Krzysiek 2013-10-23 20:20, Krzysiek

Simmer SCS 7.0 - test


Rekreacyjne wersje regatowych żagli cieszą coraz większą popularnością. I nic dziwnego. Dzięki nim możemy znacznie łatwiej cieszyć się wysokimi osiągami. W dodatku za dużo mniejsze pieniądze! 2-3 kambery, 7 listew i umiarkowanie szeroka kieszeń masztowa to tak naprawdę wszystko co jest nam do szczęścia potrzebne jeśli lubimy wysokie prędkości. Taki żagiel nie tylko szybciej otaklujemy, prędzej wejdzie w ślizg od typowego modelu race, ale też dostaniemy sprzęt mocniej wykonany oraz chętniej wybaczający nasze błędy. Co tracimy? Najczęściej odrobinę prędkości w górnym zakresie, którą większość z nas amatorów i tak nie jest w stanie wykrzesać, oraz nieco mniejszą sztywność/stabilność. Drobiazg, biorąc pod uwagę, że dzięki tej mniejszej sztywności żagiel jest bardziej elastyczny i łatwiej „oddycha” wiatrem, przez co moment wejścia w ślizg jest prostszy do uzyskania. 

Typowym przedstawicielem grupy żagli freerace jest testowany przez nas Simmer SCS 7.0. Znajdziemy w nim 7 listew, 3 kambery, średniej szerokości kieszeń masztową i sporo zbrojonego laminatu jak na wyścigowy żagiel. Według zapewnień producenta, SCS został tak zaprojektowany, aby lepiej pracował z mniej wyczynowym masztem - np. Simmerem SC-8. Z naszym testowym egzemplarzem otrzymaliśmy maszt Infinity SDM 100% C.

Pierwsze co rzuca się w oczy po wyjęciu żagla z worka to solidność wykonania. 2/3 jego powierzchni stanowi zbrojony laminat. Monofilmowe okna są dość grube a newralgiczne zakończenia żagla zabezpieczono specjalnymi protektorami. Całość naprawdę robi pozytywne wrażenie i budzi nadzieję na bezstresowe pływanie.



Kolejnym przyjemnym zaskoczeniem jest łatwość taklowania. Wykonujemy tu typową procedurę znaną z żagli race. Czyli najpierw maszt nad kamberami, wybieramy mocno po bomie, lekko maszcie, nasadzamy rotatory i dopiero ustawiamy właściwe napięcia. Co zaskakuje to brak potrzeby siłowania się z kamberami podczas nakładania ich na maszt. Wystarczy je lekko nacisnąć i praktycznie same wskakują. SCS szybko uzyskuje widoczne pofałdowanie liku wolnego, co może złudnie zachęcać do szybszego przestania naciągania po maszcie. Jednak należy wytrwać aż do uzyskania wyraźnej fałdy między 3 i 4 listwą od dołu. W przeciwnym razie nie uzyskamy odpowiedniego naprężenia materiału, co skutkuje fałdami na 2 listwie. Po prawidłowym napięciu fałda znika a żagiel staje się właściwie naprężony. Cała procedura taklowania nie wymaga użycia dużej siły. I za to też plus!



Mimo solidnego zbrojenia żagiel wagowo nie należy do ciężkich, choć też nie można o nim powiedzieć super lekki. Nie sprawia problemów podczas przenoszenia czy manewrowania w bezślizgowych warunkach. Jak na żagiel kamberowy daje całkiem niezłe wyczucie wiatru, ułatwiając przyjęcie najbardziej wydajnej pozycji. Przyjaźniejsze „oddychanie żagla” wpływa też na dobrą efektywność podczas pompowania i wchodzenia w ślizg. SCS bardzo chętnie odpala oraz generuje solidny ciąg już od dolnego zakresu. Duży uśmiech na twarzy wywołuje łatwość z jaką sam układa się w domkniętej pozycji na halsie. Żagiel prawie leży na pokładzie deski, praktycznie bez wysiłku ze strony windsurfera. Jest przy tym bardzo stabilny i pewny na halsie. Wszystko to znacząco ułatwia uzyskiwanie dużych prędkości. W sam raz do zabawy w slalom czy bicie własnych rekordów z GPSem. A SCS jest naprawdę szybki! Większość z nas tylko w momentach solidnego przeżaglowania poczuje, że nie jest to radykalny racingowy model. Wtedy nieco szybciej daje znać o potrzebie korekty trymu. Mowa tu o sytuacji gdy freeride’owe żagle bez kamberów o podobnej powierzchni byłyby już dawno „skończone”. Z drugiej strony doskonale daje sobie radę z dziurami w wietrze, pozwalając przedłużyć ślizg o znaczny dystans.



Manewry oczywiście nie są jego najmocniejszą stroną, ale też nie przysparzają większych problemów. Kambery rotują sprawnie, jedynie przy bardzo słabym wietrze przydaje się nieco mocniejsze szarpnięcie.

Po zejściu z wody czeka nas jeszcze jedna niespodzianka. Składanie pędnika. Trudno spotkać żagiel kamberowy, który z taką łatwością „wypuszcza” maszt. Rotatory jeszcze łatwiej „spadają” niż musieliśmy je zakładać, a samo wyciąganie rury odbywa się jednym ruchem. Żadnego marszczenia i gniecenia monofilmu!



Simmer SCS 7.0 jest prawdziwie udanym żaglem do freeride’u, amatorskiego slalomu i speedsurfingu. Oferuje lepsze osiągi w dolnym zakresie od regatowych maszyn w podobnym rozmiarze, pozwala łatwiej wyczuć najbardziej wydajne ustawienie oraz gwarantuje dużo szerszy zakres od żagli bez kamberów. Jest do tego bardzo dobrze zrobiony i łatwy w obsłudze. Czego chcieć więcej? Pomarudzić mogą jedynie miłośnicy masztów RDM, pod które ten model nie został zrobiony. Jeśli lubicie wysokie osiągi w solidnym i przyjaznym pakiecie, Simmer SCS jest dla Was stworzony!

Sprzęt do testów udostępniła firma Hydrosfera
Podobne artykuły:

Wasze komentarze

Katalog sprzętu

HOT

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.