Alacati

Turcja - Alacati

Alacati zwane mekką windsurferów, znajduje się na Półwyspie Cesme, ok. 15 km od miasta Cesme i 90 km. od lotniska w Izmirze.
Miasto znane jest od blisko 150 lat ze swej architektury, winnic oraz wiatraków. Alcati jest miejscem idealnym dla amatorów wind i kitesurfingu, przede wszystkim za sprawą krystalicznie czystej wody, stałych wiatrów, które wieją tu ponad 300 dni w roku. Dlatego też co roku w sierpniu odbywają się tu Międzynarodowe Mistrzostwa Windsurfingowe - PWA Alacati World CUP, a w 2004 toku podczas Igrzysk Olimpijskich w Atenach, właśnie w Alacati rozegrano zawody windsurfingowe.


Warunki windsurfingowe:
4 km od miejscowości Alacati znajduje się spot windsurfingowy. Osłonięta zatoka z płaską i płytką wodą (ok. 500 m od brzegu) ma ok 1 km długości i 1,5 km szerokości. Takie warunki sprawiają, że jest to idealne miejsce dla osób początkujących, stawiających pierwsze kroki w nowej dyscyplinie. W połączeniu z doskonałym wiatrem (głównie side shore z lewej), jest to rewelacyjny spot do nauki i podnoszenia umiejętności windsurfingowych.
Popołudniami można się spodziewać silniejszego niż rano wiatru, zwykle wzmaga się jego siła do 4-6 Bft. Wtedy na wodzie pojawiają się fani slalomu i freestyle’u. 
W skrócie o spocie: unikalne warunki, które powodują, że początkujący, uczący sie startu z wody i rufy w ślizgu, jak i zaawansowani surferzy będą czuli się u nas równie szczęśliwi.

Kiedy lecieć:
Do Alacati lata się w sezonie letnim od końca maja do początku października. Osoby, które chcą skorzystać z atrakcyjnych cenowo ofert wybierają na swój urlop okres od końca maja do ok. 20 czerwca oraz wrzesień. Jest to czas kiedy można znaleźć oferty last minute, a przy okazji skorzystać z urlopu, kiedy w hotelu nie ma jeszcze tak wielu turystów, jak w głównych miesiącach wakacyjnych.

Z kolei w miesiącach wakacyjnych można wybrać oferty wyjazdów szkoleniowych połączonych ze szkoleniem grupowym z polskim instruktorem. Takie wyjazdy oferowane są również w atrakcyjnych, specjalnie wynegocjowanych cenach grupowych, które są korzystniejsze niż oferty rynkowe.

Jak się dostać do Alacati:
Najkorzystniejszą cenowo, jak również ze względu na komfort podróży (przelot czarterowy z Polski) są pakiety turystyczne: przelot, transfer, hotel, wyżywienie, ubezpiecznie. Przeloty  realizowane sa z następujących polskich lotnisk : WAW, KTW, WRO POZ.

Gdzie mieszkać:

Polecamy hotel Alkoclar Alacati, przede wszystkim ze względu na to, iż położony jest na samym spocie, w bliskiej odległości od baz windsurfingowych (ok. 200-300 m). Jest to również świetna propozycja dla rodzin z dziećmi, ze względu na bogatą ofertę atrakcji dla najmłodszych.

Oferty: 
W sezonie letnim 2012 oferujemy wyloty w każdy wtorek. 
Oferty wyjazdów grupowych z opcją szkolenia z instruktorem Fun Surf-u:
 
Artykuł przygotowany przez biuro podróży dla wind- i kitesurferów www.surftravel.pl. Zamieszczono za zgodą www.windsurfing.pl.




STATYSTYKI


























RELACJA


Wyjazd był zorganizowany przez Pawła Walczaka z Krakowa (jeszcze raz dzięki). W sumie ok. 10 osób z całej Polski. Dojeżdżaliśmy różnymi drogami (o czy póĽniej.) i na miejscu poszczególne osoby były od 8 do 14 dni. Ja byłem w okresie od 27 Sierpnia do 3 Września. Statystyka wiatru 50 / 50 - 4 dni wiało w pozostałe warunki dla tych co uczyli się stać na desce. W porywach dla ludzi pływających na dużych żaglach i szerokich dechach. W dni kiedy wiało wiatr zaczynał się około 13 / 14 Sprzęt pożyczałem. Jest kilka wypożyczalni, ale ja korzystałem z SURF & ACTION. Mają sprzęt Fanatica i Neil Pryda - w bardzo dobrym stanie. Płaciłem za 8 dni 420 DEM - za to miałem swoją deskę i żagle do wyboru. Było ich sporo więc nie zdarzyło się że musiałem czekać (chociaż dużo osób pływało). W sąsiedniej stacji wypożyczenie kosztowało 380 DEM, ale sprzęt był mocno przechodzony i było go mało. Znajomi przywieĽli sprzęt ze sobą i płacili 100 DEM za przechowanie deski i dwóch żagli.



Dojazd.



