2002-01-24 10:09, ~Tomasz (tomekr) Robakowski

SNOWFER - test prototypu


Wszystko zaczęło się w chwili kiedy znudzony oczekiwaniem na jesienne wiatry szukałem w sieci czegoś co pozwoliłoby zabić głód wiatru, ewentualnie pomysłu na pojazd lądowy który pozwoliłby na poruszanie się w miarę szybko przy znacznie mniejszych wiatrach niż te, które są niezbędne do pływania w ślizgu. Ponieważ miałem już za sobą nieudaną próbę z rollboardem (deskorolka zakupiona w hipermarkecie okazała się niewypałem....) a wiatru, który powinien był pojawić się o tej porze roku nie było, szukałem dalej. Przez chwilę uwagę moją przykuło buggy znalezione na stronie www.ba-kites.alpha.pl , jednak to nie było TO, i wreszcie... trafiłem - snowfer. Zdawałem sobie oczywiście sprawę z tego że snowferem po łące nie pojeżdżę ( no chyba że spadnie śnieg, o czym będzie nieco dalej), ale jako taki przypadł mi do gustu, nie mam pojęcia z jakiej strony wpadłem na serwis poświęcony tej konstrukcji, ale nie ma to znaczenia, byłem mocno zaintrygowany, zacząłem więc szukać dokładniejszych informacji dotyczących rozwiązań konstrukcyjnych.

Niestety, nie udało mi się bezpośrednio skontaktować z kimś kto miałby taką konstrukcję za sobą i wiedziałby cokolwiek więcej poza tym że snowfer to deska na trzech płozach (nartach) z żaglem. Zdjęcia, które miałem zmusiły mnie jedynie do wytężonego myślenia na temat rozwiązań konstrukcyjnych. Kiedy już miałem pomysł na całą konstrukcję, okazało się że albo nie chciało mi się siedzieć w garażu, albo akurat fajnie wiało na deskę, albo byłem zarobiony. Nadszedł jednak ten dzień, kiedy na wodę zejść się już nie dało (temperatury powietrza w okolicach 0 stopni), spadł śnieg i ogólnie pasowałoby mieć coś zastępczego do deski windsurfingowej. Wtedy dopiero przystąpiłem do realizacji planu snowfera.

Zakupiłem kawał sklejki 150x65 cm, wyciągnąłem dwie pary starych i wydawałoby się niepotrzebnych nart (aż dziwne, że nie skończyły na śmietniku) i zabrałem się do roboty. Efekt końcowy prac jest na zdjęciu (nr 1). Nie jest to może konstrukcja identyczna jak ta podpatrzona na wyżej wymienionych stronach www... (przede wszystkim jest znacznie szersza), ale porusza się z użyciem żagla WS (a oto w tym chodziło). Pierwsze próby pozwoliły na określenie zakresu zmian jakie należy lub też można wprowadzić w konstrukcji snowfera. Próba generalna odbyła się w sobotę 19 stycznia tego roku (w zasadzie wykonałem dwie próby)

próba pierwsza:

czas akcji : 19 styczeń 2002, godzina 10.00 rano miejsce akcji : łąka za domem.
Dlaczego zdecydowałem się na to miejsce? Na pewno nie ze względu na super warunki wiatrowe, powody były dwa: nie musiałem daleko chodzić oraz mogłem dokonać pierwszej próby bez świadków. Kiedy przebrnąłem przez taklowanie pędnika chciałem jak najszybciej poszybować, polecieć, przemieścić się z jednego punktu do drugiego. Rzeczywistość okazała się jednak bardziej brutalna. Owszem, całość prezentowała się całkiem nieĽle, konstrukcja była stabilna, tylko że NIC się nie działo, powód był prosty łąka była zbyt osłonięta, w związku z czym wiatr był zbyt stłumiony. Po 10 minutach intensywnego myślenia postanowiłem zmienić miejsce.

próba druga:

czas akcji : 19 styczeń 2002, godzina 11.30 rano
miejsce akcji : Dąbrowa Górnicza, Pogoria III
Jadąc na Pogorię myślałem, że może spotkam kogoś znajomego z kitem lub innym napędem wiatrowym, jednak na miejsce okazało się, że poza kilkoma płetwonurkami, którzy skończyli właśnie nurkowanie pod lodem i kilkoma wędkarzami nie było nikogo znajomego. Moje obawy co do stanu i wytrzymałości lodu rozwiali płetwonurkowie, którzy powiedzieli mi, że pokrywa lodowa ma w granicach 20cm i że spoko wytrzyma. Zabrałem się więc za taklowanie sprzętu. Tym razem poszło mi znacznie szybciej (miałem już większą wprawę - taklowałem już drugi raz tego dnia).

Po otaklowaniu, w odróżnieniu do pierwszej próby, poruszyłem się! Z entuzjazmem poczułem, że snowfer przesunął się po śniegu. "Radoche" miałem prawie taką jak po pierwszym ślizgu. Niestety nie udało mi się osiągnąć prędkości większej niż "średni trucht psa". Zabawa była jednak nieziemska! Powodem tak niskich prędkości był słaby wiatr, to znaczy wiaterek był nawet fajny, ale jak to bywa na Pogorii wiatr chodził górą. Przez półtorej godziny bawiłem się i testowałem sprzęt w samotności aż pojawiła się kumpel, który został powiadomiony o moich próbach. On również, mimo niskich prędkości był zachwycony i obudziły się w nim nadzieje, że jednak coś z tego będzie.

Wnioski i spostrzeżenia:

-> monofilm staje się bardzo śliski na śniegu
-> wędkarze przeszkadzaj również na środku jeziora
-> kurtka puchowa przemaka
-> jeżeli którekolwiek z ustawień nie pasuje można się po prostu zatrzymać i je skorygować
-> spinouty są tak samo pasjonujące jak na wodzie
-> warto mieć ze sobą cos do picia
-> bez trapezu lepiej się nie zabierać do zabawy

Wszelkie pytania prosimy kierować na adres Autora - Tomasza Robakowskiego

Wasze komentarze

Katalog sprzętu

HOT

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.