Od lat wyznacznikiem porządnej produkcji w filmach windsurfingowych były (i nadal są) ujęcia z helikoptera. Widok sunącego w pełnym ślizgu windsurfera z perspektywy lotu ptaka ma w sobie coś magicznego. Niestety na luksus filmowania z powietrza mogły sobie pozwolić wyłącznie bardziej zamożne firmy. Do niedawna. Dziś, dzięki zdalnie sterowanym quadrocopterom, spektakularne ujęcia są dostępne praktycznie dla każdego filmowca. Maszyny kosztujące poniżej 2000 zł potrafią bez problemu unieść małe kamery sportowe, a dzięki przesyłanemu zdalnie podglądowi ich operator może dowolnie podążać kadrem za akcją. 

W przypadku windsurfingu pojawia się jednak jeden problem - wiatr. Lekkie drony po prostu go nie lubią, przez co jeszcze nie powstało zbyt wiele filmów z deskami w ślizgu przy ich użyciu. Ale jak zaraz zobaczycie, nie ma rzeczy niemożliwych!

Film opublikowany w sieci przez Dennisa Littela udowadnia, że jak się chce to można. Oto materiał nakręcony za pomocą quadrocoptera DJI Phantom na wybrzeżu Tarify przy wietrze dochodzącym do 20 węzłów! Autor przyznaje, że pilotowanie drona w takich warunkach nie było łatwe. Sytuację dodatkowo komplikowały fruwające w strefie zdjęć latawce kajciarzy ;)