Ja dojechałem przez Wiedeń. Z Krakowa do Wiednia pociągiem (bilet ok. 250 zł tam i z powrotem). Z Wiednia samolot do Izmiru ( o 2 w nocy) przylot na miejsce ok. 5 nad ranem. Koszty biletów 1 600 zł. Transfer z lotniska do Alacati 100 DEM (właściciel hotelu gdzie mieszkaliśmy). Znajomi lecieli czarterem z Pyrzowic i płacili ok. 1000 zł.

Zakwaterowanie.

Mieszkaliśmy w małym rodzinnym hoteliku tuż nad zatoką. Jedzenie b. dobre chociaż śniadania były zaWSze takie same - jajka w różnej postaci, ser feta, warzywa, oliwki i chleb. Możliwości są różne od hotelu Suzer gdzie doba kosztuje 220 USD, po tańsze hotele w pobliskich miasteczkach. My płaciliśmy 35 DEM z posiłkami. Za napoje płaciło się dodatkowo. Wadą był brak ciepłej wody - a raczej to że pojawiała się sporadycznie.



Oprócz pływania warto pojeĽdzić - wynajęliśmy samochód za 70 DEM na dzień. Byłem w Efezie, znajomi zaliczyli jeszcze Pergamon. Warto też jechać do Ilice (miasteczko w pobliżu) gdzie można się wykąpać w ciepłych Ľródłach.



Ludzie życzliwi. Ceny niskie. Owoce WSpaniałe. Trzeba uważać przy płaceniu - w Turcji za byle co płaci się miliony i łatwo się można pogubić. W sumie było fajnie - w każdym razie planuję jeszcze kiedyś tam pojechać.

Autor relacji: Robert Rudowski



RELACJA 2

W pierwszej połowie sierpnia 2004 byłem na wywczasach z rodzinka w Alacati. Pojechałem w to samo miejsce i w tym samym terminie jak w zeszłym roku. Wtedy obiecywałem relację, ale na obietnicach się skończyło, ale „better late than never”, przynajmniej informacje będą aktualne…

Wyjazd przez polskie biuro windsurfingowe, przelot samolotem, liniami rejsowymi Turkish z Warszawy do Istambułu, potem po przerwie na lotnisku wylot do Izmiru. Stamtąd transfer (1h) do Alacati. Razem podróż dość długa (prawie 10h), bo musieliśmy być aż 2h przed odlotem z powodu sprzętu windsurfingowego, który zabrałem ze sobą.
Do tej pory korzystałem z wypożyczalni Club Mistral, zbieram takie tam punkty do niebieskiej ksiazeczki, coby za „pięćdziesiątym” razem mieć wypożyczenie za darmo. Z tym, ze zgapiłem się z rezerwacją do ostatniej chwili i okazało się, ze nawet dla stałego klienta deski ni ma…
Co prawda zachowali się ok, gdyz dzwonili na komórkę (ja nie moglem odebrac), w międzyczasie ostatnia sensowna deskę zajął mi ktoś inny. Wiec chcąc nie chcąc zabrałem się za pakowanie (w większości nowego) sprzętu, zapakowałem chyba solidnie, gdyż nic się nie uszkodziło…

Koszt dodatkowy to 20 USD od długiej paczki (razem 40 USD: deska i quiver), a w powrotnej drodze mila Turczynka w Izmirze powiedziała, ze żagle to tylko dodatek do deski i policzyła w sumie 20 USD…

Dlaczego Alacati i to po raz drugi? Ano dlatego, ze jechałem z rodzina (żona plus synowie: 9 letni i 4 letni), wiec musiała być jakaś cywilizacja w pobliżu i w miarę komfortowe warunki zamieszkania. Wybór padł na 5-gwiazdkowy Suzer, który pogorszył się znacznie od zeszłego roku, obsługa pucuje tylko hol na parterze, a w łazienkach czarna pleśń w zakamarkach; generalnie żyją w innej czasoprzestrzeni - daje mu nie więcej niż 2-3 gwiazdki. Ale jest to i tak chyba, jak to piszą w folderach „najlepszy w okolicy”. Kto był w Hiltonie w Dahab: tam serwis jest o dwie klasy lepszy. Za to jedzenie całkiem niezłe, zwłaszcza kolacje i brak sensacji typu zemsta faraona jak w Egipcie.
Są jeszcze inne możliwości zamieszkania, dwa pensjonaty w pobliżu, oraz kemping tuż koło baz windsurfingowych (ja miałem 300m na piechotę do bazy). Spotkani ziomkowie, którzy przyjechali tam samochodem (przez Jugosławie i Bułgarię) twierdzili, ze jest dość tani, cos chyba kilka-kilkanaście EUR za dobę. Widziałem sporo osób biwakujących na dziko za kampingiem, czy ktoś ich ścigał, tego nie wiem.

