Garda

Włochy - Gada



Można tu ustawiać zegarki. Punktualnie w południe przychodzi Ora. Termiczny wiatr południowy wieje przy pięknej pogodzie każdego popołudnia przez cały sezon. Północna część jeziora działa jak dysza i wzmacnia Ora. Po południu najlepsze szanse na ślizganie są w Torbole, przy Ponale (ukośnie naprzeciwko Torbole) i przy pomście hotelowym (między Riva i Limone, mało miejsca do parkowania). Ora wieje przeważnie z siłą 3-5.
Kto chce popływać również rano nie powinien baloac do samego rana, ponieważ Vento, zimny wiatr północny, często zaczyna się już o północy i o wschodzie słońca jest naprawdę silny. Właśnie wczesną wiosną i jesienią, kiedy różnice temperatur między dniem i nocą są duże, Vento zaczyna swoją działalność. Jedzie się albo na brzeg wschodni do Malcesine (duży parking, w weekendy zapełniony już od 7.00) lub na drugą stronę jeziora do Al Pra. Wiatr północny ustaje między 9.00 a 11.00.

Spoty

Riva Wiatr południowy: przy silnym wietrze południowym

Torbole/Cona d’oro Wiatr północny: rzadko kiedy silny
Wiatr południowy: dobry

Navene Wiatr północny: często dobry, w pobliżu brzegu porywisty
Wiatr południowy: często za słaby (ok.3 Bft)

Malcesine Wiatr północny: często dobry, w pobliżu brzegu czasem porywisty
Wiatr południowy: za słaby (ok.2-3 Bft)

Assenza Wiatr północny: bardzo dobry, gdy wiatr północny ciągnie daleko (rzadko)
Wiatr południowy: za słaby (ok.2 Bft)

Brenzone Wiatr północny: bardzo dobry gdy wiatr północny ciągnie daleko (rzadko)
Wiatr południowy: za słaby

Torri Wiatr północny: bardzo dobry z dużymi falami, gdy wiatr północny ciągnie daleko (rzadko)
Wiatr południowy: za słaby

Toskolano Wiatr północny: bardzo dobry z dużymi falami, gdy wiatr północny ciągnie daleko (rzadko)
Wiatr południowy: za słaby

Al Pra Wiatr północny: często dobry, szczególnie polecany w zimnych porach roku, bo bardzo wcześnie przychodzi słońce
Wiatr południowy: za słaby

Campione Wiatr północny: częściowo całkiem dobry
Wiatr południowy: często za słaby (ok. 3 Bft)

Hotel Capo Reamol Wiatr północny: przy słabym Vento często jedyny spot z wiatrem ślizgowym
Wiatr południowy: przeważnie za słaby (3-4 Bft)

Hotel Pier i Zatoka Świń Wiatr północny: całkiem dobry, w pobliżu brzegu porywisty
Wiatr południowy: przy lekkim Ora często jedyny spot z wiatrem ślizgowym

Ponale Wiatr północny : rzadko
Wiatr południowy : często bardzo dobry, bez możliwości wejścia. Najlepiej serfować z Torbola/Conca d’oro

Windsurfing Centers
Conca d’oro Windsurf center Położony bezpośrednio na południowym zjeĽdzie z Torbole przy porcie jachtowym. Podczas Vento płytka woda, po południu dobry Ora (3-5 Bft), duzo miejsca do taklowania sprzetu

Pro Center Michiel Bouwmeester Hotel Pier przy zachodnim brzegu (między Riva i Limone)
Latem podczas Vento lekka zasłona od wiatru, jednak najpewniejszy spot dla Ory (4-5 Bft)

Vasco Renna Surfcenter Położenie: Circolo surf w Torbole
Vento: początkujący i zaawansowani
Ora; dobry (3-4 Bft), jednak dzięki wiatrowi do lądu nie sprzyja początkującym


STATYSTYKI




















RELACJA

Pomysł naszej wyprawy nad Gardę narodził się już dwa lata wcześniej. W roku 1998 planowaliśmy wyjazd wiosenny, ale ponieważ wakacje na Rodos spadły nam praktycznie z nieba, Garda została przełożona na następny sezon. Rok póĽniej pojechał Mariusz z rodziną, my (ja z rodziną ) z przyczyn tzw. obiektywnych pozostaliśmy nad Bałtykiem.

