Krzysiek 2013-09-14 14:16, Krzysiek

Wave - jak zacząć


Rozpoczynamy cykl artykułów szkoleniowych, skierowany do osób średniozaawansowanych, które chciałyby spróbować swoich sił na bardziej zafalowanym akwenie niż lokalne jezioro, czy Zatoka Pucka.

Z pewnością część z Was z zapartym tchem ogląda zdjęcia i filmy z Hawajów, czy Wysp Kanaryjskich. Pierwsza myśl, jaka temu towarzyszy? „To nie dla mnie…”. W poniższym tekście postaram się tobie udowodnić, że pływanie na falach może być naturalną ścieżką twojego rozwoju.

Na początek obalmy dwa podstawowe mity towarzyszące temu zagadnieniu:

Żeby wyjść pierwszy raz na morze potrzebuję bardzo silnego wiatru i dużych fal.

Wręcz przeciwnie! Tylko się zrazisz! Zamiast tego wybierz dzień, gdy fala jest niewielka (najwyżej metrowa) i wiatr w okolicach 5-6 w skali Beauforta. Przybój jest wtedy nieznaczny, a prąd prawie niezauważalny.



Nie pójdę na wave, zanim nie doszkolę do perfekcji rufy w pełnym ślizgu.

Błąd! Minimum umiejętności, jakie musisz mieć przed wyjściem na fale, to start z wody, swobodne pływanie w strapach i trapezie oraz w miarę pewna zmiana halsu. Czemu nie piszę „rufa w ślizgu”? Ponieważ na falach ważniejsze od perfekcji technicznej przy wykonywaniu tego manewru jest jego skuteczność, tzn. wystarczy zrobić „koślawą” rufę, ale ustaną. Poza tym, nic się nie stanie, jeżeli się wywrócisz. Swoją drogą, nic tak nie ogranicza naszego rozwoju jak przekonanie „nie spróbuję nowego manewru dopóki nie doszkolę do perfekcji rufy w ślizgu”. Znam bardzo wiele osób, które przez tego typu myślenie od dziesięciu lat szlifują „rufkę” i nie uczą się niczego nowego. Samemu zaś szkolę kursantów, których zwroty przez rufę były dalekie od idealnych, a teraz ustają front loopy i rufę w ślizgu doszkolili niejako przy okazji.


Wiemy już, że mamy wystarczające umiejętności do rozpoczęcia przygody z falami. Co dalej? Warto wybrać spot, na którym zaliczymy nasz debiut i ludzi, którzy są lepsi od nas i się nami zaopiekują. Zacznijmy od spotu. Mamy ich kilka do wyboru na początek – od „naszych”, polskich, po zagraniczne, z pewniejszym wiatrem i falą.

Polskie morze

Na początek polecam wiatr o kierunku zbliżonym do zachodniego o sile 5-6 Bf. Większość miejsc na naszym wybrzeżu nadaje się do pierwszych kroków na morzu. Polecam wybrać spot po zawietrznej stronie falochronów portowych ze względu na mniejszy prąd; Łebę, Świnoujście, Ustkę. Jeżeli chodzi o ostatni ze spotów, to należy tam uważać na paliki w wodzie. W Świnoujściu nie pływałem, więc jeżeli miałbym ci polecić któryś z tych spotów, to wybrałbym Łebę przy zachodnim wietrze. Jeśli chcesz zaliczyć jeszcze jeden etap pomiędzy płaską wodą a morzem, to wybierz Jastarnię przy południowym/południowo – zachodnim wietrze. Zdarzają się tam nawet ponad metrowe fale. 



Gran Canaria – Pozo Izquierdo

Ta wyspa słynie z bardzo silnego wiatru, kamienistej plaży i dość niskich fal. Po nawietrznej stronie zatoki w Pozo Izquierdo możemy spróbować swoich sił na niewielkich, rzadko załamujących się falach. Bonusem jest możliwość oglądania najlepszych na świecie po zawietrznej stronie zatoki. 



Rodos – Prasonisi
Gdyby nie kierunek wiatru (onshore – do brzegu), to powiedziałbym, że jest to najlepsze miejsce do pierwszych halsów na falach. Pewny wiatr, piaszczyste dno i fale rzadko przekraczające 1,5 metra. Bardzo bezpieczny spot. 



Jaki sprzęt jest najlepszy na pierwszy kontakt z falami?

Polecam deskę poniżej 110 litrów i żagiel mniejszy niż 6m2. Oczywiście, to wszystko zależy od warunków wietrznych, ale lepiej nie brać sprzętu większego od tego wymienionego powyżej – z reguły jest on zbyt delikatny. Pamiętaj też o tym, że będziesz potrzebował solidnej mocy w żaglu. Ułatwi to przechodzenie przez przybój i starty z wody.

Wiemy już, gdzie zacząć. Zajmijmy się pytaniem „z kim?”.

Przede wszystkim z kimś bardziej doświadczonym, kto nam podpowie jakie błędy robimy w przyboju, jakie wyzwania czyhają na nas na spocie, czy po prostu będzie miał na nas „oko”. Jeżeli nie masz nikogo takiego wśród swoich znajomych, to albo poszukaj towarzyszy na licznych forach windsurfingowych, albo poleć ze mną na wyjazd Wavecamp.
Sezon się jeszcze nie skończył. Mam nadzieję, że tym krótkim artykułem zachęciłem część z Was do spróbowania swojej przygody z morzem. Gwarantuję ci jedno. Następnego dnia po swoim debiucie będziesz niesamowicie zmęczony, ale szczęśliwy, że odważyłeś się pójść o krok dalej w swoim windsurfingowym rozwoju. Tego też życzę wszystkim czytającym ten tekst.

Już niedługo kolejny artykuł. Przejdziemy do konkretów, czyli pokażę Wam nieco inne spojrzenie na zagadnienie „jak przejść przez przybój?”.

Pozdrawiam,
Maciej „Kapusta” Kapuściński 

Autor jest organizatorem windsurfingowych wyjazdów szkoleniowych Wavecamp, instruktorem Polskiego Stowarzyszenia Windsurfingu, pomysłodawcą i współorganizatorem zawodów windsurfingowych WinDiss Wave i Cold Water Freestyle Classic. Wielki miłośnik pływania na falach.
www.Wavecamp.pl

Podobne artykuły:

Wasze komentarze

Katalog sprzętu

HOT

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.