2006-11-07 12:07, ~Leszek Gadacz

Przydatność nowych desek slalomowych do żeglugi rekreacyjnej





Część osób bawiących się w windsurfing preferuje osiągi szybkościowe sprzętu nad jego właściwościami manewrowym oraz zdolnością do wykonywania różnego rodzaju trików i akrobacji. Cieszy ich przede wszystkim duża prędkość na halsie. W związku z tym, że dość powszechna jest opinia, iż specjalistyczne deski ukierunkowane na wyczyn, zaprojektowane do konkretnych konkurencji, nie bardzo nadają się do pływania rekreacyjnego chciałbym podzielić się kilkoma swoimi spostrzeżeniami.


We wrześniu miałem okazję pływać na desce slalomowej SX – M firmy F2 (model 2006). Jako, że od dawna już się nie ścigam, chciałem przekonać się, w jakim stopniu nowoczesny sprzęt slalomowy nadaje się do żeglugi freeride. O ile kadłuby poprzedniej generacji nie były zbyt łatwe i wdzięczne w żegludze rekreacyjnej, to w przypadku tej nowoczesnej konstrukcji byłem pozytywnie zaskoczony jej możliwościami i łatwością prowadzenia.














Przed rozpoczęciem pływania obawiałem się czy będę w stanie bez problemów opanować tak krótki sprzęt (235 cm) z żaglem o stosunkowo dużej powierzchni (7,7 m) przy wietrze 4,5 - 5ºB. Okazało się, że rozkład wyporności kadłuba pozwala spokojnie prowadzić deskę w tych warunkach wietrznych i zafalowaniu występującym na Zatoce Puckiej. Kolejna moja obawa, czy szeroka część dziobowa nie będzie podwiewana przy większych prędkościach podczas żeglugi bajdewindem, również okazała się bezpodstawna. Prawdopodobnie, dzięki niewielkiej odległości między końcem szyny masztowej a dziobem oraz dopracowanej linii scoop – rocker kadłub poruszał się bardzo płasko po wodzie.


Pierwszym zaskoczeniem była dla mnie łatwość, z jaką deska weszła w ślizg. W starych kadłubach slalomowych trzeba było mocno „walczyć” by wypompować sprzęt do ślizgu, a tu od razu po wejściu na kadłub zaczęła się jazda. Myślę, że jest to spowodowane głównie ukształtowaniem dna w „concaves”, w odróżnieniu od starszego sprzętu, gdzie deski slalomowe miały całkiem płaskie dno, oraz stosunkowo szeroką częścią rufową, zapewniającą dużą siłę wyporu hydrodynamicznego.



Na początek, by oswoić się ze sprzętem, przepłynąłem kilka długich halsów półwiatrem i tu kolejna niespodzianka – prędkość, z jaką zacząłem się poruszać po domknięciu żagla przekroczyła najśmielsze oczekiwania. Moje dotychczasowe doświadczenia z nowoczesnymi deskami freeridowym o stosunkowo szerokim kadłubie nie były pod tym względem zbyt pozytywne. Owszem, można było szybko wejść w ślizg, jednak prędkość maksymalna, jaką dało się uzyskać nie była satysfakcjonująca, nie mówiąc już o zwrocie z wiatrem, gdzie przy moim ciężarze ciała (64 kg) trzeba było solidnie deptać kadłub by szybko odpaść. W przypadku SX-a zwrot przez rufę również nie nastręczał problemów. Po wyjęciu stopy z tylnego uchwytu i przeniesieniu ciężaru ciała na palce kadłub płynnie wchodził w skręt nie tracąc przy tym prędkości.