Wyjazd w sezonie 2000, był zaplanowany jeszcze zimą i jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Nasza ekipa to: Ola i Mariusz z córkami - Martyną i Igą, Edyta i Czesiu oraz my: Agnieszka, córka Magda i ja (trzyletniemu Krzysiowi zafundowaliśmy WSpaniałe wakacje u dziadków. Ponieważ Garda, jak poWSzechnie wiadomo, jest miejscem modnym, co wprost tłumaczy się: drogim, a my i tak nieco "przeinwestowaliśmy" planując ten wyjazd, postanowiliśmy zaoszczędzić Wszędzie tam, gdzie to będzie możliwe. Sprowadzało się to do dwóch podstawowych założeń oszczędnościowych: spanie pod namiotami i jedzenie z Polski.


Wyjazd

Z uwagi na rodzinny charakter wyprawy, jej termin zaplanowaliśmy na szczyt sezonu, czyli przełom lipca i sierpnia, licząc się z pewnymi niedogodnościami tego rozwiązania. Trasę podróży ustaliliśmy tak, aby dojechać na miejsce w ciągu jednego dnia. Dobre i bezpłatne autostrady na terenie Niemiec skłoniły nas do wyboru dłuższej drogi, ale jak się nam wydawało i co się potwierdziło, wygodniejszej i w konsekwencji szybszej. Wyruszyliśmy rano z Warszawy (gdzie ja z rodziną dotarliśmy poprzedniego dnia wieczorem), kierując się na przejście graniczne w okolicy Zgorzelca. Jak nie trudno się domyślić, najgorszy i najwolniejszy odcinek trasy to nasze rodzime drogi. Dalej poszło bardzo sprawnie - autostrada prawie nad same jezioro. Mijane miasta to Drezno, Norymberga, Monachium, Insbruk, Bolzano i wreszcie cel podróży - Torbole. W sumie około 1500 km, które minęły bez większych przygód. Oczywiście autostrady na terenie Austrii i Włoch są płatne (i gorsze niż niemieckie

Na miejscu

Na miejsce dotarliśmy niestety już po zmroku. PierWSze kroki skierowaliśmy na kemping, który Mariusz znał z poprzedniego wyjazdu. Niestety kemping położony w samym centrum Riva del Garda nie zachwycił nas, co zresztą nie miało większego znaczenie, ponieważ i tak nie było wolnych miejsc. Stwierdziliśmy, że znajdziemy coś przytulniejszego. Jak się miało okazać już wkrótce, WSpólną cechą WSzystkich odwiedzonych przez nas tego wieczoru kempingów była tablica z napisem Campingo Completo... Trochę nas to przeraziło, zwłaszcza, że planowaliśmy założyć "obozowisko" w miarę w jednym miejscu, a powoli zaczęło jawić się widmo "wyrywania" pojedynczych wolnych miejsc na różnych kampingach.

Dotarliśmy w końcu do kempingu Maroadi w Torbole , gdzie mam powiedziano, ze rano powinny zwolnić się miejsca... Po nocy w samochodach przed kempingiem, ranek powitaliśmy z nadzieją, że uda nam się wyrwać jakiś skrawek ziemi, gdzie da się postawić namioty. Nasza wytrwałość oraz naiwna wiara zostały nagrodzone. Dostaliśmy piękne trzy place w cieniu gęstych drzew, co nie było ani częste, ani bez znaczenia, szczególnie w słoneczne, czyli każde południe.

