć deskę, która pozwoli im ścigać się w regatach, z gpsem czy zwyczajnie z kolegami na spocie, a jednocześnie będzie stosunkowo łatwa. I tak od jakiegoś czasu możemy cieszyć się niezwykle szybkimi slalomówkami, specjalnie skrojonymi pod potrzeby rekreacyjnych deskarzy. Jedną z nich mieliśmy przyjemność testować. Przed Wami Exocet SL Sport 61.

Aby slalomówka nabrała rekreacyjnych cech, najczęściej robi się ją nieco dłuższą i węższą, bardziej ergonomicznie zaokrągla pokład pod strzemionami, zwiększa nieznacznie rocker i ustawia strapy dalej od burt. Nasz Exocet jest tego najlepszym przykładem. Wymiary deski to: 238 cm długość, 61 cm szerokości i 91 litrów pojemności. Do kompletu dołączony był bardzo dobrej jakości slalomowy statecznik 37 cm firmy Select. Choć nie zaskakuje żadnym radykalnym parametrem, prezentuje się niezwykle bojowo. I na swój sposób przyjaźnie. Równy pokład stosunkowo płaskiego kadłuba kończy się na rufie przyjemnym zaokrągleniem, w sam raz do komfortowego położenia stóp. Strzemiona ustawione są w bezpiecznej odległości od burt, już na lądzie sugerując, że wbicie się w strapy nie będzie wymagało zmiany przyzwyczajeń. Niestety wykonano je bardzo oszczędnie (zapewne mając na uwadze zmniejszenie wagi), przez co są dość twarde i nie grzeszą komfortem. Na pocieszenie super sztywna i lekka konstrukcja w połączeniu ze sportowym kształtem (oraz kolorem) natychmiast wróżą większą porcję doznań na wodzie.



W połączeniu z kamberowym żaglem 7.0 i dołączonym statecznikiem Exocet bardzo szybko odpala. Wymaga jednak aktywnej pracy przy pompowaniu i przyjęcia odpowiedniej pozycji pędnika na halsie. Nie jest to deska do spokojnego czekania aż wiatr nas poniesie. Tym bardziej do luzackiego prowadzenia z lekko odpuszczonym żaglem. Nie, nie… Pompa, trapez, strzemiona, domykamy żagiel i… wylatujemy jak z procy! Deska przyspiesza wprost fenomenalnie, bardzo szybko dochodząc do dużej, naprawdę dużej prędkości. Tak długo jak będziemy skupieni na prawidłowej pozycji ciała/pędnika, tak długo będzie zwiększać obroty. Jeśli tylko przyjmiemy bardziej bierną pozę i wyluzujemy pędnik, zaraz poczujemy spadek mocy. Ale przecież nie do takiej zabawy kupujemy taki sprzęt, prawda?



Exocet uwielbia kursy na połówce i z wiatrem, co sprzyja zastosowaniu w slalomie i speedsurfingu. Duże wrażenie robiła typowo speedowa jazda w dół wiatru, szczególnie z mniejszym kamberowym żaglem (6.3 m). Deska bardzo łatwo i dynamicznie przyspiesza gdy na pełnym gazie zaczniemy odpadać ze szkwałem. Ze zdziwieniem obserwowałem jak szybko rośnie prędkość na urządzeniu GPS. Tak zwanego „maksa” uzyskujemy bardzo prędko, a utrzymanie go nie przysparza kłopotów, ponieważ decha, mimo dużych prędkości, długo zapewnia pełen komfort. Spora zasługa w tym linii rockera, utrzymującej dziób na bezpiecznej wysokości nad falami. Drugą zaletą jest profil pokładu pod stopami, dzięki któremu mamy kilka punktów na plus w pewności siebie. Jeszcze gdyby tylko strzemiona były bardziej komfortowe… Te na szczęście zawsze możemy wymienić na lepsze. Windsurferów pływających głównie na jeziorach ucieszy też pewnie fakt, że Exocet doskonale radzi sobie z przelatywaniem przez dziury w wietrze. Przedłużenie ślizgu gwarantowane! Jako przykład ten oto film z sesji przy nierównym i słabym wietrze:


Póki co prawie same plusy! Czas więc na szczyptę krytykanctwa dla równowagi. Po pierwsze deska nie jest demonem w jeździe pod wiatr. Halsuje bez problemu, ale biorąc pod uwagę jej znakomite osiągi z wiatrem, nie stworzono jej by zastąpiła raceboarda. Bez obaw, zawsze wrócimy po speedowym kursie, wymaga to jednak większego wysiłku. Drugi temat to manewry. Z jednej strony przez swoją niewielką grubość bardzo łatwo inicjuje skręt do rufy, to jednak prowadzenie w łuku jest już typowo slalomowe. Trzeba się skoncentrować i trzymać równy promień skrętu, jeśli chcemy wyglądać na zawodowców pod koniec manewru. Jeżeli wciąż nie dajecie sobie rady z rufami, nasz Exocet wam tego nie ułatwi. Tak jak i żadna inna deska o zacięciu wyczynowym. Więcej wad nie zauważono.



Exocet SL Sport 61 to deska dla bardziej wymagających windsurferów, którym marzą się duże prędkości. Jeśli wsiądziecie na nią z dobrym żaglem kamberowym - „speeda” dostaniecie jak na tacy. Swoimi osiągami po prostu miażdży każdego rekreacyjnego freeride’a, ale też zmusza do aktywnego prowadzenia na halsie. Jest sztywna i bardzo lekka, dając sporo satysfakcji z pływania. Manewry traktuje jako konieczność a nie cel sam w sobie, więc do bardziej zakręconej roli musicie poszukać innego typu deski. Pozytywnie zaskakuje zakresem wiatru, wcześnie odpala i zachowuje dobrą kontrolę w przeżaglowaniu. Do speedowo-slalomowej zabawy - kapitalny wybór!

Deskę do testu dostarczyła firma www.hydrosfera.pl
 
Podobne artykuły:

Wasze komentarze

Katalog sprzętu

HOT

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.