Drony coraz śmielej opanowują świat sportowego filmowania i w zasadzie powoli zaczynamy się przyzwyczajać do świetnych ujęć „z lotu ptaka”. Podobnie sprawa wyglądała z pierwszymi filmami kręconymi GoPro, kiedy wystarczyło założyć kamerkę na kask by zachwycić publiczność niezwykłym obrazem. Dziś już takie scenki raczej na nikim wrażenia nie robią, dlatego filmowcy wciąż poszukują nowych sposobów montażu kamer, aby tworzyć jeszcze bardziej ekscytujące materiały.



Gdy z pomocą przyszły drony, za niewielkie pieniądze można było już kręcić filmy do tej pory osiągalne jedynie przez profesjonalne ekipy dysponujące helikopterem. Zawsze jednak pozostał jeden problem - ktoś musiał tego drona nie tylko pilotować, ale też dbać o właściwy kadr. Okazuje się, że już wkrótce nie będziemy potrzebowali żadnego operatora by nakręcić swoje wyczyny z powietrza. Wszystko za sprawą projektu firmy Helico Aerospace Industries, która opracowała prototyp drona, potrafiącego niczym pies za swym panem podążać za filmowanym obiektem. Stąd i jego nazwa - AirDog.



Cały niezwykły patent opiera się na specjalnym nadajniku zakładanym przez np. windsurfera, działającym na drona jak niewidzialna smycz. Wystarczy ustawić odpowiedni program, założyć nadajnik i ruszyć na wodę. Dron sam wystartuje i w zależności od wybranych ustawień, będzie nie tylko za nami podążał, ale też dbał abyśmy cały czas byli widoczni w kadrze kamery. Gdy zacznie kończyć mu się energia w akumulatorze, dron sam powróci i wyląduje we wskazanym wcześniej miejscu.

AirDog będzie mógł utrzymać się w powietrzu od 10 do 20 minut, wytrzyma wiatr do 28 węzłów, zasięg jego nadajnika wynosi do 300 m. W konstrukcji drona zawarty jest stabilizowany uchwyt dla kamery GoPro. 


„Latający pies” prawdopodobnie pojawi się na rynku pod koniec tego roku. Jego cena rozpocznie się od 995 dolarów.

http://www.airdog.com