Kemping

Rozbiliśmy obozowisko w tempie ekspresowym, bo podobno o 13-tej "włączają prąd" i chcieliśmy być na tę chwilę przygotowani jak najlepiej. Po postawieniu namiotów przyszedł czas na żagle... Przed trzynastą wynieśliśmy sprzęt nad wodę, ale póki co nie poruszył się jeszcze nawet listek... Ale od początku. Kemping Maroadi sąsiaduje z najbardziej chyba znaną nad Gardą szkołą windsurfingową Surf Segnana i jednocześnie najdłuższym i najszerszym dostępem do wody, które nad całym jeziorem jest limitowane wręcz z aptekarską precyzją. Plaża położona nad zatoczką, która z racji ukształtowania okolicznych skał, jest raczej osłonięta do wiatru (właściwie to wiatr przechodzi nad nią górą). Jest to wymarzone miejsce do nauki windsurfingu. Trawiasta plaża okazała się świetnym miejscem do kąpieli słonecznych, a w zatoczce bezpiecznie i dowoli mogły taplać się dzieciaki (pod czujnym okiem ratownika). Jest to chyba jedno z najlepszych miejsc nad Gardą na wyjazd rodzinny, gdzie każdy znajdzie coś sympatycznego dla siebie. Kemping jest wyposażony bardzo dobrze, położony na płaskim terenie, pola namiotowe porasta dość gęsta trawa (a tam to raczej rzadkość) i można znaleĽć (tak jak nam się udało) miejsca sympatycznie zacienione drzewami.



Windsurfing,

Czyli główny cel wyjazdu! Z uwagi na "rodzinne" położenie naszego kempingu, miało ono pewien negatywny wpływ na warunki windsurfingowe. Było to związane z opisaną wcześniej skałą, która powodowała, iż wiatr przechodził górą nad zatoką i trzeba było odpłynąć jakieś 300 m od brzegu, żeby załapać się na właściwy "ciąg". Niestety podczas pierWSzego pływania (wiatr oczywiście zapalił między 13 a 14-stą i miało się to stać niepojętą, ale jakże błogosławioną regułą przez najbliższe kilkanaście dni) ja z Mariuszem na naszych 95-100 l deskach mieliśmy pewne problemy z "odpaleniem". Jak już udało się nam do telepać do wiatru, prawdziwej euforii nie było końca. Schodziliśmy z wody ostatni! Czesia niestety trochę sponiewierało (to jego pierWSzy sezon, nie licząc kilku prób na pożyczonych szkółkowych grzmotach w poprzednim roku) i wrócił do "obozu" pieszo, deskę zostawiWSzy w Riva del Garda. Z dnia na dzień Czesiu robił systematyczne postępy i chyba tylko jeszcze jeden raz jego deska wracała z pływania na dachu samochodu. Oczywiście po pierWSzym dniu WSzyscy byliśmy ledwo żywi, ale szczęśliwi, a już wieczorem spragnieni następnego... i tak jak WSpomniałem nazajutrz znowu włączyli prąd i znowu skatowaliśmy się do nieprzytomności. Następnego dnia podobnie itd. Nie jest tajemnicą, iż ta przecudowna regularność wiania nad Gardą jest zasługą lokalnej termiki, której efektem są dwa podstawowe wiatry: poranny Peler - wiejący w dół jeziora (mniej więcej z kierunku północnego) i popołudniowa Ora wiejąca w górę jeziora (z południa). Z naszych obserwacji wynika, iż wiatr poranny jest mniej regularny (bywały dni, że nie wiał wcale albo bardzo słabo), ale jak już wieje, to wieje. W Torbole jest zdecydowanie słabszy i lepiej jest się wybrać do położonego ok. 20 km na południe Malcesine, ale nam się to nie udało. Poranne pływanie w Trobole (dwa razy się na nie zerwaliśmy) odbywa się praktycznie po zupełnie płaskiej wodzie (w tym samym czasie w Malcesine robi się spora falka). Ora podczas naszego pobytu wiała praktycznie codziennie (jednego dnia zdarzyło się, że nie "zapaliła", ale wtedy akurat popływaliśmy rano) i to z podobną siłą, która oscylowała w okolicy 4B. Bywały oczywiście dni, że wiało więcej, ale zdarzało się również, że nieco słabiej. Podstawowy (i jedyny) sprzęt, jakiego używaliśmy to deski 103 l - Mariusz, 96l - ja i Czesiu 165 l. oraz żagle ja: 6.5, Mariusz: 6.5m i 5.5m, Czesiu: 7.5 oraz 6.0.