Po kilku halsach półwiatrowych postanowiłem zobaczyć jak deska pływa pod wiatr. I tu kolejne zaskoczenie. Przewidywałem, że przy tak krótkiej linii wodnej trzeba będzie się sporo najeździć by uzyskać wysokość. Tymczasem czterema halsami po około 1 – 1,5 km udało mi się podjechać prawie 2 km pod wiatr. Płynąc ostrym kursem dość często łapałem spiny. Było to przede wszystkim spowodowane brakiem opływania na tej desce i trudnością z wyczuciem optymalnego kąta żeglugi (przeostrzanie) oraz prawdopodobnie trochę za małym statecznikiem do powierzchni żagla. Jednak wyjście ze spin-outu nie przysparzało żadnych problemów. Szybkie podciągnięcie rufy nogą w tylnym uchwycie połączone z odpadnięciem do półwiatru i po kłopocie. Uważam, że łatwość wyprowadzenia deski z uślizgu bocznego wynika głównie z krótkiej linii wodnej i niewielkiego ciężaru konstrukcji, co umożliwia szybką rotację kadłuba po pociągnięciu rufy stopą i zmianę kąta natarcia statecznika.


Po wyhalsowaniu się spróbowałem żeglugi baksztagami. Nie da się ukryć, że wrażenia były mocne. Dosłownie zęby dzwoniły na fali i żałowałem, że nie mam wersji z wmontowanym GPS-em określającym prędkość. Chyba tylko dzięki temu, że kadłub zachowywał się bardzo stabilnie opanowywałem chęć odpuszczenia pędnika. Największą różnicą w stosunku do desek z wąską rufą była równowaga poprzeczna sprzętu. Nie występowało zjawisko przechylania deski na burtę zawietrzną podczas szybkiej jazdy z falami, z jakim często spotykałem się na wąskich kadłubach, co często kończyło się dość nieprzyjemnym upadkiem.


Reasumując – deska prowadziła się bardzo łatwo na wszystkich kursach względem wiatru osiągając przy tym duże prędkości. Moim zdaniem jej właściwości żeglugowe umożliwiają w pełni wykorzystywanie jej jako sprzętu dla żeglarzy rekreacyjnych nastawiających się przede wszystkim na szybkie pływanie.


Żeby ten opis nie zabrzmiał jak laurka i kryptoreklama firmy F2 to na zakończenie minusy, gdyż nie tylko osiągi decydują o przydatności deski do pływania freeride. Pierwsza, dla mnie największa wada SX-a, to cena – wg katalogu 4.990 zł. Rozumiem, że sprzęt jest wykonany w nowoczesnej technologii i z drogich materiałów, niemniej jednak taka kwota dość skutecznie ograniczy ilość osób, które będą w stanie pozwolić sobie na jej zakup wyłącznie dla przyjemności szybkiego pływania w zakresie umiarkowanego i silniejszego wiatru. Podejrzewam, że znaczna część entuzjastów tego sportu wybierze jednak bardziej uniwersalną konstrukcję, tym bardziej, że można nabyć tak sprzęt mniej więcej za połowę ceny slalomówki.


Drugim ograniczeniem może być trwałość sprzętu. Co prawda pływając na SX-e nie miałem sytuacji, w której mogłoby dojść do uszkodzeń, ale niejednokrotnie rozmawiałem z ludźmi, którzy żeglując na deskach ukierunkowanych na konkurencje prędkościowe (race, slalom) narzekali, że skorupa zewnętrzna w tym sprzęcie jest delikatna i bardzo łatwo ulega uszkodzeniom mechanicznym na skutek na przykład uderzenia hakiem trapezowym, bomem lub masztem. Pogoń za lekkością konstrukcji zmusza konstruktorów do ograniczenia wytrzymałości kadłuba.


Jeżeli planujecie zakup nowej deski, to mam nadzieję, że informacje zawarte w tym artykule pomogą Wam podjąć decyzję odnośnie rodzaju sprzętu, jaki macie zamiar nabyć.


Zainteresowanym tym tematem proponuję zapoznanie się z opracowaniem pt. „ Rozwój i ewolucja konstrukcji desek slalomowych”, które zostanie tu niedługo opublikowane.


Wasze komentarze

Katalog sprzętu

HOT

Spoty

Planujesz wyjazd na deskę? W naszej bazie znajdziesz atrakcyjne miejsca.