A teraz słów kilka o windsurfingu...
Pływanie na zatoce długości 4km i szerokości niecałych 2km. Wiatr wieje wzdłuż brzegu z lewej do prawej, pływanie zatem w poprzek zatoki. W przypadku kłopotów na wodzie wywiewa w prawo na otwarte morze. Zafalowanie jak na Polwyspie Helskim. Przez pierwsze 200 m woda dość płytka – głębokość od pasa po szyje. Jest dość bezpiecznie, jak wieje mocniej to z baz obserwują akwen i od czasu do czasu wypływa ponton, aby kogoś przyholować.
Statystyki wiatrowe są imponujące – sierpień ponad 90% (>=4Bf), ale jak w zeszłym roku miałem 11 dni ślizgowych z 14 to w tym roku tylko 8 z 14. Jak wiało, to niezbyt silnie, z reguły pływałem na 6,7 w mniejszości na 5,7, a 4,5 m2 od nowości leży w quiverze L (w zeszłym roku chociaż przez jeden dzień pływałem na 3,8).

Na wodzie tłok, zwłaszcza na płyciźnie, im dalej tym lepiej: więcej wieje i mniej ludzi. Przy brzegu cale tabuny początkujących, którzy gęsiego idą z prawej do lewej pod wiatr, tak że aby wystartować z plaży trzeba czasami poczekać na „slot”. Po południu płynac kursem od srodka zatoki do brzegu jest pod słońce, naprawdę niewiele widać i trzeba bardzo uważać, aby nie trafić kogoś stojącego w wodzie. Oprócz początkujących (wypornościowo) jest trochę ludzi początkujących w ślizgu, osiągających już spore prędkości, ale nie do końca panujących nad deską… raz minąłem się z takim delikwentem na przeciwnym kursie, obaj na pełnym gazie, w odległości ok. 1,5 m e t r a. Jak ochłonąłem, to stwierdziłem, ze najwyższa pora kupić porządny kask.

Dni bezwietrzne (1-3 Bf) trafiły się w środku pobytu i nie były zmarnowane, bo żona i starszy syn trochę się podszkolili, tak ze jak rozwiało się znowu to przy 4BF 9-latek potrafił na mieczówce i 2,2m żaglu pewnie robić sztag i wrócić do miejsca skąd wypłynął, a żona zaliczyła pierwsze dwa ślizgi w trapezie na 150 litrowej desce.

Niestety nie obyło się bez strat w sprzęcie. Jednego dnia przy 3 Bf ćwiczyłem sobie „szybkie” sztagi na małej desce, dość często wpadając do wody…raz wpadłem, stałem przez chwilę w wodzie, a tu za moment jakiś gość przejeżdża mi po żaglu - przeciął mi finem kieszeń masztowa… oczywiście rodak. Nowiutki Superstar, trzecia godzina na wodzie.
- „Co mi tu Pan trzymasz żagiel w poprzek i to pod woda, nie widzisz, ze jadę?”
Na sugestie, powinien zwrócić mi jakieś koszty naprawy usłyszałem:
- „A co Pan mi zrobisz, wezwiesz Pan policje?”
Stwierdziłem, ze pyskówka nic nie da, w końcu facet dal się przekonać, ze dwóch Polaków za granicą w konfliktowej sytuacji może załatwić sprawę kulturalnie i poszliśmy do jego bazy. Tam został poinstruowany o zachowaniu bezpiecznej odległości 2 masztów (oczywiście jego wina) i razem z pracownikiem bazy poszliśmy ocenić straty. Odradzono mi łatanie rozcięcia tłumacząc, ze trzeba by wypruć dużą część okna żagla oby dostać się do kieszeni masztowej i żagiel stracił by nieco na osiągach. Facet (rodak) przeprosił mnie i czym prędzej się ulotnił. A mnie fatalny humor przeszedł dopiero jak zamówiłem butelkę wina do kolacji. Następnego dnia zakleiłem dziurę power-taśmą aby nie kłuło w oczy, teraz tylko przy taklowaniu musze uważać, aby topem masztu nie rozerwać więcej…

Z innych atrakcji:
Wioska Alacati, senna miejscowość z fajnymi klimatami, dojazd w10 minut busikiem (co godzinę) za 1,5 miliona lirów (nieco ponad 1 USD). W Alacati można się zaopatrzyc w piwo i wode mineralna, owoce itd. (wielokrotnie taniej niż w knajpie w bazie). Jest tam również pętla busików skąd można pojechać dalej: do Ilica (10 min) i Cesme (20 min), są to już miejscowości bardziej turystyczne. Cale otoczenie, dobre drogi, zadbane domy sprawiają dużo lepsze wrażenie niż na wyspach greckich, sporo Turków ma w okolicy letnie rezydencje.
Warto wynająć samochód na jeden dzień (50 EUR) i pozwiedzać okolice lub wybrać się np. do Efezu. Początkowo byłem do tego sceptycznie nastawiony, gdyż ruiny w rejonie Morza Śródziemnego są bardzo podobne jedne do drugich, ale Efez jest dość dobrze zachowany i naprawdę robi wrażenie.

I to by było na tyle, szkoda, że tak szybko się skończyło i trzeba znowu do fabryki….

Autor - Zbrochaty


Wasze komentarze

Dodaj swój komentarz

Nie ma jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!

Katalog sprzętu

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.