2007-03-16 08:29, ~Kasia B.

Dziewczyna windsurfera



Na początek się przedstawię – Kasia, dziewczyna windsurfera. Już od kilku lat, chcąc, nie chcąc jestem związana z środowiskiem windsurfingowym.


Przyznam, że nigdy bym nie pomyślała iż przyjdzie mi walczyć o faceta....z deską!


Cała historia rozpoczęła się bardzo romantycznie na wakacyjnym wyjeździe gdzie spotkałam swojego obecnego chłopaka. Wtedy fakt, że uprawia windsurfing dodawał mu jeszcze uroku i męskości, wszak to sport uznawany za ekstremalny. Gdybyście widzieli jak wdzięczył się na tej desce z żaglem. Czego on na niej nie próbował zrobić aby mi zaimponować.


Dość szybko jednak czar prysł i okazało się, że windsurfing dla mojego mężczyzny to nie tylko wakacyjna przyjemność, a bardziej życiowa pasja czy nawet miłość.


Ciągłe rozmowy o pogodzie, „śleńczenie” przed komputerem i przeglądanie dziesiątków serwisów pogodowych w poszukiwaniu bardziej optymistycznej prognozy wiatrowej (co za naiwność), gorączkowe przygotowania do wyjazdu, nieprzespane noce, a to tylko niektóre z niedogodności, z którymi musi się borykać dziewczyna windsurfera.


Przyznam, że moja irytacja wznosiła się na wyżyny. Powiem więcej, stawałam się coraz bardziej zazdrosna. Dochodziło nawet do gróźb (podpaleniem sprzętu), szantażu (albo ja albo „Ona”). Niestety mój mężczyzna lawirował, obiecywał, ale i tak nie mógł rozstać się z nałogiem. Gdy tylko przychodził sezon, zdawało się że cały cykl natury jest podporządkowany tylko jednemu – pływaniu na desce.


Nie wiem w końcu czy może ja dorosłam czy może nasz związek, czy po prostu zmęczyłam się rywalizacją, ale obecnie żyjemy sobie zgodnie w trójkąciku: Ja, On i jego deska.


I tak żylibyśmy sobie dalej w spokoju i szczęśliwie gdyby nie...kitesurfing, nowa miłość mojego mężczyzny. Naprawdę nic bym nie miała do kitesurfinu gdyby nie to, że mój facet postanowił podkreślić swoją męskość i zamęczał mnie opowieściami jaki to kitesurfing jest ekstremalny, jak wysoko się lata. Oczywiście przy swoich wywodach nie omieszkał pochwalić się, że to młody sport, ale już może się poszczycić kilkoma ofiarami śmiertelnymi i wieloma poszkodowanymi ze złamanymi kręgosłupami, nogami i rozbitymi głowami włącznie.


Znowu obudziła się we mnie wola walki, wszak nie chciałam zostać wdową. Tym razem jednak walka okazała się wyrównana. Początkowy zapał mojego mężczyzny do tej dyscypliny został mocno osłabiony po kilku nieudanych próbach, włącznie z lądowaniem na drzewie i zniszczeniem latawca.


Nie mogę powiedzieć z pełną satysfakcją, że kategorycznie rzucił kitesurfing, ale już tak mocno go nie pociąga i przemawia przez niego zdecydowanie więcej rozsądku.


Na nowo powrócił do windsurfingu, z którego czerpie wielką radość a ja staram się cieszyć jego szczęściem. Tym optymistycznym akcentem pragnę pozdrowić wszystkich windsurferów a w szczególności ich cierpliwe kobiety.


Na koniec jeszcze tylko dodam po cichu, miedzy nami kobietami, to chyba lepiej, że nasi faceci włóczą się po Polsce w poszukiwaniu wiatru a nie innych „przygód”.


Tekst został wyróżniony w naszym konkursie

Wasze komentarze

Katalog sprzętu

HOT

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.