Generalnie w moim i Mariusza przypadku dobrze byłoby dysponować również od czasu do czasu jakimś większym zestawem typu 120l + 7.5m, ale i tak nie można było narzekać. Oczywiście bywały też dni, że przydałyby się deski poniżej 80l i żagle 5m! Ponieważ wiatr popołudniowy nadciąga z jeziora, robi się na nim spora falka, w sam raz do potrenowania pierWSzych skoków. Można w tym celu wykorzystać również falę wytwarzaną przez statki wycieczkowe, których pływa tam naprawdę sporo. Zresztą na owe statki trzeba bardzo uważać, gdyż pływają one z dużymi prędkościami, a mając na swym kursie deskarza ograniczają się do włączenia syreny... Generalnie lepiej jest zrobić zwrot, niż starać się przejść przed dziobem takiego przyjemniaczka, nawet jeżeli wydaje się nam, że jest bardzo daleko...(niektóre z nich są naprawdę spore). Temperatura wody, mimo naszych obaw była OK! (moja córkę siłą trzeba było wyciągać z wody), ale raczej nie jest to Adriatyk. Ja pływałem często w długiej piance (po kilku godzinach na wodzie w krótkiej piance robiło się zimno...) Niestety praktycznie nie mamy zdjęć z pływania, gdyż prawdziwa "akcja" zaczynała się z dala od brzegu, kiedy znikaliśmy już naszym żonom w "tłumie" innych deskarzy.

Tak jak WSpomniałem wcześniej - wiało codziennie, ale jedno pływanko zasługuje na szczególnie potraktowanie w niniejszej relacji. Po kilku dniach umiarkowanego wiatru i dobrej zabawy z żaglami 6.5 owego popołudnia jak zwykle nieśpiesznie zanieśliśmy sprzęt nad wodę. Z naszych WStępnych ocen wynikało, że szykuje się "normalne" sympatyczne pływanie. Warunki jednak zmieniały się z chwili na chwilę i wyraĽnie nie oszacowaliśmy siły wiatru. Ja po kilku halsach na moim jedynym żaglu 6.5, a właściwie na samej jego kieszeni masztowej, zacząłem poważne rozważać kapitulację. Po ok. 1.5 godzinnej walce na wodzie, wymyśliłem, że jestem głodny i dobiłem do brzegu. (w nadziei, że może wiatr trochę odpuści :)) Chwilę wcześniej do brzegu dojechał Mariusz, aby zmienić żagiel i statecznik na mniejsze. (Nasze panie określiły jego zachowanie jednym słowem: "amok"). Po dłuższej przerwie na jedzonko ja także zszedłem jeszcze na wodę (wiatr trochę odpuścił:)). Było to najWSpanialsze pływanie podczas całego pobytu nad Gardą, dodatkowo okraszone karkołomnymi popisami prawdziwych wyjadaczy WS. Mieliśmy więc okazję zobaczyć "na żywo" jak wygląda speed loop i inne freestylowe fiku-miku :)

Inne atrakcje

Jak WSpomniałem na początku, nasz wyjazd miał raczej charakter "ekonomiczny", stąd również atrakcje dozowaliśmy sobie z umiarem. Jednak większość z nich (włączając w to windsurfing) nie wiązała się z wydawaniem większej kasy. Okolice Gardy są tak piękne, że można je zwiedzać całymi tygodniami odkrywając kolejne urokliwe miejsca. Różnice wysokości - jezioro na 60m npm i sąsiedztwo gór o wysokości dochodzącej do 2000 m npm - tworzą tak WSpaniałe widoki, ze aż dech zapiera! W pobliżu jest również wiele zamków położonych nad stromymi urwiskami oraz wiele malowniczych miasteczek, choćby WSpomniane wcześniej Malcesine czy Limone W Malcesine dodatkową atrakcją (niestety już nie najtańszą) jest kolejka linowa, którą można wjechać na szczyt Monte Baldo (z przystankiem w St. Michele). Kolejkę zaliczyły tylko Magda i Agnieszka i to do połowy drogi, czyli do St. Michele, skąd zabrałem je na dół samochodem, zapewniając wrażenia daleko bardziej ekscytujące niż podróż kolejką.

Warto również wybrać się jakąś mniej uczęszczaną drogą w górę, ale trzeba się liczyć z tym, iż nie będzie to spokojna przejażdżka. Szerokość tamtejszych dróg niewiele przekracza rozstaw kół samochodu osobowego. Oczywiście, można zabrać ze sobą rowery - jest to sport chyba jeszcze bardziej popularny w tej okolicy niż windsurfing - ale my akurat nie byliśmy zwolennikami pedałowania pod górę i ograniczyliśmy się do wycieczek w miejsca, do których można było dotrzeć autem. Ponieważ wiatr zapalał dopiero po południu całe do południa poświęcaliśmy na zwiedzanie okolicy i plażowanie.

Należy tu również WSpomnieć, iż nocne Polaków rozmowy uprzyjemniało nam miejscowe wino, które dodatkowo nie stanowiło zagrożenia dla kieszeni :). Można, albo nawet trzeba, wybrać się na włoską pizzę, ale z naszych (niewielkich wprawdzie) doświadczeń wynika, iż ta podawana w Polsce bywa dużo lepsza (i tańsza). Pewnie nie będzie to nic odkrywczego, jeżeli powiem, że nocą Torbole tętni życiem. „Klimackie” knajpki, tawerny, puby - każdy może znaleĽć coś dla siebie - jedyny minus to ceny, może nie szaleńczo wysokie, ale jakże dalekie od tych jakimi witały nas knajpki w Grecji.

Kolejną obowiązkową atrakcją jest wycieczka do rodzinnego miasta Romea i Julii. Verona jest oddalona od Torbole o około 80km i stanowi ciekawe urozmaicenie wyjazdu. Zwiedzać oczywiście można długo, nam jednak udało się zamknąć plan wycieczki w kilku godzinach i zdążyliśmy jeszcze na popołudniowe pływanie :). Planowaliśmy również wyjazd do oddalonej raptem o 150 km Wenecji, ale w końcu przełożyliśmy tą "atrakcję" na przyszły rok. Natomiast nie odmówiliśmy sobie wycieczki do GardaLandu - wesołego miasteczka z wieloma WSpaniałymi atrakcjami. Na ten wyjazd trzeba jednak przeznaczyć cały dzień, a i tak nie starczy ani sił, ani czasu by spróbować WSzystkiego. Bilet raczej nie jest tani (ok.80zł od osoby), ale po przekroczeniu bramy GardaLandu za nic już się nie płaci i można szaleć do woli! Polecam!

Podsumowanie

Wyjazd uważamy za bardzo udany i to nie tylko pod względem windsurfingowym, ale także rodzinnym. Miejsce jest przepiękne i z wieloma atrakcjami - naprawdę trudno jest się tam nudzić. W wariancie "spanie w namiocie i jedzenie z Polski", wbrew ogólnie panującym opiniom, są to również zupełnie niedrogie wakacje. Całkowity koszt naszego dwutygodniowego wyjazdu zamknął się kwotą poniżej 4000 zł na trzy osoby, wliczając w to prezenty i nieplanowane zakupy oraz przygotowania jeszcze w Polsce (zapasy jedzenia, zielona karta itp.). Największy koszt to dojazd (paliwo i autostrady) ok. 1000-1200 zł i kemping ok. 1200 zł za 13 dni na trzy osoby. Reszta to szaleństwa i rozbuchana konsumpcja!

Myślę, iż powyższy tekst stanowi dość rozwiniętą odpowiedĽ na pytanie zawarte w tytule.

Do zobaczenia na wodzie! (gdziekolwiek miałoby to być).

Od redakcji windsurfing.pl: Opis wyjazdu został przeniesiony z witryny http://www.procad.com.pl/windsurfing za zgodą autora reportażu.

Autor relacji: Horacy (Maciej Horeczy)


Wasze komentarze

Dodaj swój komentarz

Nie ma jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!

Katalog sprzętu

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.